Dlaczego lepiej pozbywać się rzeczy

FYI.

This story is over 5 years old.

rozmowa

Dlaczego lepiej pozbywać się rzeczy

„Nie chcę mieć więcej, niż muszę”– mówi fotograf Przemek Dzienis

Wszystkie zdjęcia: Karol Grygoruk

Wyobraź sobie, że nie masz mieszkania ani stałej pracy, twój cały dobytek mieści się w dwóch walizkach. Przedpołudnie spędzasz nudząc się w domu. To trwa latami.

Nie, nie masz depresji, nie jesteś żulem. Dobrze zarabiasz, odnosisz sukcesy, podobasz się dziewczynom. Sposób, w który żyjesz to świadoma i konsekwentna decyzja, jesteś minimalistą.

Przemek ma 32 lata, jest fotografem reprezentowanym przez międzynarodową galerię Leica i komercyjną agencję Picture That. Odkąd pamięta, selekcjonuje i redukuje wszystko, co zbędne w jego życiu: przedmioty, zajęcia, obowiązki…

Reklama

Przedmioty

Fajnie jest posiadać rzecz, która sprawia ci przyjemność, albo rzeczy, dzięki którym możesz pracować i tyle. Nie chcę mieć więcej, niż muszę. Nie lubię posiadać. Wystarczy mi tyle, ile mieści się w dwie walizki średniej wielkości plus laptop. Miałem jeszcze duży komputer, ale przeprowadzałem się, więc zostawiłem go koleżance. Nie jestem przywiązany do przedmiotów.

Klasyfikacja jest prosta, mam pudełko rzeczy, które dostałem od kogoś – szeroko pojęte pamiątki, pierdółki z podróży. Nie mogę ich wyrzucić ani oddać, bo to chamówa. Poza tym ubrania i sprzęt do pracy. Większość ludzi musi pracować nad sobą, żeby pozbyć się przedmiotów, ja muszę pracować, żeby posiadać, jeśli mam za dużo to mnie stresuje. Właściwie tak jest od zawsze. Święta to ciężki okres, bo musisz dać komuś prezent, więc musisz znaleźć przedmiot, który ma sens. Jeśli widzę coś, co sprawia, że o kimś myślę – coś, co chciałbym komuś podarować, to robię to bez okazji, bez daty w kalendarzu.

Mam też smutną przypadłość, jak tylko coś zaczyna być moje, to się psuje; mogę przez dziesięć miesięcy pracować na pożyczonym sprzęcie, a jak wreszcie go odkupię, bo ile można pożyczać, to po tygodniu psuje się na amen.

Miałem taki czas – długie lata, że nie posiadałem nic, co normalnie kupiłem w sklepie. Wszystko dostawałem od ludzi. Teraz czasem wrzucam ogłoszenie na Facebooku, kiedy czegoś potrzebuję, np. ostatnio szukałem kartonów do przeprowadzki i od razu znalazłem superkartony. Jak mieszkasz w Szwajcarii to karton do przeprowadzki jest drogą, chodliwą rzeczą. Nikt go nie wyrzuca, bo jest mądrze zaprojektowany, mieści się w nim mnóstwo rzeczy, jest nie do zdarcia. Poza tym nie masz dobrej alternatywy, nie możesz pójść do sklepu na rogu i wziąć kilku pudełek za darmo, bo za nie się płaci. Podoba mi się taka idea szacunku do rzeczy, nie skazujesz ich na jednorazowość, przedmioty w większości przecież nie są jednorazowe.

Reklama

Czasami słyszę od znajomych: „Przemek, nie możesz już tak. Opowiadasz historie jakbyś wciąż żył gdzieś w akademiku z kolegami", próbują mnie naprowadzać na „właściwe tory". Wtedy się zastanawiam, dlaczego według nich to życie na ich zasadach jest lepsze od mojego bycia sobą, skoro sytuacja wygląda tak, że siedzimy przy stole i rozmawiamy. Jesteśmy różni, ale kumplujemy mamy porozumienie, a nagle pojawia się sugestia, że mam coś w sobie zmienić.

Wygląd

Muszę jednak nad sobą popracować, żeby nie przeżyć całego życia „na dziada". Mnie taki styl w ubraniach zupełnie nie przeszkadza, ale są sytuacje, w których złe ciuchy cię dyskwalifikują od razu. Np. spotkania biznesowe, na których mam przekonać kogoś, że zrobię najlepsze zdjęcia. Nie uda się, jeśli przyjdę w swetrze i wyciągniętych spodniach. Na szczęście mam łatkę artysty i dzięki temu trochę mi się wybacza, ale to nie zawsze działa, a nawet ostatnio przestaje działać (uśmiech). Chyba jestem za dorosły, żeby być dziadem, to już nie jest ten romantyczny luz.

Praca

Ostatnio dużo się nudzę, zaczynam czerpać z tego przyjemność. Miałem nawet flashback z czasów, kiedy byłem nastolatkiem, przychodziłem ze szkoły, odrabiałem jakieś lekcje i nic nie robiłem, całymi godzinami nic się nie działo. Według psychologów to jest bardzo potrzebny etap i nie wolno za to karcić dzieci. Oczywiście wiadomo, musisz funkcjonować, wypełniać jakieś obowiązki, ale z nudy wychodzi dużo kreatywnych rzeczy. Kiedy zrobisz sobie w głowie pustkę, to tę przestrzeń bardzo łatwo zapełnić czymś, co cię głęboko zainteresuje, wtedy wchodzisz w tę rzecz dużą energią i zaangażowaniem.

Sam proces ciszy, bycia z samym sobą, wsłuchania się w samego siebie jest bardzo ważny, patrze po moich znajomych i widzę, że w ogóle nie mają takiego czasu. Działają pod presją i robią masę rzeczy, ale powierzchownie. Moja opcja to wyczekiwanie, wymyślanie, nudzenie się i działanie, ale takie dogłębne, na 100 procent. Nuda pozwala mi dokonać selekcji, bo skoro i tak się nudzę, to mogę zrobić cokolwiek i wtedy wreszcie przychodzi pomysł.

Reklama

Pieniądze

Miałem bardzo różne momenty w życiu, od mieszkania na squacie bez kasy, aż po etap wynajmowania mieszkania w centrum Warszawy i zarabiania dużych pieniędzy robiąc zdjęcia reklamowe. Razem z pieniędzmi pojawiły się możliwości, zacząłem doświadczać nowych rzeczy. Doświadczać, ale nie posiadać. Hajs zainwestowałem w przygody. Nazywam to „potrząsaniem pudełkiem". Wyobraź sobie, że masz pudełko i wszystko w nim ładnie układasz, a później zamykasz, podnosisz… i trzęsiesz! Fajnie jest zaprowadzać ład w swoim życiu, ale od czasu do czasu, ta strefa komfortu powinna się zmienić. A jeśli masz support finansowy, to jesteś bezpieczny, w razie czego możesz do tej strefy wrócić. Lubię się przemieszczać, zainstalować gdzieś na jakiś czas, a później, jechać dalej. Zima w Azji, rok w Berlinie, kilka miesięcy w Szwajcarii, kilka miesięcy w Warszawie…

Czy jestem minimalistą? Chyba tak. Problem polega na tym, że jestem fotografem, żyję z wytwarzania z czegoś co jest niepotrzebne, moje zdjęcia, ładne obrazki to czysty snobizm i zbytek.

Zdjęcia Przemka możesz zobaczyć na stronie agencji Picture That i galerii Leica albo na wystawie „PUREVIEW" od 10 lutego do 26 marca w warszawskiej Leica 6x7 Gallery.