FYI.

This story is over 5 years old.

jedzenie

Po co nam Święto Chleba

Kiedy jedni bratali się przy kolorowej tęczy, inni rzucali wyzwiskami w Paradę Równości, a reszta szykowała się na patriotyczny doping na Narodowym, ja świętowałam ku czci chleba

Warszawa w sobotę po raz kolejny obfitowała w propozycje, nakłaniające do pospolitego ruszenia z domowych pieleszy. Ze względu na swoje zamiłowanie to aktywności około jedzeniowych, postanowiłam spędzić część tego dnia, zgłębiając temat pieczywa. Dla osób, które mnie znają, mogłoby się to wydawać przewrotnym, jako że wpisuję się w hajp niuejdżowego pokolenia i przewiduję zagładę ludzkości, będącą następstwem spożywania pszenicy. Mimo to poszłam sprawdzić, czy chleb może mnie jeszcze czymś zaskoczyć.

Reklama

Przecież chleb to wyżyny polskiej tradycji spożywczej, razem ze śledzikiem, do wódeczki, zaraz obok ziemniaka. Żaden żurek nie wjedzie bez przepchnięcia bułeczką, a kromki pytlowego to część składowa polskiej wersji bijącego rekordy popularności burgera – trzymając dzielnie w swych objęciach mieloniaka z obiadu poprzedniego dnia… Trzeba traktować go poważnie. Po wyjazdach z ojczyzny Polonia wzdycha z utęsknieniem za zapachem świeżego chlebka na zakwasie. I dlatego tę samą Polonię, jak i innych przyjezdnych, tradycyjnie należy powitać chlebem i solą. A do przepicia najlepiej podać domowej roboty bimber — czyli wyciąg z chlebowego żyta.

Już na dzień dobry okazało się, że mam braki w kanapkowej wiedzy. Miejsce chlebowego festiwalu zamiast bochenkiem i solą przywitało mnie wietnamskimi bagietkami. Zaraz jednak dowiedziałam się, że bułka była jednak jak najbardziej polska, z francuskim rodowodem. To jej dodatki nadawały orientalnego akcentu.

Dalej zrobiło się już bardziej tradycyjnie. Był pan otoczony przypieczonymi bochenkami, z szeroką ofertą smalczyków (niestety nie sprawdziłam, czy oferuje też wersję mniej tradycyjnego „smalcu" wegańskiego). Szybko dowiedziałam się, że wraz z chlebem świętują też suchary! I to całe mnóstwo chrupkich tekturek, które z umiłowaniem, w tęsknocie za puszystą bułką, pochłaniają panie borykające się z wyzwaniem #90dnidobikini.

Ku mojej radości, razem z chrupkim pieczywem i tradycyjnym chlebem świętowały też eko popitki i przeróżne smarowidła, dzięki czemu, nawet wystrzegając się pszenicy i wszelkich pochodnych (nie mylić z nowomodną bezglutenozą!) można było liczyć na smakowity kąsek, uiszczając jedynie symboliczną opłatę w postaci pogawędki z wytwórcą i obietnic stania się stałym klientem.

Reklama

Spodziewałabym się jednak więcej atrakcji niż próba spożywczej indoktrynacji i degustacja wiodąca do zakupu bułki. Oczyma wyobraźni widziałam konkursy na najszybciej i najbardziej gładko zagniecione ciasto czy zawody w kręceniu masła na pokrycie świeżo wypieczonej drożdżówki.

Wygląda na to, że nurt propagowania polskości na Mysiej 3, gdzie odbywała się cała impreza, jest na etapie rozwoju. Joannę Kulczyńską, która razem z magazynem Usta była odpowiedzialna za całe przedsięwzięcie, podpytałam, skąd pomysł na chlebobranie i czy następna edycja będzie urozmaicona o jakieś gry i zabawy.

VICE: Dzień bez pajdy pysznego chleba, to dzień stracony?
Joanna Kulczyńska: Dzień z pajdą chleba kiepskiej jakości lub przemysłowego pochodzenia z całą pewnością jest stracony. Pyszne i naturalne pajdy zdecydowanie mogą wpłynąć na poprawę naszego samopoczucia. Nasz pomysł to pokazanie, jak różne mogą być te dobre pajdy. Chcieliśmy pokazać, jak różnorodne wypieki mogą kryć się pod hasłem „chleb". Od wietnamskich bagietek, poprzez chałki i bagietki, po pełnoziarniste czy kukurydziane bochenki.

Nasze projekty [Mysia 3 & Magazyn USTA, przyp. red.] skupiają się na jakimś wybranym prostym, przyjemnym i naturalnym zjawisku. Przyjemność kryje się właśnie w prostocie idącej w parze z dobrą jakością - może być mniej, ale musi być lepiej.

Były jabłka, kwiaty, chleb – co dalej? Może jakiś Festiwal Truskawki albo Jednodniowe Królestwo Ziemniaka?
Dalej pozostaniemy wierni poruszonym do tej pory klimatom – przyjdzie czas na drugą edycję Święta Jabłka i Festiwalu Cydru, Święta Kwiatów i Święta Chleba. Szykujemy jeszcze jeden pomysł na zimę, ale na razie nie mogę nic zdradzić. Chociaż przyznam, że truskawka też jest kuszącym tematem…

Będą gry i zabawy z nagrodami? Skoro spotykamy się ku czci polskiego produktu, nie może zabraknąć polskiej tradycji festynowej!
Jeśli szukamy nawiązań do polskiej tradycji, to skupiałabym się raczej na targu niż festynie. Targ czy Święto rozumiane jako dostęp do świeżych produktów i kontakt z osobami je wytwarzającymi.

Dziękuję za rozmowę i oby do zobaczenia niedługo w Truskawkowym Zagłębiu.

A NA KONIEC PIOSENKA.