FYI.

This story is over 5 years old.

używki

Jak dilowanie wpłynęło na mój umysł

Ludzie wokół mnie mówili, że się zmieniłem. Paranoja była moją stałą towarzyszką. Kiedy jesteś dilerem, we wszystkim widzisz pułapkę
Rajul  Punjabi
Wysłuchane przez Rajul Punjabi
Ręka trzymająca konopie
Fot. via Zoa Photo / Stocksy

O 4:26 moje oczy były szeroko otwarte. Moje serce wybijało linię basową filmu akcji, w którym nigdy nie chciałem wystąpić. Myślałem o wszystkich rzeczach, które mogłyby pójść nie tak. Zacząłem się modlić, by paczki docierały bez przeszkód. Nie jesteś w stanie mnie zrozumieć, chyba że kiedykolwiek miałeś pięciocyfrową kwotę na łasce dwudniowej wysyłki UPS. Rzecz w tym, że zawartość paczki była czymś więcej niż tylko świeżym topem. Była moimi marzeniami, moją wolnością i szansą na awans. Ta przesyłka reprezentowała siłę. Więc po cichu odmawiałem modlitwę dilera.

Reklama

Był zimowy poranek 2017 roku, a ja od ponad 12 miesięcy zajmowałem się dilerką. Bez wiedzy ludzi, którzy tam pracowali, centrum wysyłkowe stało się moją własną małą apteką.

Zignorowałem ostrzeżenie Biggie'ego, by nigdy nie tykać własnego towaru i zajarałem. To była jedyna rzecz, która mnie uspokajała – jedyny sposób, by sobie z tym wszystkim poradzić. Zaciągałem się i zastanawiałem, jak i dlaczego zacząłem sprzedawać i jak doszedłem do punktu, w którym jestem teraz. Cały czas byłem niespokojny, nie mogłem spać, jeść, ani dobrze się bawić. Zastanawiałem się, czy było to spowodowane wyłącznie nową „ścieżką kariery”, czy też zawsze coś czaiło się tuż pod powierzchnią.

„Ze względu na rodzaj wykonywanej pracy, [handel narkotykami] jest stresogenny” – mówi Alfiee Breland-Noble, psycholożka i badaczka zajmująca się dysproporcjami w zakresie zdrowia psychicznego w Centrum Traumy i Społeczności Uniwersytetu Georgetown. Podkreśla też, że uczucie zaniepokojenia, które mnie dręczyło, mogło być wzmocnioną wersją czegoś, co już istniało, zanim zacząłem dilować. „Te odczucia są teraz wyraźniejsze z powodu nowego bodźca” – mówi. Choć Breland-Noble nie diagnozowała mnie osobiście, dostałem od niej kilka spostrzeżeń – bez żadnego orzeczenia – dotyczących tego, co działo się w mojej psychice, gdy byłem w grze.

Nowy „bodziec”, o którym wspominała Breland, nie był w moim stylu. Jako dziecko nigdy nie miałem parcia na pieniądze, nie mówiąc już o „ulicznych” pieniądzach. Wraz z wiekiem pojawiło się prawdziwe życie i trzeba było opłacić rachunki. Niektórzy są bardziej uprzywilejowani albo potrafią lepiej zarządzać czasem, w związku z czym mogą sobie pozwolić na studia dzienne i pracę na dwóch bezpłatnych stażach. Ja nie mogłem. Te staże nie pozostawiały mi zupełnie czasu na „prawdziwą” pracę, nawet na pół etatu. Ale doświadczenie zawodowe ma kluczowe znaczenie, szczególnie gdy pragniesz pracować w mediach. Więc goniłem za tym marzeniem i jednocześnie musiałem znaleźć sposób na opłacenie jedzenia i czynszu.

Reklama

Kiedy zaczynałem, byłem najgorszym dilerem pod słońcem. Kompletna porażka. Nawet nie zarobiłem; ledwo wyszedłem na zero. Nie odniosłem sukcesu, ponieważ sprzedaż towaru wymaga umiejętności nawiązywania kontaktów, nie wspominając nawet o pewności siebie. Doszło do tego, że sprzedawałem taniej, byleby rozkręcić sprzedaż. Wprawdzie wycinałem konkurencję w pień, ale ta taktyka sprawiła, że miałem naprawdę małą marżę.

Minęło kilka miesięcy i z konieczności musiałem spróbować jeszcze raz. Ta pierwsza porażka była ważna, bo nauczyła mnie znaczenia marży oraz sztuki negocjacji. Poznałem wartość mojego towaru. Tym razem zdałem sobie sprawę, że mam umiejętności, które pozwolą mi podwoić zysk.

Pamiętam, jak pierwszy raz kupiłem znaczną ilość. Ubierałem się tak bardzo yuppie, jak tylko było to możliwe – obcisłe spodnie, różowe polo z guzikami zapiętymi pod samą szyję. Nosiłem Clarksy i kurierską torbę. Pomysł polegał na tym, żebym wyglądał na uczniaka z torbą napakowaną książkami, podczas gdy była wypełniona marihuaną. Ćpalnia znajdowała się w zamożnej części miasta, gdzie snobistyczni biali ludzie jadali brunche.

Wkrótce miałem pod sobą ludzi. O tym właśnie mówił Jay-Z w 1996 roku na swoim albumie Reasonable Doubt – zminimalizować marżę zysku, ale pozwolić na szybsze dostawy i bardziej uporządkowany przepływ gotówki. Ten rozdział w moim życiu uświadomił mi też, że przyjaciele szybko mogą zamienić się we wrogów. A może po prostu byli wrogami udającymi przyjaciół. Raczej już nigdy się nie dowiem.

