Zdjęcie Oliwia Thomas
Reklama
Dorota Wójcik: Fundacja powstała decyzją jej fundatorów, moją i Andrzeja Wójcika (zbieżność nazwisk). Zaprosiliśmy do współpracy zainteresowanych problemami mniejszości bezwyznaniowej znajomych i zarejestrowaliśmy fundację w Krajowym Rejestrze Sądowym. Przyczyną jej powołania była obserwowana przez nas nierówność w zakresie traktowania przez Państwo osób wierzących i niewierzących, jak również zauważalny brak realnego rozdziału Państwa od Kościoła zapisanego w Konstytucji RP.
Reklama
Kilkuletnie dzieci niewierzących rodziców zmuszone są w przedszkolu opuszczać salę zabaw i przeczekiwać ten czas w grupach z młodszymi dziećmi, ewentualnie zostają w pomieszczeniu z wychowawcą i katechetą jednak na uboczu, na końcu sali, tym samym uczestnicząc w zajęciach mimo sprzeciwu rodziców. Dzieci w wieku szkolnym nieuczestniczące w lekcjach religii spędzają ten czas na świetlicy lub w bibliotece szkolnej w oczekiwaniu na pozostałe lekcje.Czy były jakieś problemy z zarejestrowaniem Fundacji?
Nie mieliśmy wyraźnych trudności z rejestracją fundacji, może z wyłączeniem nieprzychylnych spojrzeń pań przyjmujących dokumenty rejestrowe włącznie z wymownym wyciąganiem spod bluzki krzyżyka zawieszonego na szyi jednej z nich.
Przeczytaj: Bez Boga, bez problemu
Misją Fundacji jest ochrona praw mniejszości bezwyznaniowej oraz obrona przed religią. Naszą wizją jest Polska, w której rozdział Państwa od Kościoła nie jest wyłącznie teoretyczny, a władza zachowuje bezstronność w sprawach światopoglądowych. Polska, w której wyznanie jest sprawą prywatną każdego obywatela, gdzie edukacja publiczna pozbawiona jest indoktrynacji (na rzecz myślenia krytycznego i kształtowania postaw obywatelskich), a szkoły publiczne są neutralne religijniei politycznie. Nie chodzi nam o walkę z religią, z Kościołem czy „negację Boga", jak to nazwałeś, chociaż negacja wynika oczywiście wprost z naszego światopoglądu.Działamy na rzecz mniejszości bezwyznaniowej i przestrzegania jej praw. Bronimy się przed religią, w tym przed Kościołem, jeżeli w jakiś sposób przyczynia się do naruszania naszej wolności i prawa do niewiary. Nasze cele wypisaliśmy w Statucie Fundacji w dniu jej powołania.
Reklama
W stałym zespole działa 7 osób. Wiele ludzi w Polsce wspiera nas swoim wolontariatem w zależności od zapotrzebowania mierzonego intensywnością prowadzonych przez nas kampanii i działań.W lutym 2012 roku zorganizowaliście pierwsze otwarte spotkanie dla lubelskich ateistów – jak ono wyglądało, ile osób przyszło, co było jego tematem?
Spotkanie miało charakter otwarty, przyszło kilkanaście osób. To było pierwsze, nieśmiałe wydarzenie zorganizowane przez zespół Fundacji. Zależało nam na wzajemnym poznaniu się i omówieniu tego, co moglibyśmy wspólnie zrobić w zakresie przestrzegania praw mniejszości, równego traktowania. Jednym z elementów spotkania było wybranie hasła do kampanii billboardowej. Pomysł jej zorganizowania przyświecał nam od samego początku.
Spytaliśmy Jana Hartmana, dlaczego potrzebujemy Dni Ateizmu?
Tak, inspiracją tej kampanii były „ateistyczne busy", które miałam możliwość osobiście oglądać na londyńskich ulicach, kiedy przebywałam na emigracji. Zainteresowanie naszą kampanią przeszło wszelkie oczekiwania. Początkowo zakładaliśmy wykupienie jednego, dwóch billboardów w Lublinie. Okazało się, iż na konto fundacji wpłynęło ponad 70 tys. złotych od ok. 700 osób. Za te pieniądze wykupiliśmy kilkadziesiąt nośników w całej Polsce.
Reklama
ZOBACZ NASZ DOKUMENT O LIDERZE KULTU, KTÓRY MYŚLI, ŻE JEST JEZUSEM
Na wasz billboard odpowiedziano wtedy innym, z hasłem: „Stop laicyzacji Polski". Później był jeszcze billboard „Konkubinat to grzech", przygotowany przez Krajowy Ośrodek Duszpasterstwa Rodzin. Czy to nie sprowadziło kwestii wiary/niewiary do outdoorowej przepychanki? Czy tego rodzaju forma przekazu nie umniejsza powagi tematu?
