Zupa na gnacie już trzeci dzień serwowana. Zostało rosołu po niedzieli to nam Krysia pomidorowej narobiła na zapas. A tu nie powiem, zjadłoby się jaką goloneczkę, jakiego schabowego z ziemniakiem popruszonym koprem i ze zsiadłym mleczkiem. To musze jeździć z młodym do turka na obiady bo już trzeci dzień Krysi nie ma w domu. Wyjechała do Ciechocinka razem z naszym chórem kościelnym na obóz tai chi z parafii. Ja już wiem jak to tai chi wygląda. Po co jej te szpagaty to ja nie wiem.
Był post, więc czas dobrych uczynków. Nasza drużyna okręgowa ostatnio znalazła się w strefie spadkowej szóstej ligi okręgowej. Nawet ksiądz na sumie krzyczał z ambony że potrzebne są wzmocnienia i zmiana trenera. Na domiar złego główny sponsor masarnia Warchoł wycofała się ze sponsoringu po tym jak im sanepid wjechał na ubojnie. To podobno tasaki latały tam wyżej od much hehe. Od razu zamknął cztery budy z kurczakami i wstawił s-klase do mnie na plac. Pomyślałem kurde może i ja bym se został takim managierem. Pojade z młodym na mecz zobaczymy jak tam chłopaki kopią. Coś tam się kiedyś grało więc mógłbym też zespół wspomagać w ciężkich sytuacjach. No ale powiem Wam, że takiej sytuacji się nie spodziewałem. Na bramce organista, duże naciski ze strony parafii były.
Videos by VICE
Proboszcz kazał bo mu złe wyniki na badaniach cholesterolu wyszły, samara mu taka urosła że rękoma ledwo sięga do fortepianina, a o pedałach to już nawet nie wspomnę. A palce tak mu spuchli że dwa klawisze na raz wciska. Babcie z chóru nie wiedzą jak śpiewać. Na bramce taka sama systematyka proszę ja was. Bo piłke wypuszczał z rąk co drugą. 4 gole do przerwy i pół paczki fajek z tych nerw do przerwy w plecy. Na obronie, postawiły syna piekarza, bo mówią że zwinny. Gdzie on się nadaje jak się piłki boi, a chłop 2 metry, chodzi ze strachu przygarbiony jak słonecznik. W ataku syn trenera, to oprócz fryzury a’la ronaldo jeszcze buty miał podobne. Czterdzieści kilo wagi, metr pięćdziesiąt wzrostu, taki Adam Małysz trochę.
Raz piłke miał przy nodze, ale sędzia przerwał gre bo Dżeki starego mordziatego wleciał na boisko i poleciał za piłką. Niby jamnik a przebił od razu i zjadł. Po pół godziny sędzia wznowił mecz jak chłopaki przywieźli komarkiem z miasta nową piłkę. Nie dotrwałem już drugiej tercji. W telegazecie sprawdziłem że nasi dostali 9:0. Tego se nie mogłem podarować, proboszcz ma racje potrzebne są zmiany. Wspólnie z parafią stałem się wkrótce głównym sponsorem i managierem, z prawem do pisania na koszulkach co se zechce. Od nowego meczu każdy z chłopaków podrukowane miał inne ogłoszenie z przodu, takie anonse hehe.
Postawiłem 3 passaty wyplakowane, kupiłem pięć krat orenżady. A to kobitka straganik z obwarzankami se rozłożyła widziałem, z watą cukrową facet. Festyn taki, że i straż pożarna przyjechała, bo mówią że impreza masowa. Kupiłem pięć krat orenżady pomarańczowej.
Kobity jak zobaczyły ile ludzi jest to poszły się poprzebierać i wróciły już z powrotem elegancko wymalowane i we stringach do leginsów. Piękna impreza po której poszedł jeden passat. Wynik 0:0 daje nadzieje że idzie ku lepszemu. Mimo wszystko aby wygrać mecz potrzebny jest napastnik. Potrzebne są transfery. W tej sprawie sięgnęłem po pomoc młodego. Wiem, że czasu chłopak teraz mało ma czasu bo szykuje się na studia do Warszawy, ale on jest na czasie.
