FYI.

This story is over 5 years old.

VICE Czyta

O jedno słowo za dużo

„Ostatnie słowo" jest książką o dość nieprzyjemnych osobach, które robią mało chwalebne rzeczy, dużo przy tym gadając

Hanif Kureishi. Zdjęcie: Flickr/OAGREDOP

„Ostatnie słowo" Hanifa Kureishi to historia znajomości dwóch mężczyzn: starszawego pisarza pochodzenia hinduskiego, Mamoona, którego gwiazda zdążyła już przyblaknąć — ale na tyle dobrego, by o nim pamiętano, a jego rękopisy chciała kupić Biblioteka Narodowa, jednak plasującego się w wysokiej średniej pisarzy dobrych, acz nie wybitnych. Drugi mężczyzna, Harry, jest biografem wynajętym przez antypatycznego, niemożliwego wydawcę – penera, Roba. Harry ma wyżąć zasłużonego seniora jak przez wyżymaczkę, odsłonić smakowite i skandaliczne fakty z jego życia, odkryć to, co mówią i mówiły o nim jego kobiety, ujawnić orgietki i przekręty.

Reklama

Biografia odchodzącego w cień Mamoona ma również pomóc starszemu pisarzowi w poprawieniu niezbyt korzystnej sytuacji finansowej. Młodsza żona hinduskiego maestro, egzaltowana, obwieszona biżuterią Włoszka marzy o życiu angielskiej klasy wyższej: wśród błotnistych pól, w wiejskiej posiadłości, z kosztownymi wypadami do Londynu w celach zakupowo-towarzyskich.

Biografia ma pomóc wszystkim: przywrócić świetność Mamoona (na nowo rozgrzewając popularność pisarza, łatwo przekładalną na sprzedaż), a także dać przyzwoicie zarobić Harry'emu, wyrobić mu nazwisko i pozycję w bezpiecznej niszy biografa.

Pozycja pisarza, jako persony, bohatera narracji urasta w „Ostatnim słowie" do pozycji kapryśnej i perwersyjnej gwiazdy rocka, której wszystko wolno, którą targają histeryczne neurozy, i która, przede wszystkim, pozwolić może sobie na o wiele więcej, niż zwykły śmiertelnik. Mamoon jawi się czytelnikowi antypatycznie, wystrzela jak z karabinu sarkastyczne bon-moty, miewa nocne napady lęku, które objawiają się krzykiem, trzęsącym w posadach wiejską posiadłością (która pisarz odziedziczył, notabene, po zmarłej pierwszej żonie, którą, podobno- ekhem- wykończył nerwowo). Wokół niego skacze i grucha Liana, wpatrzona w męża-geniusza, całkowicie mu oddana i chętnie informująca o tym cały świat. Harry z kolei, ach, Harry, zdaje się reprezentować wszystko, co w tak zwanym „przywileju klasy średniej" najbardziej denerwuje i przestrasza.

Blondwłosy, wysoki i grający w tenisa/krykieta rdzenny Brytyjczyk. Syn psychiatry i przedwcześnie zmarłej matki-nimfomanki, marzy o awansie społecznym, o stabilizacji finansowej, o dostatnim życiu, a także ciepłym blasku sławy kompetentnego erudyty. Notorycznie i irytująco zdradza swoją narzeczoną Alice z przygodnie napotkanymi kobietami, w tym z grubawą służącą Mamoona, która oczywiście zakochuje się w nim bez pamięci, gotowa na wiadra poświęceń w pokornej roli tajnej kochanki. Julia, młoda kobieta z pobliskiej wioski, wspiera osamotnionego ciężką pracą na prowincji Harry'ego, zarówno robiąc mu regularne i fachowe lody, jak i podbierając tajne notatki Mamoona, potrzebne do pisania biografii, by w końcu zostać opiekunką małych dzieci Harryego, które rodzi „miastowa", wiotka i elegancka narzeczona Alice.

Kureishi portretuje kobiety, towarzyszące męskiej parze głównych bohaterów, jako bezkrytyczne, chętne żywicielki. Mężczyźni wymieniają uwagi o najwyższej roli seksu w życiu twórcy i akurat te fragmenty wywołały we mnie prawdziwe ciarki wstydu, tak były nastoletnie, czarno-białe i pozbawione refleksji. Obaj wyglądają z boku trochę jak chłopcy-niemowlęta, przyssani do damskich piersi, z których spływa życiodajna elan vital. Kilka motywów, które pojawiają się w „Ostatnim słowie" mogłyby rozwinąć się w jakiś ciekawy traktat o problemach współczesności (rasa, postkolonializm, klasy społeczne), jednak ta tematyka potraktowana jest powierzchownie, przykryta jest czymś na podobieństwo strumienia erudycji, który na pewno robi wrażenie na kobietach, ale raczej nie prowokuje głębszej dyskusji, co najwyżej pseudozafrasowane przytakiwanie.

Książka Kureishiego „podobno" jest powieścią z kluczem, nawiązującą do zaistniałej w realnym życiu relacji między pisarzem – noblistą VS Naipaulem, a jego młodym biografem Patrickiem Frenchem, której rezultatem jest ociekająca seksem i skandalem. Dużo w niej erudycyjnych nawiązań do historii literatury, co czyni z niej lekturę o dwa oczka bardziej wymagającą, niż typowy leżakowo-wakacyjny kryminał. Napisana jest językiem smakowitym i celnym, jednak jest książką o dość nieprzyjemnych osobach, które robią mało chwalebne rzeczy, dużo przy tym gadając.