FYI.

This story is over 5 years old.

jedzenie

Co by się stało, gdyby wszyscy ludzie przestali jeść mięso?

Żeby znaleźć odpowiedź, porozmawiałam z ekspertami od polityki żywieniowej, nauk przyrodniczych i chorób spowodowanych sposobem żywienia
Hannah Ewens
London, GB
Fot. Suzette, Flickr​

Ten artykuł pojawił się pierwotnie na VICE UK. Zdjęcie cielaczka: Suzette (via Flickr)

Wierzę, że wszyscy mamy świadomość tego, iż przemysł mięsny nie napawa optymizmem. Niezależnie od tego, czy oglądałeś Cowspiracy, czytałeś jakiś tekst w klimacie artykułów George'a Monbiota (starający się udowodnić, jak bardzo szkodliwa dla środowiska jest produkcja mięsa); czy wpadłeś na imprezie w gadkę z gościem, który tak bardzo przeżył film Food, Inc., że prawie zrezygnował z jedzenia mięsa – masz jako takie pojęcie o konsekwencjach przemysłowej hodowli zwierząt.

Reklama

Nic dziwnego, że około 20 procent osób w wieku pomiędzy 16 a 24 rokiem życia w Wielkiej Brytanii decyduje się przejść na wegetariańską albo wegańską dietę, a 12 procent wszystkich dorosłych na Wyspach to wegetarianie. Ilość spożycia czerwonego mięsa rok rocznie spada od 1950 roku i ta tendencja raczej się nie odwróci.

W Polsce 16 lat temu liczba osób deklarujących niejedzenie mięsa wynosiła 1 procent populacji, ale w 2013 roku było to 3,2 procent. Podczas gdy na świecie widoczna jest tendencja do stopniowego spadku spożycia mięsa, w Polsce pod koniec 2014 roku jadło się go coraz więcej.

To wszystko sprawia, że zaczynasz się zastanawiać „Co by było, gdyby cały kraj przestał jeść mięso? Czy wszyscy hodowcy straciliby pracę? Bylibyśmy zdrowsi i szczęśliwsi, czy zmienilibyśmy się w bandę ludzi cierpiących z powodu niedoboru białka; z wypadającymi włosami i siniakami powstającymi za sprawą najlżejszego nawet dotknięcia?".

Żeby znaleźć odpowiedzi na te pytania, porozmawiałam z ekspertami od polityki żywieniowej, nauk przyrodniczych i chorób spowodowanych sposobem żywienia.

Wszystkie poniższe zdjęcia pochodzą z reklamy Anchor village cows, 2011 rok.

WPŁYW NA GOSPODARKĘ I ROLNICTWO

Timothy Lang, Profesor Polityki Żywieniowej z City University London

VICE: Jest możliwe utrzymanie rolnictwa z pominięciem hodowli zwierząt?
Timothy Lang: Cóż, w moim świecie toczy się poważna debata: Czy potrafimy wyobrazić sobie hodowlę bez zwierząt? Albo czy możemy wyobrazić sobie kontynuacje dotychczasowych działań, w jeszcze bardziej brutalnym wymiarze? Zwierzęta, krowy, owce, powodują emisję gazu cieplarnianego, a dla ich hodowli przeznaczamy ogromne połacie „ukrytych" ziem. Lasy deszczowe Amazonii są wycinane, żeby zrobić miejsce na uprawy soi, którymi karmione są zwierzęta w Europie. Całą Europe za to zasiewamy zbożami, przeznaczonymi również na paszę dla zwierząt. Zwierzęta były dotychczas częścią cyklu w rolnictwie, teraz stanowią jego zakończenie. Doprowadziliśmy do momentu, w którym na równi z ludźmi, użytkują ziemie i zasoby naturalne. Musimy zdecydowanie ograniczyć przemysł związany ze zwierzętami.