Reklama

Odkryłem, że wieloletni przyjaciele i kuzyni, z którymi dorastałem, woleli mnie unikać i urwać relację, niż spłacić swoje długi. I takie doświadczenia sprawiły, że wszystko zaczęło ciemnieć w moim umyśle. Kilka moich relacji zostało skażonych gniewem i nienawiścią. Nie chodziło mi o forsę – pieniądze przychodzą i odchodzą – ale oszustwo ze strony najbliższych ma szczególny wagę.

To w tym momencie w moim życiu zauważyłem zmianę w tym, kim byłem jako osoba. Mój umysł opanował strach przed rzeczami, które prawdopodobnie nigdy by się nie wydarzyły. Często się wściekałem i ciągle byłem na granicy wybuchu. Ludzie wokół mnie mówili, że się zmieniłem. Paranoja była moją stałą towarzyszką. Kiedy jesteś dilerem, we wszystkim widzisz pułapkę.

Odbieranie „paczek” było szczególnie stresujące. Byłem skrajnie podejrzliwy wobec pracowników i administracji. Zanim wszedłem, okrążałem blok, żeby sprawdzić, czy nie zauważę czegoś niezwykłego. A kiedy przesyłka była już w moich rękach, miałem paranoję na punkcie sąsiadów z bloku. Czy to oni mnie oszukają i okradną?

Raz zgubiłem paczkę i byłem przerażony. Pamiętam, jak kładłem się do łóżka, myśląc o tym, gdzie wylądowała i budziłem się zlany potem w środku nocy. Czy policja wyważy moje drzwi? Czy byłem już na ich radarze?

Dilerzy opowiadają, jak prawie wpadli z towarem

(Nie miałem pojęcia, co stało się z tą paczką i do dziś nie mam pojęcia. Próbowałem się dowiedzieć, ale nie było łatwo, bo nie możesz po prostu zadzwonić do USPS i spytać: „Hej, znaleźliście moje zielsko?”. Starałem się dowiedzieć, dzwoniąc z różnych nienamierzalnych numerów, ale w końcu odpuściłem).

Reklama

Mniej więcej w tym samym czasie zacząłem palić, żeby powstrzymać te myśli.

„To kwestia stopnia, w którym ty, jako jednostka poddajesz się temu rodzajowi lęku. Możesz popaść w chorobę psychiczną, taką jak zaburzenia lękowe” – mówi Breland-Noble. Czułem, że mój stan się pogarsza. „To taniec pomiędzy tym, co w tym środowisku stanowi dla ciebie bodziec a umiejętnością radzenia sobie z tym lękiem. To, w jaki sposób będziesz z nim walczył, zaważy na tym, czy zmieni on kierunek, czy też wyjdzie na powierzchnię. Drugi scenariusz nie jest dobry, chyba że umiesz walczyć z tym stresem”.

Breland-Noble dodaje, że nie zawsze można przewidzieć, u kogo wystąpią zaburzenia lękowe, a u kogo nie. „Na niemal każdą chorobę psychiczną składają się czynniki dziedziczne i środowiskowe” – mówi. „Jeśli dana osoba ma genetyczne predyspozycje do rozwoju zaburzeń lękowych, może zapobiec wystąpieniu pełnego zaburzenia poprzez ćwiczenia, doskonalenie umysłu, zdrową dietę i wystarczającą ilość snu”.

Dla mnie oprócz codziennych bodźców – zbyt długiego kontaktu wzrokowego z kimś czy opóźnionej paczki – był też ciężar moralności. Rząd zrobił kryminalistów z ludzi takich jak ja, przedstawiając nas jako brutalnych i bezwzględnym. Ja taki nie byłem. Kwestionowałem własną uczciwość za każdym razem, gdy sprzedawałem. Jak mogłem wyjaśnić mojej mamie lub mojemu tacie, czym się zajmowałem, skoro w oczach prawa byłem tylko kolejnym wrogiem?

Reklama

To wszystko tylko dodatki. Prawdziwym problemem, z którym borykałem się na co dzień, było fakt, że strach zmienił mnie w kogoś, kogo już nie rozpoznawałem. Uzależniłem się od uczucia liczenia coraz większej sumy pieniędzy, ale też pogrążyłem się w lęku. Musiałem przestać sprzedawać.

„Mam wrażenie, że część tego [niepokoju] była obecna przed handlem marihuaną” – mówi Breland-Noble. Te uczucia mogły być częścią mnie, zanim zacząłem się tym zajmować.

Może mieć rację. Lęk jest u mnie rodzinny. Ale w tamtym momencie byłem zbyt zagubiony, by rozmyślać nad wersją siebie sprzed pułapki. Odkryłem, że można być dumnym z przestrzegania prawa; można być dumnym z tego, że już się nie handluje.

By być z nami na bieżąco: polub nas, obserwuj i koniecznie zaznacz w ustawieniach „Obserwuj najpierw”. Jesteśmy też na Twitterze i Instagramie.

Gdzieś pośród chaosu zdałem sobie sprawę, że najlepszym wyborem dla mnie był model o minimalnym ryzyku finansowym i prawnym. Kiedy sprzedawałem, stałem się tak chciwy, że straciłem z oczu to, co było dla mnie ważne. Zamieniłem spokój umysłu i spokojny sen na ulotne stosy pieniędzy.

Mój stan umysłowy jest teraz lepszy. Znów siebie rozpoznaję. Zmieniłem moje priorytety, by przypominały te, które służyły mi dobrze przez większość mojego życia. Ulice idealizują dilerkę – widziałem i nadal widzę tego urok – ale to nic nie znaczy, jeśli nie masz zdrowego rozsądku.

*Użyliśmy pseudonimu, aby chronić tożsamość autora.

Reklama

Artykuł pierwotnie ukazał się na Tonic


Więcej na VICE: