Nowięc z Barbarą proszę ja Was wyglądało to tak. Poznałem ją jednak w Melodii. Dobry podkład zrobiłem na starcie. Wchodzimy z Mańkiem, wiadomo styl na eleganta. Sięgam niezdarnie do lewej kieszeni jesionki wyjmuje grzebień. Przy wyjmowaniu wypada papier toaletowy- dookoła owinięty banknot 500 złotowy. Schylam się po to, wrażenie takie że nawet fortepianista potknął się na nutach. Schylam się, sięgam po kwit i wstaję. Rozglądamy się po sali i siadamy we dwóch przy ścianie. Siadamy, wyjmujemy po paczce malboro. Pamiętam jeszcze jak wczoraj jak żeśmy Radomskie przekładały do malborasów. Rozglądamy się po sali.
Maniek mówi: te dwie przy fortepanie same siedzą. Patrze rzeczywiście niegupie. Siedzą piją cole, jedzą ptysia i gupkowato się chichrają jedna to jakby czkawki dostała, druga to właśnie ta Barbara z poprzedniego odcinka. Dobra to przesiadamy się, ale ty bierzesz te kolubryne większą w kręconych.
Videos by VICE
Maniek: stoi.
Wstajemy i dosiadamy się do stolika.
Odzywam się pierwszy. Witam serdecznie piękne Panie. Pozwolą Panie że się przedstawię Mirosław i mój serdeczny przyjaciel Jim. Jim przyjechał z Czikago oprowadzam go po stolicy. Jesteśmy tu w interesach w Warszawie, ale dzisiaj się bawimy hehe.
Kelner! Zawołałem. Cztery kawy pół litra wódki i papierosy.
Spojrzałem się w oczy Barbary odczekałem 3 sekundy jak trzeba i zapytałem na Jana. Czy my przypadkiem się nie znamy? Te spojrzały się na siebie jedna na drugą i zaczeły się gupkowato chichotać po raz kolejny.
Odzywa się Barbara: Znaczy się my to tak poprawdzie to przyjezdne jesteśmy. Przyjechałyśmy się trochę rozerwać, na zabawe hihihih. Ogólnie to nie znamy tu nikogo.
Rozmowa zaczęła się dopiero kleić po drugiej połówce. Maniek, który grał w tym kabarecie Jima biznesmena z Ameryki, wtrancał się pół słówkami a to po niemiecku a to angielsku a to coś zmyślił, coś tam po rusku przytaknął, jakoś szło. Dziewczyny na pewno się nie jorgnęły. Same poliglotkami nie były. Ledwo co po Polsku jedna z drugą mówiła.
Przy drugiej flaszce Maniek machnął już ręką i zaczął mówić po Polsku. Najpierw z Amerykańskim akcentem, a potem to już wyszedł z niego zwykły Maniuś spod Białostockiej wsi. Dziewczyny dopiero kapnęły się że coś kręci jak zaczął się przechwalać że bimber pędzi pierwsza klasa, musiałem potem prostować.
Skończyło się u nas na kwaterze gdzie wynajmowaliśmy pokój u takiego dziadka. Dziadzia w jednym pokoju my w drugim. Co to się wtedy działo.
Dziewczyny przyjechały szukać mężów w Warszawie. Barbara nastawiona była na lekarza. Ta duża chciała inżyniera. No niestety nie udało się hehe, ale trafiły równie dobrze!
Barbara była fryzjerką z Zawiercia. Później jeszcze przyjeżdżała do mnie co weekend przez całe wakacje.
A to się szło do kina a to do łazienek na lody, czy wiewórki karmić. Potem znalazła robote we stolicy chwilę pomieszkała u mnie. Międzyczasie wywalili cała ekipę naszą z FSO za szaber i zaczęły się problemy. Pół roku potem jeszcze się odkułem. Handlowało się pod patykiem i to w zasadzie wszystkim.
Za czwartym razem jak mi milicjanty towar skonfiskowały, spakowałem się i wróciłem do domu. Z Barbarą po tej akcji jakoś kontakt się urwał. A fajna kobita była i do roboty się nadawała. Gotować umiała. Ogólnie pracowita. Wtedy to ogólnie kobity jakieś bardziej robotne były. Jak słyszę co teraz młody nasprowadza, to ma teraz taką Żanetę, nigdzie nie pracuje, pół dnia na solarium, pół dnia na pazurkach potem do dyskoteki i tak wkoło.
Jak ten czas powiem Wam leci. Ten cały pobyt we Warszawie to pamiętam doskonale, jaby to było wczoraj. A przecież minelo już 30 lat. Młodość wspaniała sprawa.
Życie Życie jest nowelą, której nigdy nie masz dosyć. Wczoraj biały biały welon a jutro białe włosy. Tak se dzisiaj zanuciłem te piosenke mojego serdecznego przyjaciela Rysia Rynkowskiego. I tak się trochę zadumałem proszę ja Was. Kolejny rok za pasem a mnie kolejnych siwych włosów przybyło i kolejnych kilogramów. Nie powiem żebyś się tym jakoś przejmował. Ale to z tych nerw pewnie. Pamiętam jeszcze jak w Bułgarii się fikołki robiło na plaży. Ehhh…
A Teraz to przez te samare ledwo co buta zawiąże. Niedługo na rzepy będzie trzeba kupować.
Ostatnio się zastanawiałem co by nie zostawić to w piździec i zająć się z Krysią agroturystyką. Mamy wolny pokoik może z garażu zrobiłoby się jaką altankę i niech przyjeżdzają Warszawiaki wypoczywać. Jest las jest woda niedaleko, kupie ze dwa kajaki i będę wynajmował.
Mam nawet już pomysł na nazwe AGROTURISMO u Mirasa. Dobre co nie?
Mam takich dwóch znajomych w moim wieku, jeden teraz kupił u mnie fiata coupe kameleon wersja. Podłapał trochę mody młodzieżowej i w trampkach z dajśmana popierdala i w arafatce.
Drugi pofarbował się jak Połomski. Nawet wąsy farbuje. Także z moimi siwymi włosami jeszcze nie jest źle
Trrr Trrr… Telefon
Ehh, Właśnie się dowiedziałem że Stary Kowalik zeszedł wczoraj w nocy. 110 lat miał a jeszcze strzelał mi do Burka z wiatrówki. Z teleexpresu do niego przyjeżdżali wywiady robili, że jeszcze żyje. Pożyczył ostatnio 20 zł jak rowerem po wino jechał. Kto to teraz odda, ehh złośliwość rzeczy martwych…