Zmieniają się nazwiska prezydentów, imiona premierów, nazwy partii, a PSL nadal ten sam. I co by nie mówić, jest to fenomen w polskiej polityce. Innym fenomenem jest fakt, że – choć skupiają wokół siebie przede wszystkim wiejski, konserwatywny elektorat – młodych ludzi w ich strukturach nigdy nie brakuje. I właśnie z nimi spotkaliśmy się, by zapytać ich o wszystkie „trudne sprawy" Polskiego Stronnictwa Ludowego.VICE: Od zawsze sympatyzowałeś z PSL-em?
Arkadiusz Zych: Nie. Muszę przyznać, że wcześniej popierałem PO – praktycznie od momentu utworzenia tej partii. Natomiast gdy PO weszło z PSL-em w koalicję, zacząłem coraz bardziej wgłębiać się w polityczne tajniki i równocześnie kierować swoją uwagę w stronę koalicjanta. Później jeszcze okazało się, że mój ojciec dawno temu był członkiem Ludowców, więc ostatecznie zaangażowałem się w działania tej partii.Czyli rodzinna tradycja. Z jednej strony może być to odbierane pozytywnie, ale z drugiej trochę zahacza o te najgłośniejsze zarzuty wobec PSL – nepotyzm, kumoterstwo…
Faktycznie, problem nepotyzmu nadal istnieje w partii i jest to niejako spadek po dawnych ekipach, i należy z tym walczyć. Jednak nie wygląda to też tak, że my lekką ręką „rozdajemy stołki" rodzinie i znajomym. Każdy z nas przechodzi przez rozmowę kwalifikacyjną i przecież zdarzają się takie sytuacje, że ktoś kogoś doradzi, ktoś kogoś zauważy, łatwiej jest nam polecać osoby, do których mamy zaufanie niż nieznajomych.Podobnie nie ma takiej partii, z którą PSL nie wszedłby w koalicję.
Politycy, którzy tak mówią, mają wypaczone zdanie o polityce. My jednak wolimy zrealizować przynajmniej te 30% naszego programu niż siedzieć wygodnie w opozycji i nie zrealizować niczego. Polityka polega na kompromisach.PSL skupia głównie ludzie ze wsi. Ty jednak pochodzisz z miasta. Zatem na twoją działalność reagują znajomi, koledzy z pracy?
Jak mówiłem, z biegiem czasu sam odkrywałem, że od dziecka byłem wychowany w duchu ludowym, choć długo nie byłem tego świadomy. Zdaje sobie sprawę z tego, że PSL to przede wszystkim wieś, lecz warto też pamiętać, że w naszych postulatach zwracamy się do wielu grup zawodowych. Jeśli chodzi o reakcję na moją przynależność partyjną, to bywało również, np. gdy na wierzch wychodziły afery, zaraz wszystkie negatywne emocje moich znajomych skupiały się na mojej osobie. W takich sytuacjach zawsze powtarzam: mnie możecie oceniać za to, co robię tutaj, a nie za czyny osób na wysokich stołkach. Tym bardziej, że uważam za godnych potępienia wszystkich, którym cokolwiek udowodniono w sądowych sprawach dotyczących tych afer.VICE: Kiedy zaangażowałeś się w politykę?
Piotr Łosiński: Mając 19 lat zapisałem się do PSL-u i stopniowo wtajemniczałem się w politykę. Chciałem dać mojemu państwu coś od siebie, a że pochodzę ze wsi, to myśl ludowa była mi najbliższa.Jakiś przedstawiciele tej myśli w PSL-u był dla ciebie szczególnie inspirujący?
Myślę, że współcześnie w naszej partii takim autorytetem jest minister Władysław Kosiniak-Kamysz. Jest to osoba młoda, która w krótkim czasie osiągnęła bardzo wiele, a co ważne osiągnęła to wyłącznie własną ciężką pracą. Cenię też go za to, w jaki sposób utrzymuje relację ze wszystkim przedstawicielami PSL, także z tymi najmłodszymi. Jego praca jest inspiracją dla młodych osób, a szacunek jakim darzy każdego wyborcę, zasługuje na podziw. Każdy, kto napisze do ministra wiadomość, nie pozostanie bez odpowiedzi.Ty też chcesz iść tą drogą?
