FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Zerwanie z przyjacielem bywa brutalne

„Zakończyłyśmy znajomość, kiedy dowiedziałam się, że ona przez dwa lata ruchała się z ojcem naszego wspólnego przyjaciela. Miał 50 lat a ona jakieś 12-13. W dodatku facet był obleśny!" – przeczytaj o najgorszych zerwaniach najlepszych przyjaciół

Ilustracje: Mai Ly Degnan

Zerwania są do dupy i nie dotyczą jedynie związków związanych z seksem. Pamiętasz ten jeden sezon Ekipy, kiedy E się zbuntował i próbował pracować z kimś innym, niż swoim najlepszym przyjacielem? Takie historie zdarzają się każdemu: typowe rozłamy przyjaźni nie dotyczą tylko celebrytów (ani ludzi, którzy nadużywają słowa „ziom"), choć konsekwencje mogą wyglądaj równie dramatycznie.

Reklama

Świat się kręci, ludzie się starzeją, a bransoletki przyjaźni w końcu przerywają. Nawet jeśli powody były błahe, po tych platonicznych zerwaniach serio cierpimy i mogą nas one prześladować latami. Czasami uczymy się na własnych błędach i idziemy dalej. A czasami nie. Poniżej przedstawiamy serię historii, o niesnaskach, które wiązały się z nadzwyczaj brutalnymi zakończeniami przyjaźni.

Przespała się z ojcem naszego wspólnego przyjaciela

W wieku od 4 do 15 lat miałam najlepszą przyjaciółkę, ale zakończyłyśmy znajomość, kiedy dowiedziałam się, że przez dwa lata ruchała się z ojcem naszego wspólnego przyjaciela. On miał 50 lat a ona, kiedy zaczęli ze sobą sypiać, jakieś 12 albo 13. W dodatku facet był obleśny! Pracował w fabryce długopisów i palił 40 papierosów dziennie – psuły mu się zęby, ubierał się, jakby wciąż żył w roku 1982 i nosił fryzurę na czeskiego piłkarza. Typ był straszny. A moja przyjaciółka wymykała się na sekretne spotkania z nim, kłamiąc mi prosto w oczy, że spotkała kogoś w necie i ciągle przechwala się, ile razy jebała się z nim analnie na tylnej kanapie jego wozu.

O tym, że tak naprawdę sypia z ojcem naszego przyjaciela a nie z jakimś gościem z czatu, dowiedziałam się po tym, jak pochwaliła się dziewczynie, która spotykała się z synem tego faceta. Po prostu scena z Jerry'ego Springera. W tym czasie pracowałam w chujowym hotelu. Pewnego dnia wyszłam z pracy i ten pedofil już na mnie czekał. Zaoferował mi podwózkę do domu. Podczas jazdy tłumaczył mi, że wcale nie uprawiali seksu – tylko się przyjaźnili. Oczywiście była to gówno prawda.

Reklama

Jak serial „Przyjaciele" zrobił krzywdę całemu pokoleniu


Niedługo później dowiedziała się o tym wszystkim jego żona i zagroziła mu, że go zabije. Dowiedziała się też większość naszego miasta i chyba wyrzucili go z pracy. Żona w końcu się z nim rozwiodła. Wszyscy jednak odwrócili się także ode mnie, ponieważ myśleli, że od początku o wszystkim wiedziałam. Było to okropne.

Nasza znajomość została zakończona oficjalnie w momencie, gdy napisała mi list, w którym oznajmiała, że nie chce już się ze mną przyjaźnić. Byłam zrozpaczona. Uważałam ją za swoją siostrę. Kiedy przeczytałam jej list, pobiegłam do jej domu, podarłam go na jej oczach i wyzwałam od szmat! Nic nie powiedziała. Po tym wszystkim widziałam ją jeszcze kilka razy przelotem, ale nawet nie chciała na mnie spojrzeć. Kiedy o tym teraz myślę, powinnam była zgłosić ten „romans" na policję. Jebany pedofil. – L.

