FYI.

This story is over 5 years old.

Seks

Edging: technika, która pozwala na osiągnięcie niezwykle intensywnych orgazmów

Jeśli wystarczająco długo będziesz balansował na krawędzi orgazmu, twoje ciało stanie się wielkim pulsującym nerwem
Foto: Alexey Kuzma, via Stocksy

Powstało wiele artykułów i badań mających nam pomóc w osiągnięciu intensywniejszego i lepszego orgazmu. Można w nich znaleźć zarówno niewinne rady (przepaski na oczy, dłuższa gra wstępna), jak i dość… kreatywne („Włóż mu na penisa pączka z dziurką!”). Jednak w takich tekstach często pomija się niezwykle prostą i bardzo skuteczną technikę, czyli edging.

Czym jest edging?

Edging to technika polegająca na doprowadzaniu siebie (lub innych albo wszystkich razem!) na krawędź orgazmu, a następnie wycofywaniu się. Jeśli wystarczająco długo będziesz balansował na krawędzi orgazmu, twoje ciało stanie się niezwykle wyczulone i będzie jedynym, wielkim pulsującym nerwem. A twój orgazm, kiedy już sobie pozwolisz na dojście, będzie o wiele intensywniejszy niż zwykle.

Reklama

Edging jest również znany jako „odsuwanie orgazmu w czasie”, „przedłużona masturbacja” czy też „kontrola orgazmu” i przypomina technikę „powolnej masturbacji”, którą w 1972 roku Alex Comfort opisał w książce Nowa radość seksu. Do tego dzięki edgingowi ludzie z penisami mogą nauczyć się lepiej kontrolować swoje wytryski (w tym kontekście często nazywane to jest metodą „stop-i-start”).

Warto od razu podkreślić, że edge play nie ma nic wspólnego z edgingiem. To pierwsze jest terminem związanym z subkulturą BDSM i polega na doprowadzaniu kogoś na krawędź jego psychicznej wytrzymałości. Oczywiście obejmuje to bardzo wiele zachowań i praktyk, ale łączy je to, że zwykle są uważane za temat tabu. Jednocześnie pozwalają one na bardzo intensywne, niekiedy brutalne i gwałtowne doznania oraz w dużej mierze polegają na grze z emocjami drugiej osoby. Nie trzeba dodawać, że dla wielu jest to niesamowicie erotyczne doznanie. Przykładem może być kontrola oddechu (asfiksjofilia), która polega na pozbawianiu siebie lub innej osoby tlenu w celu osiągnięcia orgazmu. Rzecz jasna dla każdej osoby granica przebiega gdzie indziej, więc nie można wkładać wszystkich tych praktyk do jednego worka. Ale to już temat na oddzielny artykuł.

Dlaczego edging jest tak przyjemny?

Intensywniejsze orgazmy to dla ciebie za mało? W porządku, oto więcej korzyści.

Dla osób z penisem edging jest o tyle atrakcyjny, że często potrafi przedłużyć długość stosunku. (Zgodnie z badaniem z 2015 roku, które opublikowano w Journal of Sexual Medicine, mediana czasu trwania heteroseksualnego seksu waginalnego wynosi 5,4 minuty; sam połącz fakty). Brak orgazmu oznacza również, że nie pojawia się okres niewrażliwości na bodźce. Dzięki temu istnieje mniejsze prawdopodobieństwo, że jeden z partnerów zaśnie zaraz po stosunku, podczas gdy drugi będzie myślał: „byłoby miło dojść chociaż raz w tym roku”.

Reklama

Oprócz spełnienia marzenia o kochaniu się przez całą noc (lub przynajmniej dłużej niż 5,4 minuty), edging ma tę zaletę, że powala ludziom pozostać w stanie podwyższonego podniecenia seksualnego przez dłuższy czas. Ta technika pomaga też osobom z pochwą rozgrzać się i podniecić, dzięki czemu istnieje większa szansa, że będą miały orgazm – oczywiście, o ile im na to pozwolicie, wy perwersyjne świnki.

Jak łączyć edging z BDSM?