– Tato patrz na tego murzyna na joemonsterze, osiemnaście salt plus salsa przy trybunach. On musi być dobry, król strzelców trzeciej ligi albańskiej. Ma dopiero 16 lat, to musi być talent! 16 latek a kołyske robi po golu?? Szybko zaczął… no ale tam inna kultura jest… Jedziemy po niego! Załaduj mi w dzipiesie gdzie ta albania jest i sprawdź na internecie czy nie ma w okolicy jakiejś okazji. – W tej Jugosławii pamiętam jeździło się po kasety i to w dobrych cenach. Nie można całe życie zastawami jeździć. Tam na pewno są passaty. Krysia nas spakowała do tego sakwojaża ze świńskiej skóry co dostaliśmy na prezent ślubny. Oprócz skarpetek i wszystkiego tego tałatajstwa, wsadziła obrazek ze św. Zytą patronką parafii a potem od niechcenia z pawlacza wyciągnęła pół literka wódki i zawinęła w serwetkę i też wsadziła. Jak walizę zamykała to jej łza popłynęła po poliku i mówi do mnie:
-Mirek, cholero Ty moja, tylko wróć bo ja bez Ciebie jak ten kwiat bez wody usycham od momentu jak Cię nad zalewem w Siczkach ujrzałam. Wzruszyłem się i ja, nie powiem, bo takiej kobity to żaden nie ma na całą okolice. Młody stał za winklem i się śmiał to w łeb dostał gówniarz, bo co on o miłości może wiedzieć. Spakowałem mandżur do kufra, zajechaliśmy jeszcze do Malinoskiego po ropę do Pasata oczywiście na fakturkę na klub, pod korek zalałem i ruszamy. Z tym gudłajem moim to ja lubię jeździć w jakie dalsze trasy np. do Kielc albo do Słomczyna. Zawsze mi głupoty jakie ze szkoły opowiada, że czasem to aż i śmieszno i straszno. W odtwarzacz płytę Akcentu wrzuciliśmy nową z tym kawałkiem co ta ruda się wije w teledysku i śpiewają „Aj waj w to mi graj”. Ani się nie spostrzegliśmy przez te muzyke a tu już Czechosłowacje mijamy i Węgry zaraz. Młodego zaczęło cisnąć na blazę a i ja bym odcedził nie powiem. Staneliśmy na ichniejszym cepeenie, młody mój poliglota „cwaj szajsewurst mit brot” poprosił, zjedliśmy i pojechalismy w dalsze droge. Chyba nie musze mówić że Pasat mój jedyny taki oszczędny, że nawet dwie kreseczki nie ubyło ze wskaźnika, żyd to by może w Kazachstanie dopiero zaświecił. Jugosławie też mijamy sprawnie, tylko mnie ciśnienie podniósł jeden chłopek ichniejszy bo z mordą do mnie leci że mu kozę drasnąłem batem od radyjka. Hehe no prawda to była akurat bo jak mam nie drasnąć jak pasat taki prędki że anteny łamie. Depnąłem mocniej bo okolica nieciekawa no i kozę poraniło. Młody do niego z mordą wyskoczył, coś mu tam powiedział z kluczem od kół w ręce i chłop się odczepił, ale szybciej musieliśmy do szoferki wsiadać bo tam z tego osiedla już do nas dwustu cyganów biegło hehe radomskich włochów.