Przyjaciel z podwójnym życiem

Miałem kiedyś takiego naprawdę ekscentrycznego przyjaciela, jednego z najfajniejszych i najmądrzejszych ludzi, których kiedykolwiek poznałem. Poznaliśmy się podczas studiów w Paryżu. Wydawało mi się, że znam go naprawdę dobrze i nawet raz pojechałem do niego na święta.

Z biegiem czasu stało się jasne, że prowadził wiele żyć. Mieliśmy wspólną grupę przyjaciół i najwyraźniej zachowywał się inaczej wobec każdego z nas. Na przykład: miał dziewczynę i nawet nam o niej nie powiedział – ani jej nie powiedział o nas.

Reklama

Moi inni przyjaciele i znajomi opisywali zupełnie inną osobę niż ta, którą ja znałem. W towarzystwie jednego zachowywał się jak intelektualista a wśród innych był super ziomkiem. Projektował tak swoją osobowość, jakiej wydawało mu się, że inni od niego oczekują. Jedyny sposób na opisanie tego, to porównanie do naciągacza. Oszukał nas, mimo że z niczego nie okradł. Nie jestem pewien, jakie czerpał korzyści z tworzenia tych różnych kreacji.


Chcesz być naszym przyjaciem? Polub nasz fanpage VICE Polska


Kiedy wróciliśmy z wymiany w Paryżu, wysłał wszystkim maile, kończące jego znajomość z naszą paczką, łącznie ze mną. Pisał w nich, że praktycznie wszystko co o nim wiedzieliśmy, łącznie z trzyletnią przyjaźnią, było kłamstwem i że nie chce, byśmy kiedykolwiek próbowali się z nim skontaktować. Oto fragment maila, który wysłał naszej pięcioosobowej grupie. W tytule wpisał „Proszę, nie odpowiadajcie".

Jest coś, o czym wszyscy powinniście wiedzieć. Kiedy studiowaliśmy razem w Paryżu, mieliście szansę poznać fałszywą wersję mnie. To nie tak, że coś się za tym kryło. Nie. Tak naprawdę większość swojego życia przeżyłem jako kłamca. Przestałem się do was odzywać, ponieważ chciałem zostawić to za sobą. Nikt nie powinien tak żyć. To nie jest dobre. Przeczytajcie tego maila, bądźcie obrzydzeni jego bezpośrednością i zapomnijcie o mnie. I tak nigdy mnie nie poznaliście.

Nigdy więcej go nie zobaczyłem, ale zbadałem sprawę i odkryłem, że mieszka teraz gdzieś na środkowym zachodzie Stanów. Wiem, ponieważ aresztowano go podczas prostestu Black Lives Matter i pokazało się jego policyjne zdjęcie – K.

Reklama

Ateista kontra chrześcijanin

W koledżu zaprzyjaźniłam się z moją współlokatorką, która była religijna, podczas gdy ja – ateistką. Mimo tego próbowałyśmy odnaleźć wspólny język i przez moment byłyśmy nierozłączne.

Reszta tekstu na kolejnej stronie

Pewnego dnia miałam straszną depresję a ona próbowała mnie pocieszyć. Popłakałam się i ona obiecała się za mnie pomodlić. Nie mogłam tego znieść i wybuchłam. Powiedziałam jej, że jest za mądra na „to gówno" (moje dokładne słowa).

Nie minął tydzień a ona pokazała moją butelkę wina i wsypała mnie przed mnie starostą akademika. Nie widziałam jej aż do jej wesela. Obie płakałyśmy przy tym spotkaniu, ale nie dało się już naprawić tej znajomości – R.

Współlokator z piekła rodem

Był moim najlepszym przyjacielem i mieszkaliśmy razem w akademiku. Kiedy zdecydowaliśmy, że nasza przyjaźń się zakończyła, zamienił moje życie w piekło, ponieważ nie mógł się wyprowadzić. Nie pozwalał mi trzymać szamponu na półce w prysznicu, którą kupił oraz przeniósł wszystkie swoje naczynia kuchenne w osobną szafkę, więc dosłownie mieliśmy dwa zestawy. Żeby zrobić mu na złość, zacząłem przechowywać swoje kosmetyki na podłodze łazienki.

