Skończyłaś studia? Musisz wystylizować się na bezrobotną!

Cześć, jestem Bertie a ta kolumna to zasadniczo miejsce, w którym krytykuję różne bzdury powiązane z dziewczyńskimi sprawami.

W tym tygodniu studenci uniwersytetów w całym kraju będą wyskakiwać z łóżek, myć swoje szczerzące się twarze i wyczesywać z włosów cytrynówkę zeszłej nocy. Zbiegną po schodach, przywitają się z promieniejącymi rodzicami, wetkną trochę śniadania w okolice otworów gębowych i pojadą na kampusy,

Videos by VICE

na których spędzili 500 godzin próbując po pijaku wypłacić kasę z bankomatu. Po jakiejś godzinie, gdy już założą i zdejmą najpaskudniejsze na świecie nakrycie głowy, staną się pełnoprawnymi absolwentami. Jeśli ten opis tyczy się Was – gratulacje. Ja opuściłam swoje przyznawanie dyplomów, bo bałam się, że pomylili się z moimi ocenami i nie chciałam dać im okazji do poprawienia ich.

Ukończenie studiów to osiągnięcie zdecydowanie warte tego trochę-lepszego-niż-zwykle obiadu, który tej nocy zjecie z rodzicami. Nacieszcie się tym, bo jakiekolwiek przejawy dobrej samooceny, których możecie teraz doświadczać prędko miną. A to dlatego, że już niedługo pogrążycie się w głębinach biedy i bezrobocia!

Nie ma co się oszukiwać, mimo tego, co David Cameron napisał dziś rano…

…wszyscy wiedzą, że nie ma pracy. W sektorze publicznym kobiety tracą prace prawie dwa razy częściej niż mężczyźni. Więc, moje drogie absolwentki, te trzy lata waszej ciężkiej pracy pewnie nie wystarczą na zapewnienie sobie tej wymarzonej pracy, polegającej na głaskaniu biurowego pieska i odrzucania wniosków niepełnosprawnych o renty. Przeprowadzono wiele badań na temat tego jak kobiety traktowane są podczas procesów rekrutacyjnych, ale żeby oszczędzić wam trochę cennego czasu, który mogłybyście poświęcić na depilację wąsika woskiem i zmiękczanie skórek przy paznokciach, skondensowałam to wszystko w jeden mocno przygnębiający, seksistowski przewodnik. „Stylizacja na bezrobotną” dla absolwentek. Niech żyje równouprawnienie!

BĄDŹ LASKĄ

Dzięki temu, że świat jest okropnym, darwinowskim koszmarem, niedawne badania wykazały, że ponad połowa pracodawców ceni sobie „dopasowanie kulturowe” nad wszystkie inne kryteria. Ok, więc nie chodzi tu tylko o wygląd – też o to, jak podobni na podłożu kulturowym do siebie jesteście, jak bardzo do siebie pasujecie i czy macie jakieś wspólne hobby – ale znacie kogoś, kto by nie zaznaczył tych rubryczek, nawet podświadomie, szukając dziewczyny/chłopaka?

„Oczywiście pracodawcy szukają ludzi, którzy mają podstawowy zbiór umiejętności potrzebnych do skutecznego wykonywania pracy”, mówi socjolog dr Lauren Rivera. „Ale, poza tym, tak naprawdę chcą ludzi, z którymi będą mogli się zżyć, w towarzystwie których będą czuć się dobrze, którzy zostaną ich przyjaciółmi albo nawet partnerami”.

Domyślam się, że skoro niedawno opuściłyście brytyjski system szkolnictwa wyższego, to jesteście aktualnie na etapie zapoznawania się z kimś, kto też nosi dziwne ubrania i jest skłonny do nieobliczalnych i niedojrzałych zachowań. Np. klaunem albo jurnym wojakiem. Jeśli chcecie skierować swoją karierę w jakiekolwiek inne miejsca niż te zajmowane przez nich, musicie zacząć ubierać się jak te zapatrzone w swoich szefów lamusy z jacht klubów, które w przerwach od rządzenia krajem lubią sobie zjeść burgera w Byronie [modnej londyńskiej burgerowni].

Jak dostać robotę? Nałóżcie czerwoną szminkę i troszeczkę za ciasną spódnicę, uczeszcie ładnie włosy, ubrudźcie sobie buty odrobiną sosu z Byrona.

ALE NIE BĄDŹ ZBYT OSTRĄ LASKĄ

Wszyscy znamy ten kompleks „dziewczyny z sąsiedztwa”; koncept, wg którego idealna kobieta każdego faceta jest seksowna, niezbyt mądra, zdrowa, i śpi i rozbiera się w zasięgu widzenia przez lornetkę. Niestety ta genderowa klisza wpasowuje się też w procesy rekrutacyjne – szefowie i szefowe odrzucają aplikacje wyjątkowo ładnych kobiet. Więc pomimo oczywistego flirtowania i bycia atrakcyjną na samej rozmowie o pracę, lepiej wyglądać jak gówno na swoim zdjęciu w CV (i na Facebooku i Twitterze, bo je też na pewno będą sprawdzać). Inaczej możecie pożegnać się z telefonem od firmy.

