FYI.

This story is over 5 years old.

Kultura

Starsze panie mówią, jaki jest sekret miłości

Na każde 10 małżeństw zawieranych co roku w Polsce przypadają 3 rozwody. Czy seniorki mają przepis na udany związek?

Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE US

Mając 28 lat, wreszcie zaczęłam czuć się dorosła. Tuż po dwudziestce umawiałam się z obleśnymi fotografami i DJ-ami, którzy nigdy nie przedstawili mnie swoim przyjaciołom. Jednak kiedy skończyłam 28 lat, związałam się z innym 28-latkiem; nawet kupiliśmy stół do jadalni, żeby nie musieć dłużej spać w sosie do spaghetti.

Według statystyk, coraz trudniej jest nam znaleźć bratnią duszę. Odsetek zamężnych par w USA jest niższy niż kiedykolwiek wcześniej, a ludzie dłużej czekają ze ślubem (w Polsce ilość rozwodów spadła po 1989 r., natomiast od tego czasu systematycznie rośnie). Częściej można też spotkać rozwodników przed trzydziestką. Chciałam wiedzieć, jak znaleźć swoją prawdziwą miłość i jak to jest spędzać Walentynki co roku z tym samym workiem kości. Zapytałam o to weteranki randkowania: trzy babcie.

Reklama

Te kobiety nie tylko dosłownie tworzyły życia, ale i sprawiły, żeby ich własne były ekscytujące. Joanne (66-latka z Brooklynu) mówi, jak ważne jest zachęcanie ludzi do wyjścia z szafy i że nie ważne, czy masz 66, czy 26 lat – umawianie się przez internet posysa.

Bella, która poprosiła, żeby nie używać jej prawdziwego imienia, kończy dziś 77 lat. Po 25 latach zostawiła swojego męża, bo chciała podróżować. Gdy wzięła rozwód w wieku 45 lat, nie mogła znaleźć nikogo, kto dzieliłby jej pasję do odkrywania świata. A wszystkim mówiła, że dla związku nie można rezygnować z marzeń.

Honey ma 71 lat, jest szczęśliwą mężatką, wygrała z rakiem. Kiedy z nią rozmawiałam, ostrzegła mnie: „Bądź bardzo miła dla swoich przyjaciółek, bo będą żyć dłużej niż twoi chłopcy". I tu się zgodzę.

Jeśli w ten weekend siedzisz sam, masturbując się i jedząc nachosy, żeby jakoś zapełnić pustkę w twoim życiu uczuciowym, lub po prostu potrzebujesz zachęty w szukaniu drugiej połówki, przeczytaj, co mają do powiedzenia te babcie.

Joanne
61 lat
Brooklyn, Nowy Jork

VICE: Spotykasz się z kimś teraz?
Joanne: Aktualnie nie. Miałam dwóch mężów. Moja córka twierdzi, że nienawidzę mężczyzn. Nieprawda! Kiedy zdecydowaliśmy z mężem, że będziemy w separacji, moje dzieci zaproponowały, żebym spróbowała umówić się z kimś przez internet. Zrobiłam to, aczkolwiek niechętnie. Znalazłam faceta, który wydawał się miły. Przyjechał po mnie do domu, ale gdybym wcześniej wiedziała, jak wygląda, nie otworzyłabym drzwi. Miał turkusowy samochód. „Zabieram cię na kawę. Czy jest tu gdzieś w pobliżu Dunkin' Donuts?".

Nigdy nie umówię się z mężczyzną, który posiada mniej niż ja. Nie jestem bogata, ale mam nowy samochód i dwa domy. Nie chciałabym kogoś, kto wymaga ode mnie, żebym wspierała go finansowo. Robią tak niektóre kobiety, niekiedy starsze ode mnie, z partnerem młodszym lub w ich wieku. Wszystkie mówią, że nie chcą być same. Ja wolałabym być sama.

Reklama

Jak wyglądała twoja pierwsza miłość?
Mój pierwszy mąż i ojciec moich córek był Włochem, takim macho. Też pochodzę z Włoch, ale to nie mój typ. Wyszłam za niego, żeby odbić poprzedni związek, po tym jak zerwaliśmy zaręczyny z moją pierwszą miłością.

