Powiem Wam że młody znowu mnie wywija numery. Nie wiem który to już rok w tym technikum, w klasie jest raczej najstarszy. Co prawda w moim przypadku szkoła również nie była moim konikiem, ale to były inne czasy. Szybciej się dorastało. Może też za wcześnie wziełem się za handlarke. Mniejsza o to.
Chłopak chodzi do Technikum Samochodowego, za moją namową go tam z Krysią zapisaliśmy. Marzeniem moim było że zostanie kiedyś jakim inżynierem Volkswagena. Chłopak zna się na wózkach, nie powiem. Jak mu podarowałem na 18tke Golfa Dwójke to dbał lepiej niż o młodszą siostrę. Dostał wtedy takiego ładnego w 1,6 (żeby nie było problemów z zagazowaniem) drugiej generacji (piękne auto). Jak zobaczyłem auto pod Hamburgiem od razu postanowiłem że wezne dla syna. Nie musze mówić od kogo kupiłem. Nie musze również mówić ile płaczu było na przekazywaniu kluczy. Takie perełki tylko ja umiem wynaleźć i to mówie całkiem serio. Tam naprzeciwko ku szkole, mają wszystkie bite, tam nie jeździcie na ten plac- sam szrot.
Videos by VICE
Auto Młody dostał tuż przed urodzinami. Na początek stwierdziłem że wystarczy. Podobało mi się nawet jak sobie ładnie radzi z modyfikacjami. Każdy się chce wyróżnić. A golf pokazywał że właścicielem jest nie da się ukryć indywidualista. Z czasem Nie wiem po co ale drzwi to otwierały mu się do góry jak skrzydła.
Tak pół roku po zakupie auta widzę jakiś dziwny telefon dzwoni , że numer nie mieści się mnie na wyświetlaczu. Mówie pewnie Ali zmienił numer, on to ma po 15 numerów- taki bogaty, no chyba że z radia zet dzwonią. Odbieram a to Hans, ten lekarz od golfa. Kurde jakbym wiedział to bym nie odbierał, wiadomo. Raz się już tak naciąłem bo jeden bauer przypomniał se że zęba złotego zostawił w popielniczce i drogie markowe chodaki pod fotelem, to musiałem latać na poczte.
Okazało się że Hans bardzo się stęsknił za golfem… Bidny płakał mi do słuchawki, zebym mu chociaż nowe zdjęcia wysłał. Przyznam temat trochę olałem. Głupotami się nie zajmuje, jestem biznesmem. Dzwonił jeszcze potem ze cztery razy żebym nadał mu te zdjęcia pocztą. Mówie, będzie mnie Niemiec nękał jak za okupacji, eh wyśle mu te zdjęcia i da mi spokój. Młody któregoś razu wziął tefon cyknął ze trzy foty i rano poszedł nadać na poczte. Hans już więcej nie dzwonił…
Z modyfikacjami auta zaczynał bardzo niewinnie. Już czułem że coś się święci gdy któregoś razu przy niedzieli podwędził Krysi ananasy do galaretki. Nie wiem co się stało z ananasami ale puszke wykorzystał do imitacji rury wydechowej w golfie. Potem było już tylko gorzej.
Pewnego razu przed sumą, na pośbę Krysi postanowiłem trochę przepastować mokasyn. Sięgam po pastę a ta pucha- nic nie ma. Mówie, kurwa przecież tydzień temu była kupywana. Okazało się, jak mi młody wytłumaczył, że czarna pasta do butów to popularne narzędzie wśród tjunerów. Bierzesz rozbierasz tylnie lampe poprawiasz na czarno od wewnątrz i masz gangsterskie auto na czarnych światłach. Potem było już tylko gorzej, od gałki zmiany biegów, po brewki, leksusy, felgi…No co trzy dni przychodziła jakaś paczka do niego z allegro. Nawet głupich dywaników nie miał normalnych, to musiał mieć chromowaną gume. A ile to pinięndzy na to wydawał to szkoda gadać.
Rok niecały jeździł tym golfem. Wracali z dyskoteki w sześci i zatrzymali się na drzewie. Całe szczęście że nikomu się nic nie stało, ale z golfa to nawet kwietników nie szło zrobić. Kolejne Auto wybierał już sam. Pewnych wakacji nagrałem mu wspaniałe wakacje na ogórkach u bauera- spokojnie nie tego od golfa. Przepracował trzy miesiące i do domu wrócił Calibrą. Też były sensacje, ale to już innym razem Wam opowiem.