Zanim plakaty Fundacji zawisły na ulicach polskich miast obserwowaliśmy na przykościelnych płotach hasła „Kto traci Boga traci wszystko" lub też billboardową kampanię Krucjaty Różańcowej pod hasłem „Maryjo Zbaw Nas",200 billboardów w całej Polsce.Uznaliśmy, iż ateistyczne billboardy będą niezbędną przeciwwagą i skutecznym sposobem na zwrócenie uwagi na wykluczenie ze względu na światopogląd. Tego rodzaju kampanie uznajemy za skuteczne narzędzie komunikacji i poruszania problemów społecznych. Z pewnością nie umniejsza to powagi tematu. Kwestie, które poruszamy dotyczą nas co dzień, zatem nie wymagają debaty wyłącznie akademickiej.W jednym z filmików opublikowanych w sieci wspomniany Dawkins czyta listy od swoich wierzących „sympatyków", gdzie pełno jest wyzwisk i przekleństw – jeden z nich zaczyna się nawet od słów: „Fuck you, you fuckity fucker". Czy do waszej Fundacji również przychodzą nienawistne korespondencje – jeżeli tak, czy możecie zacytować treść niektórych z nich? Jak na to reagujecie? Wchodzicie w dyskusje z hejterami?
Otrzymujemy stosunkowo niewiele listów od osób nieprzychylnym naszym działaniom. Staramy się unikać prowadzenia dyskusji w tej formie. Trudno w niej o rzeczową argumentację ze strony naszych oponentów. Nie cierpimy hejtu i za wszelką cenę staramy się go zwalczać.
Reklama
Oczywiście. To jest jeden z filarów naszych działań i realizacja celu Fundacji w zakresie wspierania osób dyskryminowanych. Otrzymujemy setki e-maili od rodziców, obecnie jest ich ok. 300-400 rocznie. Staramy się pomagać w rozwiązywaniu problemów, z którymi się do nas zwracają w zakresie nieprzestrzegania ich konstytucyjnych praw, szczególnie w środowisku szkolnym.
Nasza relacja z Marszu dla Jezusa
Projekt został zrealizowany w odpowiedzi na praktyki ujednolicania światopoglądowego i wiele przykładów nierównego traktowania ze względu na wyznanie uczniów szkół publicznych, w tym w woj. lubelskim. W ramach projektu zrobiliśmy badania ankietowe wśród dyrektorów szkół, szkolenia antydyskryminacyjne dla ponad 80 pracowników szkół (dyrektorów, nauczycieli etc.), opracowaliśmy rekomendacje dla szkół, przeprowadziliśmy ulotkową kampanię informacyjną w zakresie równości w szkole oraz kampanię billboardową na ulicach miast woj. lubelskiego.
Reklama
Istnienie tego zespołu przeczy zapisom Konstytucji (m.in. art. 25, który mówi, że władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym, Kościoły i inne związki wyznaniowe są równouprawnione). Ponadto samo wpisanie do Regulaminu prac zespołu celu: „promowanie katolickich wartości moralnych, przeciwdziałanie wprowadzania prawodawstwa sprzecznego z katolicką nauką społeczną" jest jawnym łamaniem praw człowieka – każdego obywatela Polski, który nie żyje zgodnie z doktryną Kościoła rzymskokatolickiego. Jest to też zaprzeczenie Państwu prawa, które szanuje światopogląd obywateli, a nie narzuca jeden dla wszystkich.Czym to grozi?
To bardzo krótka droga do Państwa wyznaniowego, do którego i tak jest Polsce stosunkowo niedaleko. Żaden poseł w państwach demokratycznych nie może działać na rzecz wprowadzania ustawodawstwa zgodnego z dogmatami jednej religii. Tego rodzaju sytuacje można spotkać wyłącznie w krajach islamskich, gdzie istotnie za ateizm się zabija, a powszechnie obowiązującym prawem jest prawo szariatu.Wiara katolicka odgrywa ważną rolę w polskiej historii – czy negowanie jej istnienia, chęć pozbycia się symboli religijnych z przestrzeni publicznej nie jest zaprzeczeniem naszej narodowej tożsamości?
Przestrzeń wspólna dla wszystkich obywateli musi być świecka, neutralna. Wyznanie powinno być sprawą prywatną, niepubliczną. Każdy urząd, który będzie promował określony światopogląd poprzez wywieszanie symboli religijnych, niezależnie czy to w Polsce, czy w Arabii Saudyjskiej będzie jednocześnie świadczył o tym, iż nie jest neutralny i przyjazny dla wszystkich obywateli bez względu na wyznanie.
