FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Czy youtuberzy to nowy kabareton? Spędziłem dzień z jednym z nich, aby się przekonać

Chociaż nie znoszę youtuberów, towarzyszyłem z Maćkowi Dąbrowskiemu (znanemu jako Człowiek Warga, twórca kanału Z Dupy) aby zrozumieć jego popularność

Wszystkie zdjęcia: Paweł Mączewski

Norbert i Jakub są braćmi, mieszkają pod Kaliszem. Norbert jest 19-latkiem, będącym świeżo po maturach. Jakub ma 23 lata, pracuje na wózkach widłowych. O szóstej rano skończył pracę, wsiadł z bratem i dwoma kolegami do samochodu i przyjechał do Warszawy, by spotkać się Maćkiem Dąbrowskim (znanym jako Człowiek Warga), który tworzy na YouTube kanał Z Dupy. Są tu, bo Maciek będzie kręcił sen Norberta, to jeden z segmentów kolejnego odcinka jego serii. „Przyśniło mi się, że występuję w 57. części Z Dupy. Pomyślałem wtedy, że o tym napiszę w komentarzu pod jednym z filmików, a może akurat Warga to przeczyta. No i dostałem wiadomość, bym wbijał do Wawy, to nagramy ten 57. odcinek" - tłumaczy mi Norbert. Nie jestem fanem polskich youtuberów. Serio. Prawie wszystko, co robią to dla mnie niestrawny koktajl miałkich gagów, recenzji i życiowych porad, które wsadziłbym gdzieś pomiędzy tutoriale obcinania paznokci i przewodnik po obieraniu ziemniaków – a całość jest serwowana przez domorosłych entertainerów z kamerką i kilkoma pomysłami na ten sam żart, poradnik lub prank chuja wart. Maciek wyróżnia się formułą swojego kanału – chociaż nie szczędzi widzowi fekalnego humoru, na bieżąco komentuje zastaną rzeczywistość w Polsce; trochę jak to kiedyś robił Bill Hicks, wymierzając ciosy w konserwatywne USA, tyle że bez tej całej otoczki rodem z gabinetu osobliwości w wesołym miasteczku. Tak więc Norbert opowiada, że w swoim śnie spotkał starszą panią i nauczyciela historii, w parku widział się z też Maćkiem i razem z kolegą spuścili mu niby-wpierdol, a na koniec przeniósł się „w środek jakiejś wojny". Ten krótki opis posłużył za scenariusz.

Reklama

Jest godzina 11, gdy spotykam chłopaków w parku na warszawskim Powiślu. Brakuje tylko Maćka, który poszedł jeszcze kogoś odebrać, kto wystąpi w filmie. Czekamy w ciszy, patrzę na ich zmieszanie na twarzach, czuć tremę. Trudno mi uwierzyć, że mamy tu zrobić filmik pełen gagów i heheszków. Dowiaduję się, że starszy z braci jest fanem Z Dupy od samego początku, młodszy podłapał zajawkę zaraz po nim. Pytam się ich, za co najbardziej lubią ten kanał – „bo nie każdy może to zrozumieć, bo nie wszystko jest podane na tacy i niektóre rzeczy trzeba przemyśleć" – tłumaczy mi Norbert. Jego brat dodaje jeszcze, że nie wszyscy mają tak dobry kontakt z widzami, jak Maciek. „Są tacy, którzy stają sie popularni i zaczynają olewać swoich fanów" przyznaje Jakub. Ale podobno nie Maciek, on się wciąż stara – często wchodzi w interakcje z widzami, sypiąc żarcikami w komentarzach.


