FYI.

This story is over 5 years old.

Newsy

Najniższa emerytura w Polsce wynosi 37 groszy – to dużo mówi o pracy kobiet

37 groszy emerytury to przykład skrajny, ale niestety spójny z systemem, który w Polsce stworzono

Fot. Karol Grygoruk

Media lubią takie historie. Ta o „najbiedniejszej emerytce w kraju" nadaje się idealnie do tego, żeby rozbudzić ciekawość odbiorców. Jest chwytliwa, mocna, z morałem. Jak piszą dziennikarze TVN24: „Na konto seniorki z Wałbrzycha miesięcznie wpływa 37 groszy z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Wszystko dlatego, że podlegała ubezpieczeniu tylko przez 2 miesiące i 1 dzień". W tej historii jest wszystko: bieda, wykluczenie, ignorancja.

Reklama

Cytując jeden z komentarzy na portalu TVN-u: „Każdy ma tyle na ile zapracował… Skończyły się pensje za darmo. Brawo". Naiwna kobieta, która poszła do ZUS-u z głupią nadzieją, że coś na starość od państwa – „z moich i twoich podatków!" – dostanie, choć przez całe życie była „darmozjadem" i prawie wcale (legalnie) nie pracowała. Internetowi komentatorzy przemówili: niewidzialna ręka rynku działa i właśnie wymierzyła nokałtujący, lecz sprawiedliwy prawy prosty.


Pieniądze to nie wszystko, ale słabo ich nie mieć. Polub fanpage VICE Polska, żeby być z nami na bieżąco


Dla dominującego przez lata dyskursu bezrobocie ma charakter esencjonalny, często łączy się z osobistym lenistwem, „nieelastyczniością", brakiem zdolności lub ambicji. Zjawisko nazywane było przez rodzimych uczonych „kulturą bezrobocia" (Zoll), „kulturą życia na zasiłku" (Marody), czy „wyuczonej bezradności" (Sztompka). Bohaterka materiału – nazwijmy ją Janiną Nowak, domyślną polską kobietą – pochodzi z Wałbrzycha, miasta ulubionego przez reżyserów kochających estetyzację biedy i patologii (Komornik, Sztuczki, Panna Nikt). To w tym mieście oraz jego okolicach antropolog i lekarz dr Tomasz Rakowski przeprowadził badania uwiecznione w książce Łowcy, zbieracze, praktycy niemocy.

Wnioski z niej dla wielu mogą być zaskakujące – okazuje się, że osoby bezrobotne pracują często non stop: w biedaszybach, zbierając złom, butelki i makulaturę, pilnując miejsc parkingowych, czy wykonując proste prace porządkowe. Oczywiście, wszystkie ta zajęcia określa się fachowo jako „szarą strefę". W szarej strefie biznesmeni nie muszą płacić „złodziejskich" podatków, a rachunek w postaci głodowych emerytur na starość dostają pracownicy (choć według Eurostatu pod względem wysokości opodatkowania pracy Polska sytuuje się w końcówce krajów UE, to przecież polscy przedsiębiorcy i tak wiedzą najlepiej). Dobitnie przekonała się o tym Pani Janina – to właśnie przez brak opłacanych składek społecznych nie otrzyma nawet złotówki emerytury.

Reklama

Przejście do gospodarki rynkowej stworzyło szanse na samozatrudnienie i rozwój przedsiębiorczości. Wiele kobiet z tej szansy skorzystało

Pani Janina jest kobietą. W 1989 r. miała 35 lat. Do 1992 roku bezrobocie kobiet (przez cały okres o kilka punktów procentowych wyższe niż u mężczyzn) wzrosło z zera do 16 proc., potem lekko spadło, aby w 2002 roku osiągnąć rekordowe 20 proc. Teraz, po prawie trzech dekadach ciągłego wzrostu PKB na głowę (urosło niemal trzykrotnie!) wynosi ok 10 proc. (czyli tyle, ile w USA podczas najgorszego momentu ostatniego kryzysu). To właśnie Polki poniosły w znaczniej mierze ciężar wolnorynkowej transformacji po upadku komunizmu. To dzięki nim mężczyźni mogli szukać szczęścia w biznesie (lub Irlandii), albo „hartować PKB" siedząc do późna w robocie. W tym czasie ktoś musiał zajmować się domem, rodzić i wychowywać dzieci. W ostatnich latach kobiety coraz częściej (jak zauważyły autorki raportu zaprezentowanego na Kongresie Kobiet w 2009 r.) realizują się zawodowo: „Przejście do gospodarki rynkowej stworzyło szanse na samozatrudnienie i rozwój przedsiębiorczości. Wiele kobiet z tej szansy skorzystało, a tym samym pojawiła się kobieta w nowej roli – businesswoman".

