Być może to fotografie odpowiadają za to, że na złote czasy punka i hardcore’u patrzymy dziś z mocno wyidealizowanej perspektywy. Wszyscy znamy te wyraziste, czarno-białe fotki, które pokazują ludzi skaczących ze sceny w publikę, albo wokalistów wrzeszczących do mikrofonu z takim zaangażowaniem, że aż wychodzą im żyły na czołach. Ale pewien szwedzki grafik z Malmö zadał sobie proste pytanie: co by się stało, gdyby na tych zdjęciach pojawił się kolor?
Przez ostatnich parę miesięcy Ulf Hammarkärr skupiał się na kolorowaniu klasycznych punkowych i hardcore’owych fotografii – od Minor Threat przed Dischord House po Warzone w CBGB – i publikowaniu efektów swojej pracy na Instagramie. Jak sam twierdzi, reakcja była bardzo pozytywna i błyskawicznie podwoił liczbę obserwujących. Ale co tak naprawdę zyskujemy, uwspółcześniając te zdjęcia? A może coś tracimy? Poprosiliśmy Hammarkärra, żeby powiedział nam, czego się nauczył pracując nad tym projektem.
Videos by VICE
Noisey: Na czym polega proces kolorowania zdjęć?
Ulf Hammarkärr: Najpierw trzeba znaleźć jakieś ciekawe zdjęcie w odpowiedniej jakości. Czasem to łatwe, czasem nie. Zdarza się, że mam bezpośredni kontakt z autorem zdjęcia, ale znajduję również zdjęcia w internecie. Wszystko robię w Photoshopie. Zanim zabiorę się do pracy, sporo sprawdzam na sieci. Kolory gitar na przykład. Zwykle nie ma problemu ze znalezieniem kolorowych fotografii z tej samej imprezy, albo ze zbliżonego okresu, więc nie muszę zgadywać. Kiedy obrabiałem zdjęcie Warzone, to pamiętałem z filmów na tubie, że czapka z daszkiem powinna być niebieska, ale sprawdziłem to jeszcze dokładnie na innych serwisach ze zdjęciami.
Pamiętam, jak pisałeś, że musiałeś poprawić kolory w jednym z najbardziej znanych zdjęć Minor Threat, na którym siedzą przed Dischord House, bo odkryłeś, że Ian chodził w czerwonych vansach.
Mniej więcej tak to wyglądało, ale musiałem też poprawić kolory samego budynku. Na większości zdjęć ściany są ciemnoczerwone, prawie kasztanowe, ale to nie była oryginalna barwa, budynek przemalowano jakoś we wczesnych latach osiemdziesiątych. Na podstawie kilku słabej jakości fotek, znalezionych na Pintereście, udało mi się ustalić, że pierwotnie budynek był niebieski. Musiałem sporo zgadywać, dlatego z uwagą czytam wszystkie komentarze. Jeśli ktoś mi pisze: “Byłem tam, to miało taki, a taki kolor” to staram się to uwzględnić.
Odzywali się do ciebie autorzy zdjęć?
Tak, kilku. Wymieniłem się mailami z Dave Sinem, autorem wielu zdjęć hardcore’owych kapel z lat osiemdziesiątych, prosząc go o fotografie w dużej rozdzielczości. Z miejsca mi powiedział, że nie przepada za podkolorowanymi zdjęciami, ale sam pomysł mu się spodobał. To nadaje tym fotkom nowy wymiar, pozwala na nie spojrzeć w inny sposób.
A nie wydaje ci się, że zdjęcia poddane takim zabiegom tracą swój nostalgiczny ładunek?
Rozmawiałem z ludźmi, którzy twierdzą, że dopiero kolorowe zdjęcia pozwoliły im zrozumieć, że te rzeczy działy się naprawdę, nie są częścią jakieś romantycznej, wyidealizowanej legendy. Myślę, że to kwestia pokoleniowa. Mam dwadzieścia osiem lat, nigdy nie oglądałem czarnobiałej telewizji, wszystko, co znam, było kolorowe. Wiedziałem o istnieniu czarnobiałej fotografii, ale zupełnie na mnie nie działała. Zaczynałem od kolorowania zdjęć moich rodziców, podobało im się, ale mówili, że zdjęcia w czerni i bieli to zupełnie co innego. Łączy ich z nimi specyficzna więź.
Spędziłeś nad tymi zdjęciami wiele godzin, dowiedziałeś się przy tym czegoś nowego na temat fotografowanych zespołów i wydarzeń?
Odkryłem, że wśród publiczności często pojawiają się muzycy innych kapel. Wcześniej raczej nie robiłem dużych zbliżeń, żeby sprawdzić, kto jest na zdjęciu. Teraz przyglądam się uważnie każdej twarzy i co chwilę mnie zaskakuje, że “o, znam tego gościa, grał w innym zespole”. Czasem czuję się dość głupio, bo poświęciłem parę godzin, żeby sprawdzić w jakich spodenkach chodził Ray Cappo, ale z drugiej strony mam z tego sporo radochy, a sama praca nad zdjęciem pozwala mi się odprężyć.
Więcej prac Olafa znajdziesz na Instagramie.
Dan Ozzi jest na Twitterze – @danozzi
U nas regularnie znajdziesz rozmowy z ciekawymi ludźmi. Polub fanpage Noisey Polska, żeby żadnej z nich nie przegapić!