Koniec śmieszkowania. Polub fanpage VICE Polska, żeby być z nami na bieżąco


Jego kanał zebrał przez dwa lata blisko 900 tysięcy subskrybentów, a miesięcznie filmy z kanału Z Dupy ogląda (jak podaje Maciek) 5-6 milionów ludzi. Początki wyglądały zupełnie inaczej, były skromne, bez patosu – jego pierwszy filmik trwał niecałe 16 minut i został nagrany w piwnicy:
„Program nazywa się Z Dupy, tematy są z dupy, ja jestem z dupy, moja fryzura jest z dupy, oświetlenie jest z dupy, kamera jest z dupy" – tak Maciek przywitał się z widzami w pierwszym odcinku. Obecne materiały atakują kanonadą atrakcji: filmy powstają w różnych częściach Polski, w ich nagrywaniu nierzadko udział biorą znane nazwiska z polskiego showbizu, a wszystko trwa tyle, co rasowy show na Netflixie. W oddali widzę Maćka ubranego w napompowany sztucznymi mięśniami strój Venoma – prowadzi do nas starszą parę, to oni wcielą się osoby ze snu: kobietę w parku i nauczyciela historii. Oboje seniorów należy do Dancingu Międzypokoleniowego i to drugi raz, kiedy współpracują przy kręceniu Z Dupy : „Wnuczki przychodzą i mówią, że mnie widzieli", chwali się pan Eryk, który skończył niedawno 80 lat. „Chcemy, by Maciek nas częściej angażował, by było o nas słychać", dodaje. Pani Krystyna ma 76 lat, jest tego samego zdania: „Niech nas widzą, że jesteśmy… i mamy być", kwituje i wchodzi na plan. Pierwsze minuty upływają na powtarzaniu tych samych scen, synchronizacji ruchów. Maciek trzyma nad wszystkim piecze, przechodniom w parku mówiąc, że kręcimy porno. Skorzystałem z chwili, by poznać jego zdanie na obecny poziom polskiej rozrywki.

Reklama

Pani Krystyna w trakcie zdjęć

„Polska rozrywka kuleje i ma to do siebie, że się boi, jest totalnie spięta" – słyszę od Maćka. „Mamy telewizję, a wraz z nią wszystkie te kabaretony i straszne programy, będące kupionymi formatami z Zachodu. Są też filmy, polskie komedie – które z założenia mają być »jeszcze śmieszniejsze niż Kiler«, a są czymś najgorszym, co może być. Młodzi ludzie już tego nie oglądają. Telewizja jest betonem i będzie betonem, bo nie chce się zmienić". Zachodzę jednak w głowę, czy zmiana jest realna, skoro to my, widzowie, karmimy oglądalnością ten moloch goryczy i powtórek, dyktując telewizyjnym ramówkom kolejne sezony polskich seriali i jakieś tam „gwiazdy, które robią rzeczy". Co Maciej kwituje stwierdzeniem, że to jest mentalność chwilowego komfortu oficjeli z TV: „Bo teraz jeszcze płynie kasa, a potem jebać, jakoś to będzie". Maciek przepracował w telewizji 10 lat: „Zaczynałem w MTV, gdzie byłem prezenterem – moja pierwsza praca w życiu i pierwsze zetknięcie z mediami. Niespodziewanie znalazłem się przed kamerą, chociaż zawsze chciałem być reżyserem. No ale spoko, trzeba było się odnaleźć i kiedy mi się to udało, wtedy mnie wypierdolili ze stacji. Podobno zrobili jakieś tam badania focusowe i usłyszałem, że »młodzi ludzie to cię nie za bardzo kumają i nie rozumieją twoich dowcipów, więc raczej nie nadajesz się do pracy przed kamerą«". „To był ten moment, gdy się trochę wycofałem, stwierdziłem, że chyba się do tego rzeczywiście nie nadaje. To wszystko robię przede wszystkim pod siebie, robię rzeczy, które mnie śmieszą, dlatego lubię oglądać swój program". Żegnamy się z seniorami i jedziemy pod Warszawę na poligon, gdzie czeka na nas grupka zapaleńców ASG, mająca wziąć udział w inscenizacji bitwy. Pytam Maćka o splendor, jaki spływa na polskich youtuberów – czy jest zasłużony? „Ludzie zauważyli, że na YouTubie można zarabiać i teraz zrobiło się tyle gówna – nawet kanały, które osiągają popularność, zmieniły się w srakę. Natomiast dzieciaki traktują youtuberów jak bogów i najgorsze jest to, że ci youtuberzy bardzo często jeszcze to podkręcają – nie można ich tak traktować, to jeszcze podbija ich chujowe ego. Kiedy do mnie podchodzi jakiś fan, jest mi po prostu bardzo miło, że docenia moją pracę – ale z reguły nie dam mu autografu, bo to jakaś głupota przecież. Zresztą zazwyczaj pada jeszcze pytanie »a może jeszcze zdjęcie?« więc ograniczam się do samego zdjęcia, bo to w chuj ciekawsza pamiątka niż jakieś maziaje, które każdy sam może tak naprawdę zrobić i powiedzieć, że to moje".