Posuwał się coraz dalej: zakładał zatyczki do uszu na noc, nastawiał budzik na jakąś 3 w nocy i pozwalał mu dzwonić, aż w końcu ja wstawałem, żeby to wyłączyć. Przejrzał moją szufladę i wyrzucił do kosza wszystkie kondomy, które tam miałem. Wykasował mnie i moją rodzinę ze swojego telefonu i Facebooka. Nawet wrzucał na swojego Tumblra cytaty o mnie, jak jakaś melodramatyczna nastolatka.

Reklama

A skoro nie potrafił się ze mną normalnie komunikować, postanowił puszczać piosenki na cały regulator, by przekazać, co o mnie myślał. Sprawił, że nasze wspólne dzielenie pokoju było nie do wytrzymania. – B.

Spotkałam ją dopiero na jej weselu i nawet wtedy nie udało nam się naprawić tej przyjaźni

Sztuka znikania

Zaczęło się klasycznymi zagrywkami: przestała lubić wszystkie moje posty na Facebooku, na moje telefony odpowiadała po tygodniu. Kartki urodzinowe zmieniły się w życzenia sms-em. Później miała biznesowy wyjazd do mojego miasta, podczas którego „może znalazłaby czas na szybką kawę". Ale wiedziałem, że coś tu nie grało, kiedy zamiast kawy nocowałem ją przez cztery dni, ponieważ "hotele okazały się za drogie", po czym w podzięce zostawiła mi 20 dolarów w kopercie. Albo myślała, że czterodniowy nocleg u mnie kosztuje właśnie tyle (spoko) albo miała być to jakaś bardzo kiepska sugestia. Do dzisiaj nie wiem.

Nasze zerwanie nigdy nie miało jakiejś oficjalnej formy. Zniknęła bez słowa, by półtora roku później pojawić się znowu na moim feedzie na fb. Ubrana w białą suknię trzymała bukiecik, a u jej boku stał jej nowy mąż i ta szmata z drużyny piłki nożnej w roli druhny. – M.

Rozbijacz związków

Kiedy miałem 20 lat, przeżyłem swoje pierwsze poważne zerwanie z dziewczyną. Trochę mnie to zniszczyło i zakumplowałem się z gościem ze studiów. Jemu także właśnie rozpadł się poważny związek i połączyły nas złamane serca, marihuana, marzenie, by żyć z pisania oraz trochę homoseksualnego napięcia (żart).

Opowiedzieliśmy sobie wszystko o naszych zerwaniach. Kiedy szedłem na pierwsze spotkanie z moją byłą, zabrałem go jako wsparcie. Później pamiętam, że określił ją jako „czarujacą" i powiedział, że rozumie dlaczego tak przeżywam koniec roku tego związku.

Po pewnym czasie mieliśmy swoją pierwszą dużą kłótnię. Pracowałem nad moim pierwszym zleconym artykułem, a on dał mi do niego pewną super poradę. Powiedziałem, że bardzo podoba mi się jego sugestia, ale wtedy on spytał, czy mógłbym go za to dodać jako współautora. Kiedy odmówiłem, głośno się zaśmiał i przy całej grupie znajomych powiedział: „I tak VICE nigdy cię nie zatrudni".

Postanowiłem trochę od niego odpocząć, tak naprawdę stosując wobec niego ghosting. Oddaliliśmy się od siebie. Kilka miesięcy później odkryłem na Facebooku, że zaczął spotykać się z moją byłą – tą, o której opowiedziałem mu wszystko, którą mu przedstawiłem. To, co później wydarzyło się między nami było dość dziecinne i nie ma już znaczenia – nasza przyjaźń umarła. Z tego co wiem, obecnie mieszkają razem w Hiszpanii. Tak mi się wydaje – z żadnym nie rozmawiałem od 976 dni, ale kto by to wszystko liczył. A ja? Siedzę sam w nowym, pustym biurze VICE i piszę ten artykuł. Nie jestem pewien, kto wygrał – Q.

Wszystkie imiona zmieniono, by zachować anonimowość.
Tumaczenie: Karolina Wróbel