Zdecydowanie tak, ponieważ jest to droga pracy, a nie – jak to się mówi – „załatwiania".Jak twoim zdaniem kryzys w kontaktach z Rosją odbił się na polskim rolnictwie?
Moim zdaniem konflikty nas wzmacniają. Dzięki temu, że Rosja nałożyła na nas embargo, odkryliśmy dalsze rynki wschodnie. Warto też wspomnieć, że z rolnictwem idzie przemysł ciężki itd. Mamy coraz więcej rynków zbytu i lepsze perspektywy na przyszłość.VICE: O twoim przystąpieniu do partii również zadecydowały tradycje rodzinne?
Miłosz Motyka: Tak. Tutaj główną rolę odegrał mój ojciec, który od dziecka uczył mnie, że polityka to nie tylko gadające głowy, lecz ludzie, który są blisko zwykłych obywateli. I dlatego też wstąpiłem do PSL-u, bo są to politycy, którzy są blisko ludu.Jaki jest twój stosunek do KRUS-u? Wiele osób – szczególnie spoza obszarów wiejskich – postuluje, by zlikwidować oddział ubezpieczeń rolniczych.
W bogatszych krajach takich jak Belgia, Francja czy Luksemburg istnieją oddzielne systemy ubezpieczeń dla rolników. Nikt tam nie mówi o szczególnym uprzywilejowaniu rolników, ponieważ to właśnie rolnicy dbają o bezpieczeństwo żywnościowe całego kraju. Natomiast Bank Światowy określił KRUS jako jeden z najnowocześniejszych systemów ubezpieczeniowych na świecie. Co więcej, Litwa, która odeszła od osobnego systemu, dziś ponosi tego konsekwencje, gdyż całe społeczeństwo musi teraz dopłacać do rolników, którzy znaleźli się w ujednoliconych systemach. Poza tym do każdego ubezpieczonego w ZUS-ie dopłacamy więcej niż do ubezpieczonego w KRUS-ie.Myślisz, że wiele straciliście przez afery platformy?
Dziwne by było, gdybyśmy zyskali. Jednak myślę, że chociaż Platforma straci te 10%, to PSL straci – jeśli straci… – minimalnie. Przypomnę tylko, że gdy przedstawiciele Platformy chodzili sobie do Sowy na ośmiorniczki, przedstawiciele PSL-u chodzili do zwykłych ludzi, a ludzie potrafią to docenić.
Wolontariusze: Kukiz'15Wolontariusze: NowoczesnaWolontariusze: Zjednoczona LewicaWolontariusze: KORWiNWolontariusze: Razem
Reklama
Arkadiusz Zych, prezes ECEiR, 29 lat.
Arkadiusz Zych: Nie. Muszę przyznać, że wcześniej popierałem PO – praktycznie od momentu utworzenia tej partii. Natomiast gdy PO weszło z PSL-em w koalicję, zacząłem coraz bardziej wgłębiać się w polityczne tajniki i równocześnie kierować swoją uwagę w stronę koalicjanta. Później jeszcze okazało się, że mój ojciec dawno temu był członkiem Ludowców, więc ostatecznie zaangażowałem się w działania tej partii.Czyli rodzinna tradycja. Z jednej strony może być to odbierane pozytywnie, ale z drugiej trochę zahacza o te najgłośniejsze zarzuty wobec PSL – nepotyzm, kumoterstwo…
Faktycznie, problem nepotyzmu nadal istnieje w partii i jest to niejako spadek po dawnych ekipach, i należy z tym walczyć. Jednak nie wygląda to też tak, że my lekką ręką „rozdajemy stołki" rodzinie i znajomym. Każdy z nas przechodzi przez rozmowę kwalifikacyjną i przecież zdarzają się takie sytuacje, że ktoś kogoś doradzi, ktoś kogoś zauważy, łatwiej jest nam polecać osoby, do których mamy zaufanie niż nieznajomych.Podobnie nie ma takiej partii, z którą PSL nie wszedłby w koalicję.
Politycy, którzy tak mówią, mają wypaczone zdanie o polityce. My jednak wolimy zrealizować przynajmniej te 30% naszego programu niż siedzieć wygodnie w opozycji i nie zrealizować niczego. Polityka polega na kompromisach.PSL skupia głównie ludzie ze wsi. Ty jednak pochodzisz z miasta. Zatem na twoją działalność reagują znajomi, koledzy z pracy?