Czemu zerwaliście?
Cudowny związek. Moje przyjaciółki go lubiły, [ale] mówił im: „Chcę jedynie platonicznej relacji [z Joanne]". Musiałyśmy sprawdzić, co oznacza słowo „platoniczny". Wtedy tego nie rozumiałam, wiesz? Oboje zakochani po uszy zaręczyliśmy się, tak czy siak.

Na miesiąc przed ślubem zaczęliśmy szukać mieszkania. Moi rodzice pytali: „Dlaczego nie kupicie domu? Damy wam pieniądze, a wy dostaniecie preferencyjny kredyt wojskowy" – narzeczony pracował w marynarce wojennej. Wcale nie byłoby nam łatwiej, ponieważ zwolnili go karnie.

Dlaczego?
Wtedy nie wiedziałam. A powinnam była. Powiedział: „Joanne, musisz gdzieś ze mną pójść. Przedstawię cię pewnej kobiecie, z którą ostatnio rozmawiam". Nie wiedziałam, że bierze mnie do miasta, żeby zobaczyć się z psychiatrą. To ona oznajmiła mi, że jest gejem! W 1970 r. wszyscy się z tym kryli. Do ślubu oczywiście nie doszło.

Jak on to przeżył?
Był zdruzgotany. Błagał, mówił, że mnie kocha. Przyznał się, że miał chłopaka w armii, a przede mną umawiał się z innym facetem. Powinnam była się domyślić – w tygodniu pracował wtedy na Wall Street, a w weekendy – jako fryzjer.

Co się z nim stało? W końcu był twoją pierwszą miłością.
Nie wiem. Jakby zniknął z powierzchni Ziemi. Jedna z moich koleżanek widziała go z chłopakiem w salonie kosmetycznym. Bardzo bał się śmierci i coraz liczniejsze zachorowania na AIDS z całą pewnością potęgowały jego obawy. Pamiętam jego białą koszulę i parę jeansów; „Joanne, jeśli coś mi się stanie, chcę, żeby pochowano mnie właśnie w tym", powiedział. Może popełnił samobójstwo, może miał AIDS, ale nikt o nim nie słyszał po naszym rozstaniu.

Reklama

Jak brzmiałaby rada, którą dałabyś dwudziestoletniej Joanne?
Nie zwracałam uwagi na ważne rzeczy. Nie dbałam o to, ile zarabia mój mąż, dopóki starczało na życie. Chciałam po prostu wyjść za mąż i wyprowadzić się z domu, bo moi rodzice byli dość surowi. Wszystkie przyjaciółki brały ślub lub się zaręczały, musiałam więc wziąć ślub w tym samym czasie. Zrobiłam to, najszybciej jak się dało, inaczej zostałabym starą panną. Nie chciałam czuć się ze sobą źle. Mój ojciec mnie wyśmiewał, twierdził, że byłam głupia. Sądzę, że gdybym nie miała tak negatywnego nastawieni do siebie samej, gdybym nie myślała, że nie jestem wystarczająco dobra, nie wyszłabym za mojego pierwszego męża. Kocham moje dzieci. Czuję, że to przeznaczenie. Ale moje życie wyglądałoby kompletnie inaczej, jeśli myślałabym trochę więcej o sobie. To ja wybrałabym mężczyznę, nie on mnie.

Bella
77 lat
Charlottesville, Wirginia

VICE: Opowiedz mi o sobie.
Bella: Jestem rozwódką. Wyszłam za mąż, gdy miałam 20 lat, w 1961 r. Małżeństwo trwało 25 lat. Urodziło nam się troje dzieci. Wzięliśmy ślub, bo zaszłam w ciążę.

Wyszłabyś za mąż, gdybyś nie była w ciąży?
Może nie. Cóż, nie byłam szczęśliwa, mieszkając z rodzicami i pojawiła się szansa na ucieczkę.

Czy przyjaciele to ważna część twojego życia?
Bardzo, szczególnie odkąd zwichnęłam ramię! Gdyby nie moi przyjaciele, nie starczyłoby mi jedzenia w lodówce. Lubię żyć sama i być niezależna. Czuję się wtedy spełniona. Mam dwa koty.

Reklama

Kontaktujesz się jakoś ze swoim byłym mężem?
Owszem, przez nasze dzieci. On wziął ślub trzy razy. Kiedy go widzę, zastanawiam się, co mnie tak w nim zainteresowało, ale to chyba po prostu chęć ucieczki była głównym powodem naszego małżeństwa. Jest dobrym człowiekiem; dobrym, szczerym człowiekiem.

