FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

​Legalne zioło może wcale nie być zbawieniem dla gospodarki

Co ciekawe, badacze założyli, że mimo iż stan (nie jest to bezpośredni cytat) zarabia pieniądze na sprzedaży legalnej marihuany, bardzo możliwe, że regulacje dotyczące zioła ekonomicznie okażą się niekorzystne

Po dwóch latach od momentu legalizacji marihuany w stanie Waszyngton otrzymaliśmy wyniki pierwszego zleconego przez rząd badania, które miało pokazać, czy zezwolenie na jej palenie zmieniło stan w krainę zjaranych ludzi i fanów progresywnego rocka. Rezultaty? Niejednoznaczne!

Pewne jest jedynie to, co było wiadome od samego początku: legalizacja zioła zmienia sytuację ekonomiczną zarówno w Kolorado, jak i w Waszyngtonie – i będzie ją zmieniać również w innych miejscach, w które marihuana będzie legalna, czyli w stanie Oregon i Dystrykcie Kolumbii. Według raportu wydanego przez Washington State Institute for Public Policy (Instytut Stanu Waszyngton do spraw Polityki Publicznej) sklepy z ziołem sprzedały w czerwcu towar wart 33,2 mln dol. i, wow, spójrzcie na te wykresy:

Reklama

Wykresy: Washington State Institute for Public Police

Twierdzenie, że więcej sklepów to więcej pieniędzy, nie jest bez sensu, ale te dwie grafiki sugerują, że przemysł legalnego zioła wciąż jeszcze raczkuje. Wygląda też na to, że popyt na marihuanę po otwarciu pierwszych sklepów w ogóle się nie zmniejszył. The Washington State Liquor and Cannabis Board (Komisja Stanu Waszyngton do spraw Alkoholu i Marihuany) w tym roku zebrała z podatków ze sprzedaży zioła 64 mln dol. przy całkowitej sprzedaży wartej 259 mln dol.

Obie strony dyskusji dotyczącej legalizacji łączy jednak pytanie: Jaki wpływ ma marihuana na umysły młodych i niemłodych ludzi? Z perspektywy osoby z zewnątrz można stwierdzić, że ogólnodostępna marihuana nie sprowadziła raczej do Waszyngtonu jakichś zamieszek i marazmu. Odkąd zioło jest tam legalne, jeszcze tam nie byłem, choć przypuszczam, że istniało prawdopodobieństwo, że sytuacja zmieni się w jedną wielką komedię z upalonymi ludźmi w rolach głównych – albo nawet gorzej.

To, czy legalizacja marihuany będzie miała niezamierzone i możliwie (ale niekoniecznie) negatywne skutki na ludzi, stało się powodem, dla którego stan Waszyngton zwołał grupę ekspertów, aby dokładnie przeanalizowali prognozy na lata: 2015, 2017, 2022 i 2032.

„Rozwój przemysłu marihuany wiązałby się z proporcjonalnym zmniejszeniem rynku alkoholowego".

Co zrozumiałe, wiele osób zainteresowało się tą częścią wyników raportu, w której było „rozpoznanie prawne przyczyny efektów". Niestety, zespół doszedł do wniosku, iż nie jest jeszcze gotowy na wyciągnięcie wniosków, co nie jest najlepszą wiadomością ani dla lobbystów, ani moralizatorów po drugiej stronie debaty. Niestety, wszyscy oni będą musieli odświeżać swoje przeglądarki przez kolejne dwa lata.

Reklama

„Prawo jest zbyt świeże, by można było ocenić jego wpływ. Kolejny raport zostanie sporządzony 1 września 2017 r. i będzie zawierał wstępne wyniki opisanej w te sekcji analizy przychodu" – czytamy w raporcie zespołu.

Z cytatu można wywnioskować, że dokument nie jest kompletnie bezużyteczny, jeśli wiemy, jakiego typu regulacji szukać. W 2017 r. badacze będą wiedzieć więcej o tym, czy kontrolowane i opodatkowane zioło ma wpływ na:

– wzrost (lub obniżenie) spożycia marihuany, alkoholu i innych narkotyków,

– fizyczne i psychiczne problemy zdrowotne mieszkańców stanu,

– wypadki drogowe i wzrost liczby ofiar śmiertelnych,

– aresztowania, wyroki i sankcje na tle spożycia alkoholu i marihuany,

– wyniki testów szkolnych, liczbę kończących licea i szkolne problemy z dyscypliną,

– wypadki w pracy, urazy i nieobecności.

Zespół przygotowujący raport ma też zwrócić uwagę na to, czy dochód stanu z podatków wzrósł, czy koszty procesów sądowych spadły i czy marihuana rzeczywiście wywołała ekonomiczny efekt tafli wody.

Co ciekawe, badacze założyli, że mimo iż stan (nie jest to bezpośredni cytat) zarabia pieniądze na sprzedaży legalnej marihuany, bardzo możliwe, że regulacje dotyczące zioła ekonomicznie okażą się niekorzystne. Grupa badaczy sugeruje bowiem (ale nie faworyzuje żadnej ze stron), że ludzie palą więcej trawy, ograniczając przy tym spożycie alkoholu, na którego sprzedaż również nałożony jest bardzo wysoki podatek.

Reklama

Przeczytaj też: Zosia Zborowska to najlepsze co spotkało polskie talent show.


Jeśli sytuacja tak by wyglądała – ale podkreślam ponownie, nie ma na razie żadnych dowodów na to, że tak będzie – pociągnęłoby to za sobą daleko idące konsekwencje. „Jeśli spożycie marihuany wzrośnie i będzie ona alternatywą dla alkoholu (nie będą się uzupełniać), wtedy efekty legalizacji będą negatywne – praca, zarobki i inne pozytywne skutki wywołane bezpośrednio przez rozwój przemysłu marihuany będą równoważone przez niszczenie tych kategorii w tej samej ilości w przemyśle alkoholowym" – piszą badacze.

To, czy zastąpienie w całym stanie ludzi pijących alkohol tymi palącymi zioło jest dobre, czy złe, to temat na kolejny artykuł, ale jestem pewien, że te wnioski jesteście w stanie wyciągnąć sami. Cały ten rozległy temat jest zresztą bardzo ciekawy, ponieważ można obserwować na bieżąco, co się dzieje, kiedy rząd zezwala na rzeczy, które były przez długi czas nielegalne. Możecie wyśmiewać te długie, suche raporty, ale legalne zioło to, jakkolwiek by patrzeć, eksperyment, podczas którego trzeba zebrać możliwie jak najwięcej informacji.