Pogoń za fanaberiami rodem z serialu Magda M. ma jednak swoją cenę. Za rosnącym poziomem aktywności zawodowej nie nadąża wyrównywanie obowiązków z związanych z dziećmi, gotowaniem, czy sprzątaniem. Według badań CBOS nastąpił dość specyficzny podział ról w związkach: zatrudnienie kobiet rośnie znacznie szybciej, niż realny udział mężczyzn w obowiązkach domowych. W 2013 r. 27 proc. kobiet deklarowało, że to na nich spoczywa ciężar dbania o dom i rodzinę. Na szczęście nie mąci to dobrego samopoczucia panów, z których połowa uważa, że podział ról jest w pełni partnerski. Musimy też pamiętać, że ta bezpłatna praca domowa niezatrudnionych kobiet nie liczy się przy naliczeniu emerytury. Cena płacona za możliwość długoletniego usługiwania partnerom i dzieciom to zatem nie tylko brak własnych dochodów, ale także głodowe świadczenia na starość.

„Bezpłatna praca kobiet" wpływa na wysokość emerytur. Kobiety otrzymują dziś średnio 800 zł mniej emerytury niż mężczyźni. Wiemy, że są od mężczyzn statystycznie lepiej wykształcone (a im młodsze, tym bardziej) – nie przekłada się to zupełnie na zarobki. Tzw. luka płacowa między płciami wynosi (według różnych badań) od około 18 do 20 proc. Oznacza to, że kobiety zarabiają w Polsce średnio (mediana) 1840 zł na rękę. Niemal 500 zł mniej niż mężczyzna. Przekłada się to na mniejsze emerytury – według UE średnio o 1/4. A jak jest ze stanowiskami kierowniczymi? „W administracji rządowej kobiety stanowią 62 proc. ogółu, ale odsetek kobiet na najwyższych kierowniczych stanowiskach wynosi zaledwie 20 proc.", mówi dr Lisowska z SGH. Wizualny rozkład danych płacowych pokazuje wyraźnie, że urodzenie się kobietą to jedna z najgorszych decyzji, jakie można podjąć w karierze zawodowej.

Niesprawiedliwość sięga samej góry. W tym roku głośno jest o rzekomej „niewidoczności" i braku aktywności Prezydentowej Agaty Dudy. Pomijając fakt, że to nieprawda (strona prezydenta odnotowuje w zasadzie codziennie jej spotkania, wyjazdy, wizyty), należy zapytać, jakie mamy prawo domagać się od żony Prezydenta jakiejkolwiek pracy w roli Pierwszej Damy. Nie tylko nie otrzymuje ona z tego tytuły wynagrodzenia, ale na czas pełnienia oficjalnej funkcji nie ma nawet odprowadzanych składek zdrowotnych i emerytalnych. Innymi słowy, sytuacja żony głowy Państwa Polskiego nie różni się specjalnie od tej Pani Janiny z Wałbrzycha.

Co możemy z tym zrobić? Warto zacząć od podstaw. W kraju, w którym przez ostatnich kilka dekad z powodów perturbacji gospodarczych panowało tak ogromne bezrobocie powinno się możliwie szybko wprowadzić obywatelską emeryturę gwarantującą choćby minimalny standard życia. Skoro nasi politycy i urzędnicy przez lata nie byli w stanie rozwiązać problemu bezrobocia, to ich obowiązkiem dzisiaj jest przynajmniej uchronić miliony rodaków przed śmiercią z głodu i zimna oraz chorób, na które leki co prawda są, ale jest to bez większego znaczenia, bo i tak nie mają za co ich kupić.

Historia pani Janiny to przykład skrajny, ale niestety spójny z systemem, który w Polsce stworzono. Czas zacząć uczyć się od niektórych krajów w zakresie polityk przeciwdziałających dyskryminacji ze względu na płeć. Obecny minister ds. równego traktowania powiedział ostatnio na Kongresie Kobiet, że „szklany sufit istnieje tylko w głowach kobiet". Tyle, że kiedy sufit spada na głowę, na ogół powoduje to znaczne ofiary.