Reklama
W Polsce kwestia krzyża jest sprawą na tyle rozdmuchaną, że Fundacja w zasadzie nie podejmuje żadnych działań w tym zakresie. Dopóki społeczeństwo nie dojrzeje do postrzegania krzyża jako symbolu religijnego, nie zaś jako symbolu Polski, nie ma sensu koncentrować uwagi na tej kwestii. Oczywiście wspieramy osoby, które ze względu na światopogląd wyrażają swój sprzeciw wobec zawieszania krzyża np. w miejscu pracy, jak miało to miejsce w przypadku pani Grażyny Juszczyk, której Fundacja pomaga od pierwszej rozprawy w sądzie [nauczycielka zdjęła krzyż ze ściany pokoju nauczycielskiego w państwowej szkole, za co spotkało ją szereg nieprzyjemności – przyp. red.].
Na dziś nie mamy żadnej informacji ze strony wymienionych władz, że wpłynęło takie zawiadomienie. Sugestia tego pana, który napisał do prasy w tej sprawie, iż brak wiary religijnej uwłacza fladze narodowej, jest obraźliwa, wykluczająca i zdradza jego szowinistyczny charakter myślenia.Wiem, że początkowo odmówiono wam wpisu do rejestru organizacji pożytku publicznego – chociaż dla porównania, w rejestrze znalazło się Stowarzyszenie Ochrony Jeży czy Stowarzyszenie Rodzin Katolickich Diecezji Gliwickiej. Na czym polegały wasze problemy i jak je skomentujecie?
Sąd odmówił uznania Fundacji za organizację pożytku publicznego. Według uzasadnienia referendarza nie można być dyskryminowanym za światopogląd ateistyczny w Polsce. Ponadto uznał on, iż wyłącznie „poczytujemy się za mniejszość" i nie jesteśmy grupą w szczególnej sytuacji życiowej, czego wymaga ustawa o pożytku publicznym - 1%. Powołał się również na to, iż „grupy religijne czy środowiska ateistyczne korzystają z takiej samej ochrony prawnej Państwa, z takich samych praw".
Reklama
Fundacja odwołała się od tej decyzji, ponieważ zdecydowanie osoby wierzące mają zagwarantowane więcej praw, aniżeli osoby niewierzące. Konstytucja nie gwarantuje tzw. dobrej praktyki w zakresie wolności wyznania, czego dowodzą prowadzone przez nas działania.
Galeria: Religia w Appalachach
Wiarę w bogów uznaję wyłącznie za wymysł ludzkiego umysłu. Wiara jest „przenoszona drogą płciową" tzn. rodzice wychowują dziecko zgodnie z własnymi przekonaniami religijnymi. Często są one po prostu bezrefleksyjnie dziedziczone. Wiara to szereg, moim zdaniem, niepotrzebnych złudzeń m.in. że jest ktoś, kto patrzy i widzi, kto jest dobry, a kto zły, że tego złego Bóg ukarze, przy czym nikt nie wie, kiedy i jak; że Bóg wsłuchuje się w modlitwę kilku miliardów ludzi, a w przypadku niektórych nawet pięć razy dziennie; że nie angażuje się w swojej dobroci w konflikty wojenne, bo pozostawia ludziom wolną wolę.
Dzień po zagładzie: co robią głosiciele apokalipsy, kiedy świat wcale się nie kończy?
Jako rodzaj pewnego rodzaju szarlataństwa. Religie niejednokrotnie były przyczyną wojen, a do dziś obserwujemy zabójstwa na tle religijnym np. strzelanie do lekarzy w klinikach aborcyjnych, czy też do rysowników z Charlie Hebdo. W związku z tym uznaje fundamentalizm związany z istnieniem religii za zjawisko bardzo niebezpieczne.Czy wiara powinna być zabroniona?
Nikomu nie odmawiam prawa do wiary, ponieważ tak samo, jak prawo do niewiary czyli wolność od religii — wiara jest podstawowym prawem człowieka. Ale również uważam, że każdy powinien mieć nieograniczone prawo do krytykowania religii, nawet jeżeli może to osobom religijnym sprawiać przykrość. Artykuł 196 KK o tzw. obrazie uczuć religijnych jest średniowiecznym narzędziem obrony przed jakąkolwiek dyskusją, argumentacją i krytyką i dawno temu powinien zniknąć z Kodeksu Karnego. Przy obecnym poziomie wykształcenia ludzi, każdy powinien zdawać sobie sprawę, że nie ma czegoś takiego jak uczucia religijne i uczucia niereligijne. Mamy ludzkie uczucia i każdego z nas Państwo musi traktować z takim samym szacunkiem.Dziękuję za rozmowę.