Reklama

Poligon znajduje się na dnie wielkiego krateru pośrodku niczego. Miejsce wskazał nam Blacha, dobrze znany w światku polskiego BDSM. Na miejscu czeka kilku chłopaków z w żołnierskich strojach – robią sobie grilla, wymieniają się samczymi żarcikami. Wyraźnie widać u nich podjarkę spotkaniem z Maćkiem – kilku mówi, że śledzą kanał na YouTube. Jest super gorąco, kręcimy scenę strzelaniny. Chłopaki z karabinami na kulki są w swoim żywiole. Po wszystkim każdy chce sobie zrobić zdjęcie z personą z internetu. Kiedy rozmawiam z Maćkiem prywatnie, poza kamerami, wydaje się sympatycznym i wyluzowanym gościem. Jednak kiedy widzę go przed kamerą, nie potrafię śmiać się już z jego żarcików, gdzie na dziesięć rakotwórczych pocisków usłyszę jedną celną puentę. Skoro internet staje się nową telewizją to czy Maciek zostanie nowym Drozdą ze Śmiechu Warte? „Mam na to kompletnie wyjebane. Cały czas się zmieniam, tak samo, jak moje poczucie humoru – raz rzucę gównem, raz Monty Pythonem. Dzieci, które teraz są tu dla heheszków i przekleństw, za kilka lat dowiedzą się, o co chodziło w niektórych rzeczach, które powiedziałem. Jestem przeciwieństwem gamerów, którzy nie wynajdując nowej formuły, tracą fanów".

Nagrywanie scen na poligonie

Maciek zarzucał telewizji, że przestała czegokolwiek uczyć. Pytam więc, jakie to wartości edukacyjne niesie Z Dupy. „Chcę mówić, jak się poruszać i nie poruszać w necie. Jak nie dać się psychicznie różnym zjebom z internetu", odpowiada. „Ja często wyśmiewam rzeczy, ale nigdy nie hejtuję – wyjątkiem są dorośli, świadomi ludzie, którzy są agresywni wobec innych, np. pan Tomasz Terlikowski, który jest absurdem ziejącym nienawiścią. Ja nienawidzę nienawiści – pustej chęci skrzywdzenia drugiej osoby". Ok, ale to wszystko wciąż pozostaje pod szyldem… Z Dupy? „Ważne wartości pozostają ważne i moja nazwa nie ma na to wpływu. Przecież nasz kraj jest trochę taki z dupy, trochę fajny, trochę śmieszny… ale jednak z dupy". Kątem oka zerkam na chłopaków spod Kalisza. Norbert nie kryje, że spotkanie z Maćkiem jest dla niego formą spełnienia marzeń. „Nikt by nie powiedział, że pochodząc z małej wioski, nagle pojedziemy do takiej Warszawy i będziemy nagrywać z jednym z bardziej znanych youtuberów", mówi mi Jakub. Maciek wydaje się w tym wszystkim autentyczny – sam pisze scenariusze do każdego odcinka, gra swoją rolę zabawnego pana z internetu. Ale trudno mi go hejtować, kiedy mówi: „Chcę uczyć tolerancji, ale i wartości samego siebie – by widzowie poodkrywali w sobie nowe rzeczy, by zwalczyli swoją niepewność, tak jak ja to zrobiłem, gdy inni mówili, że mi się gówno uda. Chcę im powiedzieć, by się nie przejmowali pierdoleniem i robili swoje, jeżeli w to wierzą". Nawet jeżeli od jego żartów czasem boli mnie życie.

Koniec czwartkowych zdjęć. Drugi plan: Chłopaki z ASG. Po prawej: Norbert i Jakub. W środku Maciek „Człowiek Warga" Dąbrowski