Czemu się rozstaliście?
Miałam ambicje, cele, które chciałam osiągnąć. Pracowałam w transporcie lotniczym, więc często podróżowałam i to właśnie stało się moim marzeniem. Moje dzieci były wtedy w takim wieku, że chciały jedynie mojej obecności, a nie wtrącania się w ich życia. A ponieważ wyszłam za mąż wcześnie, chciałam odkrywać, bo nie zdążyłam tego zrobić w młodości. Potrzebowałam poczucia wolności, bo nigdy go tak naprawdę nie miałam. Między 45 a 69 rokiem życia wreszcie je zyskałam! Było świetnie. Na dodatek spotkałam miłego faceta, zaczęliśmy się umawiać. Wszystko powoli się układało.

Co się z nim stało?
Mieszkaliśmy razem przez osiem i pół roku, na początku w Cleveland. Potem przeniesiono nas oboje na Florydę, do pracy. Chciałam wyjść wtedy za mąż po raz drugi, ale on nie był pewien. Rozstaliśmy się. Był rok 1998.

Umawiałaś się z kimś później?
Tak, ale to nic poważnego.

Miałaś jakieś romanse, podróżując za granicę?
Tak! Ale znowu, to nic poważnego.

Jak wygląda randkowanie, kiedy jest się starszym?
Brak tu naiwności. Kiedy mieszkałam w Chicago, postanowiłam zarejestrować się na jednym z niezobowiązujących portali randkowych. Zdziwiłam się, jak wielu mężczyzn nie interesowało się podróżami. Zadowalał ich prosty styl życia, więc dałam sobie spokój.

Reklama

Honey
71 lat
Wyspy Dziewicze w USA

VICE: Hej, przedstawisz się?
Honey: Wszyscy mówią do mnie „honey" (ang. kochanie) zamiast „babciu". Mój pierwszy wnuk zauważył, że mój mąż wciąż nazywa mnie „kochanie". Pewnego razu spytał, „Kochanie, mogłabyś nalać mi wina?" a mój [wnuk] Jack, dwulatek, powiedział, „Kochanie, mogłabyś nalać mi mleka?" i tak już zostało. Moje drugie małżeństwo trwało osiem lat, mamy pięcioro dzieci, troje moich i dwoje jego, oraz sześcioro wnuków. To trochę pomieszane.

Jak się poznaliście?
Na imprezie w 1980 r. Oboje przeżyliśmy raka. Ja przez 25 lat chorowałam na nowotwór piersi, on przez 12 lat na nowotwór prostaty. Chyba właśnie to nas połączyło.

Jaką radę masz dla ludzi szukających odpowiedniego partnera?
Ważne, żebyście się lubili. Nie zwracaj uwagi na szaloną miłość, która jest między wami – sympatia jest ważniejsza. W kuchni mam obrazek z napisem „Całusy mijają, gotowanie zostanie". Stary czy młody, spotykasz kogoś, podoba ci się, masz nadzieję, że jest tak miły, jak wydawał ci się podczas pierwszego spotkania. Upewnij się, że jest. Jeśli się zaangażujesz, nie ma odwrotu. To, że już czas wyjść za mąż, nie oznacza, że powinieneś wziąć ślub z osobą, z którą aktualnie się umawiasz.

No to jak poznać, że to właśnie ta osoba?
I to jest właśnie tajemnica. Może po tym, że obchodzi cię bardziej, niż ty sam. Albo kiedy możesz spokojnie wyobrazić sobie, jak zajmujesz się nią, jeśli nie będzie tak zdrowa jak teraz. Musisz wiedzieć, że będzie dla ciebie wsparciem – a ty dla niej – bez względu na wszystko.

To straszne.
Miłość jest najstraszniejszą rzeczą na Ziemi; ale i najpiękniejszą. To dlatego dajemy się w nią w kółko wciągać. Ale koniec końców, miejmy nadzieję, spotkasz kogoś odpowiedniego i wszystko dobrze się skończy. Będzie łatwiej jeśli tą osobą okaże się twój najlepszy przyjaciel, z którym chcesz spędzać czas.

Wierzysz w znalezienie swojej „miłości życia"?
Tak, zdecydowanie. Tak właśnie nazywam mojego drugiego męża. „Miłość mojego życia". Miłość jest straszna, niezależnie od wieku.