Jakie byłyby realne konsekwencje dla kondycji naszego rolnictwa, jeżeli wykluczylibyśmy z niego mięso?
Na początek zauważylibyśmy na pewno zwrot w kierunku ogrodnictwa. W diecie każdego warto wygospodarować miejsce na rośliny. Owoce, warzywa, zboża. Jeśli przestalibyśmy jeść mięso, musielibyśmy wskrzesić i doinwestować ogrodnictwo. Nawet bez zmiany diety musimy się tym zająć, także ze względu na zmiany klimatyczne. Kiedy około 50 lat temu sam zajmowałem się rolnictwem na wzgórzach Pennienes [Wielka Brytania – przyp. red], eksperymentowaliśmy z uprawą roślinności w miejscach uchodzących za przeznaczone dla owiec. Nie było problemu z uprawą brukwi, rzepy, kapusty czy ziemniaków.

Reklama

Musielibyśmy poświęcić też dużo czasu na przekwalifikowanie. Oznaczałoby to transformacje agrokultury. Polityków ta wizja przeraża, ale muszą się zająć tą kwestią. Zmiany zachodzące w klimacie nie pozostawiają im wyboru. System żywieniowy ulega zmianom pod wpływem klimatu, gospodarki wodnej, zmian gatunkowych czy geopolityki. Nasz system żywieniowy karmi nas dostatnio, ale przy wykorzystaniu bardzo intensywnych metod rolnych. Teraz już wiemy, że to się musi zmienić.

Jak długo zajmie rolnikom nauka tych nowych metod?
To nie może zadziać się z dnia na dzień. Wyjście na prostą z bałaganu, który sobie zafundowaliśmy może zająć nawet 50-70 lat. Musimy zdecydować się na drastyczne zmiany i to jak najszybciej.

WPŁYW NA ŚRODOWISKO

Nick Hewitt, Profesor Chemii Atmosferycznej wydziału Nauk Przyrodniczych na Uniwersytecie Lancaster

VICE: Jaki wpływ na środowisko miałaby sytuacja, w której wszyscy przestalibyśmy jeść mięso?
Nick Hewitt: Spożywanie mięsa nie pozostaje bez wpływu na emisję gazów cieplarnianych. Jeżeli wszyscy zrezygnowalibyśmy z mięsa, wydzielanie się gazów cieplarnianych związane z przemysłem żywieniowym zmalałoby o jakieś 35 procent. To bardzo efektywna droga prowadząca do znacznego ograniczenia emisji.

Co jest główną przyczyną emisji gazów?
Dotyczy to głównie bydła - wołowina jest najgorsza. Krowy żują trawę, trawienie w ich żołądku odbywa się bez obecności tlenu, a to prowadzi do wydzielania się metanu. I to jest podstawowy winowajca. Również to, w jaki sposób pola są nawożone sprzyja emisji gazów cieplarnianych. Transport żywności też się dokłada, ale w relatywnie niewielkim stopniu, jeżeli nie mówimy o używaniu frachtów lotniczych. Ciężarówki nie mają aż takiego wpływu. Najistotniejszą zmianą, którą każdy z nas może wprowadzić w życie i tym samym przyczynić się do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, jest zaprzestanie jedzenia mięsa.

Reklama

Wykorzystanie farm pod uprawę roślin byłoby najszybszym sposobem na ograniczenie emisji?
Tak. Nadal trzeba byłoby być ostrożnym przy nawożeniu gleby, ale poświęcenie terenów pod hodowlę zwierząt jest najmniej wydajnym sposobem produkcji białka. To nieefektywny sposób produkcji jedzenia w ogóle. Obsianie tych samych terenów roślinami i oparcie diety na nich byłoby zdecydowanie bardziej efektywne, a w dodatku w znaczący sposób ograniczyłoby emisję gazów.

Miałoby znaczenie, gdyby wszyscy przeszli na weganizm, zamiast jedynie wykluczyć mięso?
Oczywiście, że tak. Jeśli jesteś wegetarianinem, ale nadal jesz ser, musisz pamiętać, że przemysł mleczarski jest związany z hodowlą krów. Jeśli zrezygnowałbyś i z mięsa i z nabiału, przyczyniłbyś się do ograniczenia emisji gazów w jeszcze większym stopniu.

