Oto najczęstszy widok w „Pokémon Go"
Reklama
Ewoluujemy cały czas. Polub fanpage VICE Polska, żeby być z nami na bieżąco
Gdy go złapałem, awansowałem na 5. poziom, co wiąże się z wyborem jednej z trzech drużyn i rozpoczęciem walk z innymi graczami. Najbliższą areną okazał się… rzeczony kościół św. Aleksandra (przypomnijmy, że wiele środowisk katolickich uznało Pokémona za dzieło Szatana). Przy schodach zauważyliśmy odzianego w garnitur korposzczurka zbierającego sążniste baty od jakiegoś dzieciaka. Pogratulowaliśmy mu dobrej walki, jednak nie udało nam się przetestować naszych umiejętności – nasz oponent chyba zląkł się przewagi liczebnej.Mój telefon wydał z siebie ostatni jęk i padł na amen. Powerbank odmówił współpracy jakiś czas wcześniej. Nasza trasa poprowadziła nas koło siedziby partii KORWiN. Zauważyliśmy stereotypowego kuca, idącego po przeciwnej stronie ulicy, wykrzykującego do telefonu coś o „Magmarach w Lasku Kabackim". Tymczasem mój towarzysz wpadł na Jynxa, psychicznego pokemona, który specjalizuje się w całowaniu swoich przeciwników (w rękę?), a jego wygląd uważany był za przejaw rasizmu. Coś jest na rzeczy.