FYI.

This story is over 5 years old.

pierwszy raz

Uprawiałam seks w trójkącie z moim chłopakiem i jego kochanką

Zerknęła na mnie i spytała: „Czy będzie w porządku, jeśli teraz pocałuję twojego chłopaka?”. Wszystko się we mnie skręcało i nie byłam w stanie na to patrzeć – ale musiałam
ZK
tłumaczenie Zuzanna Krasowska
Sirin Kale
Wysłuchane przez Sirin Kale
Ilustracja: Niallycat

Artykuł pierwotnie ukazał się na Broadly w ramach nowego cyklu tekstów i audycji pt. My First Time (Mój pierwszy raz), w którym zgłębiamy różnego rodzaju „pierwsze razy”.

W tym tygodniu rozmawiamy z feministką i doradczynią ds. randek Hayley Quinn o tym, jak uprawiała seks w trójkącie ze swoim chłopakiem i dziewczyną, z którą ją zdradzał. Poniżej oprócz jej spisanej historii znajdziesz również podcast z wywiadu.

Reklama

Na przestrzeni życia miałam kilka naprawdę udanych trójkątów i parę, których żałuję. Zawsze uważałam, że trójkąty niczym nie różnią się od „normalnego” seksu – czasem są przyjemne, czasami niezręczne, a niekiedy nie wpisują się w żadną z tych kategorii.

Za młodu pragnęłam doświadczyć wszystkiego, co wiązało się ze światem randek i miłości. Kiedy miałam 18 lat, mój pierwszy chłopak, którego naprawdę kochałam, interesował się „artystami podrywu”. Pewnego razu pojechał na spotkanie z takimi kolesiami do hotelu, gdzie w tym samym czasie odbywał się konwent porno. Powiedział mi – przez smsa – że wziął udział w orgii z trzema aktorkami porno, które spotkał na miejscu. To mnie kompletnie zaskoczyło i jednocześnie złamało mi serce.

Nagle trafiłam do świata artystów podrywu, pornografii i poliamorii. Chciałam zrozumieć jedno z najboleśniejszych doświadczeń w moim życiu, więc zaczęłam chłonąć wiedzę na ich temat. Co dziwniejsze, w tamtym okresie pragnęłam bardziej zaangażować się w życie i działalność mojego kościoła, ale jak widać, jednak wybrałam świat artystów podrywu. Zaczęłam z nimi pracować (oraz mieszkać), a oni uczyli mnie swojego fachu.

Żyjąc w koczowniczej społeczności artystów podrywu, powoli przekonywałam się do próbowania nowych rzeczy, w tym lesbijskich i biseksualnych związków. Powtarzałam sobie, że przeżywam fantastyczne przygody, ale w głębi duszy panikowałam i czułam się, jakbym traciła grunt pod nogami. Zawsze pociągały mnie intensywne doświadczenia, ale niestety te szybko potrafią wymknąć się spod kontroli. Zaczęłam obsesyjnie szukać kolejnych granic, które mogłabym przekroczyć.

Reklama

Wiele lat temu dowiedziałam się, że mój ówczesny chłopak mnie zdradzał. To był najgorszy możliwy rodzaj zdrady – umawiał się z kimś za moim plecami, nie uprawiał z nią seksu, ale naprawdę go pociągała. Dlatego też skontaktowałam się tą dziewczyną i zaprosiłam ją, żeby towarzyszyła nam na imprezie w wiejskim hotelu, gdzie wiedziałam, że na pewno wydarzy się coś zdeprawowanego. Wydaje mi się, że w tamtym momencie szaleńczo starałam się odzyskać kontrolę nad tą sytuacją.


OBEJRZYJ: Hedonistyczny ruch poliamorycznych jednorożców


Była przepiękną studentką Uniwersytetu Oksfordzkiego, młodszą ode mnie o jakieś pięć lub sześć lat. Przyjechaliśmy do tego wielkiego, starego domu, gdzie przywitano nas szampanem i ostrygami. Miałam na sobie sukienkę Diora – na którą wydałam więcej pieniędzy, niż na cokolwiek innego w życiu – podczas gdy ona pojawiła się czarnych, tanich kozakach z lakierowanej skóry i skąpej, niefirmowej kiecce. Wyglądała naprawdę zjawiskowo, jak czysty seks. Zazdrościłam jej tak świetnych genów. Urodą przyćmiewała każdą kobietę w pomieszczeniu.

Podczas przyjęcia nastąpiła chwila, w której obie poprawiałyśmy makijaż w hotelowej łazience. Wtedy zdałam sobie sprawę, że to było naprawdę chore – obie robiłyśmy to dla tego samego faceta. Wtedy na mnie zerknęła i spytała: „Czy będzie w porządku, jeśli teraz pocałuję twojego chłopaka?”. Wszystko się we mnie skręcało i nie mogłam na to patrzeć – ale musiałam. Miałam wrażenie, jakbym wyszła z własnego ciała. Nie sądzę również, żeby cieszyło to mojego partnera. Wydawał się czuć bardzo niekomfortowo.