Dlaczego rząd nie realizuje kampanii społecznych?
W tej chwili rząd skupia się na ograniczeniu marnowania żywności. Im więcej marnujemy jedzenia - a marnujemy go zatrważające ilości - tym więcej wydziela się gazów „na marne". Mniej marnujesz, mniej emitujesz. Jeśli rząd traktuje tę kwestię poważnie, będzie nagłaśniał swoje działania na rzecz tego, by ludzie ograniczyli spożycie mięsa, albo przeszli całkowicie na wegetarianizm. Hipotetycznie, jeśli wszyscy przeszlibyśmy na wegetarianizm, wszystko wyglądałoby inaczej. Niestety, w wielu krajach mięso nadal jest wyznacznikiem statusu, a jego spożycie wzrasta. Każda pomoc nawet w tej kwestii ma znaczenie.

Reklama

WPŁYW NA ZDROWIE POPULACJI

Ian Givens, Profesor Zdrowia Układu Pokarmowego z Reading's School of Agriculture

VICE: Jaki wpływ na nasze zdrowie miałaby rezygnacja z jedzenia mięsa?
Ian Givens: Nie ma istotnej zależności pomiędzy spożywaniem białego mięsa a zachorowaniami na raka czy chorobami sercowo-naczyniowymi. Czerwone mięso to odrębna kwestia. Borykamy się z problemem niedożywienia pośród młodych kobiet. Przeprowadzone badania jednoznacznie wskazują, że kobiety, szczególnie te pomiędzy 11 a 18 rokiem życia, nie dostarcza swojemu organizmowi wystarczającej ilości podstawowych substancji odżywczych, między innymi żelaza. W zasadzie połowa populacji cierpi na deficyt tego składnika. Cofając się przynajmniej o dekadę, można zauważyć, że spożycie żelaza sukcesywnie spada i prawie pewnym jest, że ma na to wpływ ograniczenie spożycia czerwonego mięsa, które jest jego najlepszym źródłem. Pozostaje pytanie, jakie są tego konsekwencje dla naszego zdrowia? W krótkim okresie czasu - niewielkie, jednak nie mamy pewności jakby to wyglądało w dłuższej perspektywie.

Czyli musielibyśmy zadbać o uzupełnienie diety młodych kobiet, suplementując brakujące składniki odżywcze?
Tak wskazują badania. Pojawiają się również problemy z niedoborem cynku i witaminy B12, które też powinny być suplementowane. Oczywiście musimy pamiętać, że czerwone mięso nie tylko dostarcza nam tych składników, ale też wzmaga niebezpieczeństwo zachorowania na raka okrężnicy. Większość przeprowadzonych badań wskazuje, że to przetworzone mięso w większym stopniu odpowiada za tego typu schorzenia. Jednak jeśli przyjrzeć się wskaźnikowi stosunku dziennego spożycia czerwonego mięsa do wzrostu zachorowań na nowotwór w ciągu miesiąca, wnioski są zatrważające.

Podsumowując, uważasz, że bezmięsna Wielka Brytania byłaby zdrowszym krajem?
Na pewno zauważylibyśmy poprawę na pewnych polach. Rak okrężnicy jest jednym z najczęściej występujących, zarówno u kobiet, jak i mężczyzn. Wyniki badań sugerują, że ryzyko zachorowań wynikające ze spożycia przetworzonego mięsa zostałoby zmniejszone. Mówiąc o przetworzonym mięsie, mam na myśli bekon, kiełbasę, salami, wędliny, hot-dogi, mielonkę… Nie jestem przekonany, czy sytuacja wyglądałaby analogicznie w stosunku do czerwonego mięsa i drobiu. Należy też pamiętać, że wskaźnik BMI u wegetarian i wegan jest zdecydowanie niższy, a co za tym idzie, ciąży na nich mniejsze ryzyko chorób związanych z otyłością.

Śledź Hannah Ewens na Twitterze