Może jakby mi soli na błotnik nasypali to mnie złapią, a tak to tylko ropę od Malinoskiego mogą se powąchać! Hehe trochę ujechaliśmy to dałem Młodemu poprowadzić bo od tych emocji mnie aż ciśnienie skoczyło i mówie, zdrzemne się chwile. Budze sie a tu już tabliczka jest napisana że Albania. Młody wstukał konkretnie te miasto Czorowoda co mieliśmy po napastnika jechać i jedziemy. No, jak żem zobaczył te miejsce to nie powiem, że mi się chcialo z szoferki wysiadać. W rowie Jugo Koral pognite leży, obok sie dzieciaki w deszczówce klapią jak delfiny na Helu co z Krysią widzieliśmy. Na środku wiochy dwóch takich jak z tego zespołu Fabian de Roma i Tabor, świnie bije i na koziołku do drewna już tuszę połowią. Kobity z papierochami pranie robią w rzece tak, że piana się zrobiła jak u nas we fontannie koło kościoła wtedy jak mój Młody z Dominikiem i resztą we środopoście ludwika nalali. Patrzymy z Młodym po sobie krzywo, ale nie po to tyle wóz goniłem żeby tera na pusto wracać. Wysiadamy, a tutaj do mnie 15 bachorów leci i mnie z miejsca w obrączke ślubną całuje a do Młodego już te ichniejsze wiraszki zęby szczerzą. No ja wiem, że Pasat w wersji bogatej prestiż, ale że aż tak? Mówie do tych co świnie bili że ja piłkarza młodego szukam, 16 lat Bukano Raszaj się nazywa i w napadzie gra w Dymanie Czorowoda w młodzikach. A oni, że różni już przyjeżdzali i z Anglii i z Bułgarii ale takiego Pana to u nich we wsi jeszcze nie było i pokazali palcem. Świeżyzny już nasmażyli z cebulą i dalej mnie częstować, ale interesy wpierw załatwiam! Idę do tej jurty, obok Pasat piękny 1.9TDI w kolorze sadza angielska na irlandzkich blachach stoi. Wchodzę a tam siedzi ta cholera Raszaj i papieroski pali, obok trójka bachorów pod stołem się w indian bawi a kobita jego może ze 14 lat zalewajke gotuje na palniku. Cała chałupa kartonami majtek chińskich z Wólki Kososkiej zastawiona. Młody, tłumacz mu po angielsku co ja teraz będę mówił. No i mu tam mówię, że kontrakt, że tyle i tyle, że są ambicje w klubie i widoki na IV lige. Raszaj odpowiedział że dzwonili do niego już z Partyzanta Radoszyce, ale że do Kieleckiego to on nie jedzie bo te ludzie tam to złodzieje i oszusty i brata jego Perhana raz okradli z towaru pod Skarżyskiem. I nagle mnie mówi łamanym polskim: „Pane Mirek, Pane takem pasetem jezdzisz ze do Pana ja pojade bo Pan jestes czlowiek powazny”. Kwity mu dałem do podpisu, ale mnie cały czas po glowie myśl chodziła co ja z tym jego przychówkiem pocznę w kraju. Przedzwoniłem do proboszcza, powiedział że w salce katechetycznej na razie zamieszkają, Bukano kwity podpisał, ja się spod wąsa uśmiechnąłem i wypiliśmy po kielonku bimbru na śliwkach. Potem wszedłem powiem wam w komitywe z tymi co prosiaki bili, okazało sie ze familiantów mają w Irlandii, piękne wolkswageny do delikatnych poprawek blacharskich to idą jak woda stamtąd, powiedzieli że jak trzy kupie z miejsca, to mi dorzucą Transita IV białego darmo. Kościelny te stare klęczniki przyszwajsuje do podłogi i autobus klubowy że świat nie widział. Tak se pomyślałem, nie ma co. Młody niech pakuje te jego dzieciaki, żone jego Karmen i niech jadą do kraju. Jak tam sie wszystko unormuje, papiery pozałatwiam i pewien będę że mi zaraz do Rajchu trzeciego dnia nie uciekną, dopiero wróce z tej Albanii. Do Krysi zadzwoniłem, powiedziałem jaka sytuacja. Zadowolona nie była ale pleban już był u niej i sprawę wyjaśnił i załagodził. Z Fabianem i Kuellem usiedliśmy do interesów przy tej flaszce co ją miałem w sakwojażu, jak dalej tak pójdzie to ja nie wiem czy na zawsze tutej nie zostane. Lora w przyszłym tygodniu ma już stać w Świebodzinie.