FYI.

This story is over 5 years old.

jedzenie

Teksańczycy piją wodę z kibla

Nalanie sobie szklanki wody, która przepłynęła przez cały układ wodociągów nie brzmi apetycznie, ale "oceniajmy wodę nie po jej historii, a po jej jakości"

W ciężkich czasach posuwamy się do radykalnych kroków. Mieszkańcy jednego z miast w męczonym suszą Teksasie w poszukiwaniu nowych źródeł wody pitnej zwrócili się ku… swoim toaletom. Wichita Falls, zamieszkałe przez blisko 100 tys. osób miasto na północy stanu już od trzech lat zmaga się z brakami wody pitnej. Rządowe regulacje dotyczące spożycia wody ograniczyły je już o ponad jedną trzecią;  gdy urzędnicy miejscy zorientowali się, że aktualne zapasy wody skończą się w ciągu dwóch lat stwierdzili, że pomysł Reksia na picie z muszli klozetowej może nie jest jednak taki głupi.

Reklama

OK, nie do końca. Projekt „Direct Potable Reuse” (Ponownego wykorzystania wody pitnej) to coś więcej niż gaszenie pragnienia wodą z muszli klozetowej zamiast z kranu. Służby Wichita Falls wydały na niego 13 milionów dolarów, składa się z 20-kilometrowego wodociągu łączącego oczyszczalnię wody (w której filtruje i oczyszcza się kranówę, zanim trafi do wodociągów) z oczyszczalnią ścieków (czyli wszystkiego tego, czego się pozbywamy – nie tylko wody z kibla, która stanowi 20% mieszanki, ale też wody z umywalek, wanien, pralek i zmywarek). Ścieki najpierw filtrowane są w swojej oczyszczalni, po czym płyną rurociągiem do drugiej, w której oczyszczane są z resztą wody pitnej. Projekt DPR jest aktualnie w ostatecznej fazie próbnej; ma zacząć funkcjonować na początku lipca, produkując około 18 milionów litrów wody pitnej dziennie.

Nalanie sobie szklanki wody, która przepłynęła przez cały układ wodociągów nie brzmi zbyt apetycznie, ale zarządca projektu, Daniel Nix, twierdzi, że taka podwójnie oczyszczona woda będzie nie do odróżnienia od znanej wszystkim zwykłej kranówki. Jak twierdzi – „Nie ma żadnych powodów do obaw”.

Wichita Falls badało niekonwencjonalne sposoby zapewnienia wody pitnej swoim mieszkańcom już w latach 90., gdy podobne susze nękały Teksas. Teraz miasto odkurzyło dawne badania i, ponownie analizując ich wyniki, doszło do wniosku, że jego oczyszczalnia ścieków i tak produkuje zupełnie niezłą wodę.

Reklama

“Zbadaliśmy jakość wody, która przeszła przez wszystkie procesy filtracyjne oczyszczalni – okazało się, że spośród 97 aktualnie przyjętych standardów wody pitnej, woda z niej już teraz spełnia 94”.

Trzema pozostałymi kryteriami zajmuje się drugi przystanek, czyli oczyszczalnia wody pitnej. Są to mikroby, azotany i trihalometany, rakotwórcze produkty uboczne środków dezynfekujących, takich jak chlor czy wybielacze. Po długim i skomplikowanym procesie, w skład którego wchodzą m.in. mikrofiltracja, osmoza wsteczna, połowiczne zmieszanie z wodą z pobliskiego jeziora i ponowna filtracja, witchitańską kranówę będzie można bezpiecznie nalać do szklanki z lodem. Spragnieni?

Niektórzy mieszkańcy miasta, jak można było się spodziewać, nie są.

Nix przyznaje, że rozumie ludzi, którzy mówią rzeczy jak: „Nie będę tego pić, zacznę teraz kupować wodę mineralną”. Ale twierdzi też, że większość obywateli Witchita Falls wspiera projekt. „Dociera do mnie, że ludzie tego chcą. Opinia publiczna zdaje sobie sprawę, że kończy nam się woda”.

Mimo, że plan Wichita Falls wydaje się dość zuchwały, inne teksańskie miasto wpadło wcześniej na ten sam pomysł. Big Spring, 400 kilometrów na południowy zachód, zeszłej wiosny zaczęło podawać mieszkańcom swój toaletowo-kranowy wywar. Aktualnie produkuje około 7,5 miliona litrów wody dziennie. Pierwszy taki system wielostopniowego oczyszczania powstał w Windhuk, stolicy Namibii, i pompuje czystą wodę pitną nieustannie od 1968 roku.

Reklama

Nix z przyjemnością cytuje mądre słowa dr. Lucasa van Vuurena, twórcy projektu w Windhuk:

„Oceniajmy wodę nie po jej historii, a po jej jakości”.

CO ROBIĆ, ŻEBY SEKS BYŁ DO BANI

MÓJ PIERWSZY I OSTATNI OWF

KURWA, JAKIE TO SMACZNE. CZĘŚĆ 2