Fertile Hump nadają na żywo z leśnej rezydencji Makowskich

FYI.

This story is over 5 years old.

premiery

Fertile Hump nadają na żywo z leśnej rezydencji Makowskich

Posłuchajcie i zobaczcie "Dead Heart" w wersji na żywo.

Na pewno pamiętacie Fertile Hump, zespół, który swoje rock&bluesowe piosenki najbardziej lubi tworzyć w kuchni mieszkania Magdy Kramer, wokalistki zespołu oraz Tomka Szkieli, gitarzysty znanego również z pracy nad rock'n'rollowym projektem Manhattan, atomowej bomby pod nazwą The Stubs. Przy wsparciu trzaskającego talerze i gary Maćka Misiewicza, flaszek wina i ram szlugów Fertile Hump kreują swój niepowtarzalny klimat, odzwierciedlając w swoich tekstach często szarą, nikczemną rzeczywistość.

Reklama

W zeszłym roku nadwiślańska grupa zaprezentowała światu swoją debiutancką płytę, "Dead Heart" stanowiącą kontynuację wydanej kilkanaście miesięcy wcześniej EP-ki. Bluesowe kadencje Tomka w połączeniu z "czarnym", soulowym wokalem Magdy i przemyślaną, klimatyczną rytmiką Maćka dały nam jeden z najciekawszych, utrzymanych w stylistyce DIY albumów 2016.

Dziś mamy ogromną przyjemność zaprezentować wizualizację do tytułowego singla z płyty "Dead Hearts". To nagranie na żywo straight outta Łopacin z drewnianego, wiejskiego domku należącego do przyjaciół zespołu. Koniecznie zobaczcie je poniżej. Pod nim znajdziecie również kilka słów od Fertile Hump odnoszących się do rzeczonego klipu. Nie przedłużając, oto i ono:

Noisey: Skąd pomysł na taką właśnie wizualizację do tytułowego singla z waszej zeszłorocznej płyty?
Fertile Hump: W świecie małych, biednych zespołów to nie wygląda tak, że wymyślasz sobie: "zorganizujemy sesję na żywo w jakimś drewnianym domu" a potem ktoś to robi za ciebie. Tutaj, walutami są: ludzkie cierpienie, wyrzeczenia i współczynnik farta. My, w tym kontekście, moglibyśmy otworzyć kantor. Jakiś czas temu nasi serdeczni znajomi, niejacy Makowscy, zaprosili nas do siebie na wieś. Mieszkają tam w drewnianym domku. W tym właśnie. No i ten domek okazał się przepiękny. Wystarczyło nam kilka sekund, żeby wpaść na pomysł takiej sesji na żywo. Później jeszcze okazało się, że inni nasi bardzo zdolni znajomi, Zosia Zija i Jacek Pióro chętnie to nakręcą, a Marcin z Mustache Ministry nagra. Kto by pomyślał. Jesteśmy bardzo wdzięczni im wszystkim.

Domek, w którym nagrywaliście klip to wasza stała strefa "potrasowego" relaksu?
Nie. Cały ten logistyczny majstersztyk był uknuty pod nagranie. "Potrasowy" relaks to luksus raczej nam nieznany. Przeważnie kończymy trasę nad ranem w poniedziałek i ochoczo ruszamy do pracy.

Połączenie melodyjnego, gitarowego bluesa i rozdzierających serce tekstów, będące w zasadzie kwintesencją gatunku, chyba już do końca świata będzie urzekające i to przy całej swej prostocie, prawda?
Jeden rabin powie tak, drugi rabin powie nie. My pewnie chętniej gralibyśmy wesołego rock'n'rolla, gdyby tylko życiowy wafel nie był aż tak kruchy.