Skoro mówimy już perwersji, osoby dominujące i uległe również bawią się w edging, aczkolwiek dodają do tego dodatkowy element psychologicznej lub fizycznej kontroli. Często opóźniają orgazm partnera lub wręcz mu go odmawiają. Oczywiście wciąż towarzyszy temu zwiększone podniecenie, ale dochodzi do tego też kwestia władzy, co bardzo potęguje przyjemność obu stron.

Dla osób penetrujących, zwłaszcza podczas męskiego, homoseksualnego seksu, utrzymywanie partnera na granicy orgazmu może zwiększyć poczucie dominacji i sprawowania kontroli – ale działa to również w drugą stronę. Osoba penetrująca, która chce sprawdzić swoją kontrolę nad własnym ciałem i pobudzeniem, też może spróbować edgingu. W przypadku osoby penetrowanej edging zwiększa poczucie uległości, uprzedmiotowienia (na które oczywiście wcześniej musi być wyrażona zgoda) oraz poddania się drugiej osobie.

Skrajniejsza wersja, czyli odmawianie orgazmu, może być wykorzystana przez osoby penetrujące jako sposób na zwiększenie tolerancji partnera na różne rodzaje bodźców, forma erotycznej tortury (z użyciem pasów cnoty, klatek na penisa czy kajdanek), a nawet jako metoda pozwalającą nauczyć drugą osobę dojść na żądanie.

Reklama

Jak długo powinno się balansować na krawędzi orgazmu?

To zależy jedynie od ciebie!

Jeśli nie masz pod ręką osoby, która się na tym zna, możesz samodzielnie ćwiczyć edging poprzez masturbację. Znajomość własnego ciała i tego, jak reaguje na różne bodźce, jest bardzo ważna nie tylko przy edgingu, ale też podczas każdej innej aktywności seksualnej. Jak napisano na wejściu do świątyni Apollona w Delfach, najważniejsze to „Poznać samego siebie”. A jako że mówimy teraz o starożytnych Grekach, równie dobrze mogło im chodzić o masturbację.


By być z nami na bieżąco: polub nas, obserwuj i koniecznie zaznacz w ustawieniach „Obserwuj najpierw”


Podstawy edgingu są bardzo proste: masturbuj się tak długo, aż w końcu będziesz miał wrażenie, że zaraz dojdziesz, a następnie na chwilę przestań – ale nie na tak długo, żebyś stracił zainteresowanie i, no nie wiem, wszedł na Instagrama. Zrób to kilka razy i zobacz, jak się z tym czujesz – i to nie tylko twoje genitalia, ale też całe ciało. Im więcej będziesz ćwiczył, tym dłużej będziesz umiał wytrzymać na krawędzi. A to oznacza, że twój orgazm będzie jeszcze intensywniejszy.

W przypadku osób z penisami można zaproponować jeszcze metodę „ściśnięcia”. Wymaga to zbliżenia się do orgazmu i ściśnięcia żołędzi penisa na jakieś 30 sekund tuż przed dojściem. Potem znowu należy wznowić masturbację.

Czy edging jest dla ciebie dobry?

Nie ma żadnych poważnych i szeroko zakrojonych badań, które by sugerowały, że edging może mieć pozytywny wpływ na twoje zdrowie. Jednak jako że żyjemy w kulturze nastawionej na orgazm (chociaż oczywiście nie ma nic złego w szybkim i sprawnym dochodzeniu), skupiamy się na pewnym celu, a nie przyjemności. To może odpowiadać za wiele lęków, wstyd i, rzecz jasna, udawanie orgazmu. Założę się, że stanowi to jedną z przyczyn, dla których tak wiele osób zmaga się z anorgazmią (czyli poważnymi trudnościami z osiągnięciem orgazmu) lub nigdy w życiu nie miało orgazmu (według pewnego badania może to dotyczyć nawet 10-15 procent dorosłych kobiet).

Kiedy zapominamy o orgazmie, nawet na chwilę, uwalniamy się od rzekomej konieczności dojścia podczas aktywności seksualnej. Dzięki temu możemy się skupić na przyjemności, zabawie oraz rozkoszowaniu się reakcjami naszego ciała, zupełnie jakby to był wytworny, trzydaniowy posiłek. Rozkosznie.

Tekst ukazał się najpierw na VICE US.