Jak mówiłem, z biegiem czasu sam odkrywałem, że od dziecka byłem wychowany w duchu ludowym, choć długo nie byłem tego świadomy. Zdaje sobie sprawę z tego, że PSL to przede wszystkim wieś, lecz warto też pamiętać, że w naszych postulatach zwracamy się do wielu grup zawodowych. Jeśli chodzi o reakcję na moją przynależność partyjną, to bywało również, np. gdy na wierzch wychodziły afery, zaraz wszystkie negatywne emocje moich znajomych skupiały się na mojej osobie. W takich sytuacjach zawsze powtarzam: mnie możecie oceniać za to, co robię tutaj, a nie za czyny osób na wysokich stołkach. Tym bardziej, że uważam za godnych potępienia wszystkich, którym cokolwiek udowodniono w sądowych sprawach dotyczących tych afer.
Reklama
Piotr Łosiński, pracownik etatowy, pszczelarz, 25 lat.
Piotr Łosiński: Mając 19 lat zapisałem się do PSL-u i stopniowo wtajemniczałem się w politykę. Chciałem dać mojemu państwu coś od siebie, a że pochodzę ze wsi, to myśl ludowa była mi najbliższa.Jakiś przedstawiciele tej myśli w PSL-u był dla ciebie szczególnie inspirujący?
Myślę, że współcześnie w naszej partii takim autorytetem jest minister Władysław Kosiniak-Kamysz. Jest to osoba młoda, która w krótkim czasie osiągnęła bardzo wiele, a co ważne osiągnęła to wyłącznie własną ciężką pracą. Cenię też go za to, w jaki sposób utrzymuje relację ze wszystkim przedstawicielami PSL, także z tymi najmłodszymi. Jego praca jest inspiracją dla młodych osób, a szacunek jakim darzy każdego wyborcę, zasługuje na podziw. Każdy, kto napisze do ministra wiadomość, nie pozostanie bez odpowiedzi.Ty też chcesz iść tą drogą?
Zdecydowanie tak, ponieważ jest to droga pracy, a nie – jak to się mówi – „załatwiania".Jak twoim zdaniem kryzys w kontaktach z Rosją odbił się na polskim rolnictwie?
Moim zdaniem konflikty nas wzmacniają. Dzięki temu, że Rosja nałożyła na nas embargo, odkryliśmy dalsze rynki wschodnie. Warto też wspomnieć, że z rolnictwem idzie przemysł ciężki itd. Mamy coraz więcej rynków zbytu i lepsze perspektywy na przyszłość.
Miłosz Motyka, student ochrony środowiska UR w Krakowie, 23 lata.
Miłosz Motyka: Tak. Tutaj główną rolę odegrał mój ojciec, który od dziecka uczył mnie, że polityka to nie tylko gadające głowy, lecz ludzie, który są blisko zwykłych obywateli. I dlatego też wstąpiłem do PSL-u, bo są to politycy, którzy są blisko ludu.
Reklama
W bogatszych krajach takich jak Belgia, Francja czy Luksemburg istnieją oddzielne systemy ubezpieczeń dla rolników. Nikt tam nie mówi o szczególnym uprzywilejowaniu rolników, ponieważ to właśnie rolnicy dbają o bezpieczeństwo żywnościowe całego kraju. Natomiast Bank Światowy określił KRUS jako jeden z najnowocześniejszych systemów ubezpieczeniowych na świecie. Co więcej, Litwa, która odeszła od osobnego systemu, dziś ponosi tego konsekwencje, gdyż całe społeczeństwo musi teraz dopłacać do rolników, którzy znaleźli się w ujednoliconych systemach. Poza tym do każdego ubezpieczonego w ZUS-ie dopłacamy więcej niż do ubezpieczonego w KRUS-ie.Myślisz, że wiele straciliście przez afery platformy?
Dziwne by było, gdybyśmy zyskali. Jednak myślę, że chociaż Platforma straci te 10%, to PSL straci – jeśli straci… – minimalnie. Przypomnę tylko, że gdy przedstawiciele Platformy chodzili sobie do Sowy na ośmiorniczki, przedstawiciele PSL-u chodzili do zwykłych ludzi, a ludzie potrafią to docenić.