Jak dostać robotę? Usuńcie z internetu wszystkie zdjęcia, na których jesteście atrakcyjne.

FLIRTUJ PODCZAS ROZMOWY O PRACĘ

Możemy zaczynać? Świetnie, tylko… poprawię bluzkę i… przeczeszę palcami… OK, zaczynajmy. Oj przepraszam, zapomniałam, że to nie rozmowa o pracę i że nie muszę flirtować z facetem, który ją przeprowadza. Dając do zrozumienia, że jestem chętna, by nasza relacja w pracy poszła w stronę „przyjaźni” czy nawet „romansu”, zwiększam swoje szanse na zatrudnienie. Kilka pomysłów na flirt, które możecie wykorzystać: upuszczenie długopisu w dekolt w połowie rozmowy; ZARZUCANIE włosami jak Gabrielle z Gotowych na wszystko w tych reklamach Super Luksusowego Odżywiającego Lekkiego Organicznego Pachnącego Kremu do Włosów; obracanie się i schylanie by zawiązać sznurówki w swoich wkładanych szpilkach.

Jak dostać robotę? Nie ma znaczenia, w co jesteście ubrane, o ile Wasze rzęsy są długie, bujacie biodrami przy każdym kroku i delikatnie nimi obracacie przez całą rozmowę.

NIE MIEJ DZIAŁAJĄCEGO KOBIECEGO CIAŁA

Ponieważ to robi z Ciebie najbardziej niepewnego pracownika na świecie! NO BO KTO zatrudniłby okropną, cieknącą mlekiem i pulchniejącą w okolicach brzucha kobietę? Brrrr.

Jak dostać robotę? Zadbajcie o widoczne zaburzenie odżywiania, wyuczcie się objawów delikatnej choroby umysłowej, może zainteresujcie się też pozbyciem się swojej płodności.

NIE BĄDŹ MŁODA

Ten punkt nie jest skierowany wyłącznie do pań, bo łączna liczba zatrudnionych ludzi w wieku 16-24 spadła o 4000 od początku tego roku, jest też więcej pracujących po 65. roku życia niż kiedykolwiek wcześniej w UK. Więc chyba musicie zaopatrzyć się w suchy szampon i zacząć psikać, dzieciaki.

Jeśli nie macie siwizny seksownego, flirtującego, niezbyt przystojnego emeryta, to chyba szczęście się do was nie uśmiechnie.

Jak dostać robotę?

Noście cokolwiek z katalogu Bon Prix i zapach kanapek z krewetkami.

Starzy ludzie zajebiście lubią kanapki z krewetkami.

…ALBO PO PROSTU WSZYSTKICH PIERDOL

Oczywiście metaforycznie. Bo o ile środowisko biurowe to wielka chłopacka popisówa, najlepsze co możecie zrobić w każdej sytuacji to być sobą – piękną i pewną siebie. Zapomnijcie o wszystkich, którzy myślą, że mogą zatrudniać ludzi na podstawie ich wyglądu i seksualności. Życie w świecie, w którym jesteście zmuszane rewidować swoje osobiste wartości, żeby zaimponować tym, którzy mają moc deptania innych to okropny świat, w którym nikt nie powinien chcieć żyć. Więc nie pozwólcie temu dalej trwać.

Jeśli czegoś się nauczyłam z mojego roku polowania na pracę po studiach, to żeby się nie zniechęcać, i nigdy nie odmawiać pracy zarobkowej, nawet jeśli polega ona na rozdawaniu promocyjnych opakowań z zupką chińską przed wejściem do metra. (W polarze i czapce z daszkiem). Im więcej możecie zarobić, tym bardziej niezależnymi i pewnymi siebie będziecie się czuć. Pozwoli Wam to też nauczyć się porażki, a to ważna sprawa. Naprawdę ważna. No i mimo wszystko, bądźcie sobą. Wiadomo, „blogerka modowa” może być w dzisiejszych czasach prawdziwą ścieżką kariery, ale nie lekceważcie możliwości znalezienia swojej niszy w którejś z wielu bardziej wyczerpujących i mniej bezsensownych ról, jakie można przyjąć w zawodowym wszechświecie. 

Jak dostać robotę? Chuj ze wszystkimi. Zacznij palić. Cóż mogę powiedzieć – wierzę w Ciebie, dziewczyno, więc spróbuj teraz przetrwać na tym, co udało ci się odłożyć. Nie bez powodu firma wypłacająca pożyczki studenckie dała Ci tę ostatnią wypłatę. (Ale pewnie i tak już ją wydałaś, bo pomyślałaś, że to błąd systemu, co nie?).

xo

BRUNA ŚWIAT ABSURDU: JEST POPYT, JEST PODAŻ – CZYLI ŻYWOT UNIWERSYTUTKI

CZY JESTEŚ NERDEM?

DZIADKOWIE STAWIAJĄ MASZT