Reklama

Przy każdym „pierwszym razie” – ich pierwszym pocałunku, pierwszym zobaczeniu jej nago itp. – nie byłam pewna, czy dam radę przejść do następnego etapu. Jednak, jako że już powiedziałam „tak”, każda kolejna rzecz musiała się wydarzyć. Trochę przypominało to reakcję łańcuchową.

Po imprezie wróciliśmy do pokoju hotelowego. W tym momencie seks wydawał się już nieunikniony. Mój chłopak był na skraju załamania nerwowego i nie mógł utrzymać wzwodu – po prostu krążył po pokoju. Tak więc związałam ją i uprawiałam z nią seks, podczas gdy on na nas patrzył.

Myślę, że była to najbardziej popieprzona rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłam w życiu. Ale po tym, jak już ze sobą skończyłyśmy, spojrzałam na niego. Dobrze go znałam i widziałam, jak bardzo się martwił faktem, że nie może mieć erekcji. Zapytałam: „Chcesz ją pieprzyć? Ja usiądę obok was i będę patrzyła, jak ją posuwasz”. No i obserwowałam ich, aktywnie starając się zepsuć to doświadczenie, ale jednocześnie robiąc coś rozpaczliwie głupiego i raniąc samą siebie.

Tak czy inaczej, nie dał rady uprawiać seksu. Kiedy już mieliśmy iść spać, zdaliśmy sobie sprawę z tego, że w łóżku nie było wystarczająco dużo miejsca dla naszej trójki, więc usiadłam na parapecie. Słońce zaczęło wschodzić, a ja musiałam patrzeć, jak się przytulają. Pamiętam, że miała włosy zaplecione w długi warkocz, z zewnątrz słyszałam wrony i czułam się kompletnie załamana.


Nie wstydź się. Polub fanpage VICE Polska i bądź z nami na bieżąco


Następnego ranka czekała nas ośmiogodzinna jazda do Londynu. Ona siedziała z tyłu samochodu, a atmosfera była bardzo napięta. Kiedy zatrzymaliśmy się, żeby coś zjeść, od razu się razem wymknęli. To dobre podsumowanie tego, jak niedorzeczny był mój pomysł. Starałam się być wyluzowana i zaczepna, ale między nimi powstała jakaś emocjonalna intymność, do której nie zostałam dopuszczona. W przyszłości, jeśli mój partner kiedykolwiek mnie zdradzi, wybiorę tradycyjne rozwiązane – wyrzucę jego graty i z nim zerwę.

Reklama

Po trójkącie próbowałam naprawić relację z moim chłopakiem i wkrótce razem zamieszkaliśmy. Żyliśmy tak przez rok. Cały czas dręczyło mnie wspomnienie tamtej dziewczyny, a on wciąż miał lekką obsesję na jej punkcie. Później się dowiedziałam, że przynajmniej raz po tym niefortunnym trójkącie spotkał się z nią za moimi plecami. Nasz związek się po tym nie podniósł i niedługo potem go zakończyliśmy – dowiedziałam się, że byłam w ciąży, a on mnie zostawił. Postanowiłam urodzić dziecko, ale w trzecim trymestrze poroniłam.

To mnie obudziło. Pomyślałam sobie: „Kurwa, w co ja tak długo grałam? Nie mam partnera ani nikogo, kto by mnie kochał i wspierał. Przez rok utrzymywałam przy życiu ten na wpół martwy związek i teraz zostałam z niczym”.

Nie powinnam była z nim się rozstać dopiero wtedy, kiedy się wyprowadził i zlekceważył moją ciążę. Nie, czekałam z tą decyzją o rok za długo – koniec powinien nastąpić w okolicach tamtego trójkąta, gdy nasz związek stał się niezdrowy. Ale zamiast tego dałam się wciągnąć w tę grę. Tamten nieszczęsny trójkąt i ciąża stanowiły pewnego rodzaju twardy reset mojego spojrzenia na samą siebie.

Zainteresowałem się światem trójkątów, ponieważ mój były miał orgiastyczne doznanie z trzema gwiazdami porno. Przez to postanowiłam się dowiedzieć wszystkiego na temat seksu, uwodzenia i miłości, po drodze tracąc wszelki umiar. Pociągał mnie nadmiar, ponieważ pozwalał mi uniknąć samorefleksji. Poza wyluzowanej dziewczyny była tylko pewną ułudą, frontem, za którym się ukrywałam. Już z tym skończyłam. Trójkąty rozpoczęły i zakończyły pewien okres mojego życia, w którym doświadczałam zupełnie nowych rzeczy. Nie żałuję tego. Teraz jednak jestem już tą samą osobą, którą byłam, zanim to wszystko się zaczęło.

Reklama

Więcej na VICE: