Zamknięte miejscówki i BMX-owe triki – oto zdjęcia, które trudno skopiować

FYI.

This story is over 5 years old.

VICE guide to guys x AXE

Zamknięte miejscówki i BMX-owe triki – oto zdjęcia, które trudno skopiować

„Zdobywanie miejscówek, uciekanie przed ochroniarzami, przepychanki z robotnikami – to jest coś, co się dobrze wspomina. Jeśli uda się przy tym zrobić zdjęcie, to jest coś ekstra"

Jakieś dwanaście lat temu kupiłem na giełdzie RTV swój pierwszy cyfrowy aparat, wskutek czego mama zrobiła mi niezłą awanturę – na co ja wydaję pieniądze? Pół roku później wygrałem ogólnopolski konkurs fotograficzny. Trochę przypadkiem – zrobiłem reportażowe zdjęcie, tata powiedział mi o konkursie, na który wysłałem odbitkę. Dostałem zaproszenie na rozdanie nagród – myślałem, że przez pomyłkę, bo na wyczytanie swojego nazwiska musiałem czekać do samego końca.

Reklama

Fotografowałem swoje otoczenie, ale to była dla mnie bardziej zabawa, bez specjalnych aspiracji czy brania tego na poważnie. Czasami przez kilka miesięcy nie ruszałem aparatu. Później to się zmieniło. Stwierdziłem że jeśli chce, żeby coś z tego wyszło, to muszę się bardziej zaangażować, zacząć robić coś więcej.

Pośród zdjęć był rower, temat towarzyszący mi od początku, jako że sam jeżdżę po lesie. To taka naturalna kolej rzeczy, że robi się zdjęcia tego, co nas otacza – oczywiście w tej początkowej fazie. Jakiś czas później poznałem kilka osób, dla których BMX jest na pierwszym miejscu. Postanowiliśmy połączyć siły i tak powstał projekt „The Wall", który w zasadzie ciągnął się przez ponad rok. Był to cykl poświęcony eksplorowaniu miasta, w poszukiwaniu miejscówek pod BMX-owe triki. Temat był o tyle trudny, że miejsca, w których robiliśmy zdjęcia, były najczęściej zamknięte i niedostępne, ale robiliśmy coś po swojemu, coś prawdziwego – a wyzwanie było w tym wszystkim najfajniejsze.

W dzisiejszych czasach wiele rzeczy się kopiuje – jeśli coś już jest znane, to łatwiej to „sprzedać", tak jest w muzyce, fotografii czy modzie. Więc ludzie idą na łatwiznę i wolą zrobić coś, co jest ogólnie znane, żeby mieć z tego profit czy fejm. To droga na skróty. Mało kto stara się zrobić coś od siebie i trochę powalczyć. Przez to mało kto jest prawdziwy. Każdy chce mieć dziary żeby być oryginalnym, ale 10 osób dookoła je ma. Każdy chce być kimś, ale nie każdy chce być sobą.

Reklama

Piszemy o pasjach. Polub nasz nowy fanpage VICE Polska


Zawsze lubiłem obserwować. Ważną rolę w moich zdjęciach odgrywa miasto – jego tkanka, struktura i przestrzeń. Z pozoru są one stworzone w określonym celu, jednak to od nas zależy, jak je wykorzystamy i co w nich zobaczymy. W ten sposób różne osoby mogą widzieć tę samą przestrzeń, w zupełnie inny sposób, żyć w tym samym, a jednak zupełnie innym mieście, czy nawet świecie – taki swoisty dysonans. Dzięki temu powstaje kusząca przestrzeń do łamania konwencji i schematów. Robiąc zdjęcia, staram się pokazać nieco mniej oczywisty kontekst, czy funkcję tego, co już powstało. Niestety, mam wrażenie, że Kraków się zmienia, w niekoniecznie dobrym kierunku. Tożsamość tworzona przez różnorodność zabudowy i przestrzeń publiczną zanika, a nasz playground się kurczy.


RAZEM Z AXE SPRAWDZAMY, KIM SĄ DZISIEJSI FACECI W RUBRYCE VICE GUIDE TO GUYS


Za każdym zdjęciem kryje się inna, na swój sposób wyjątkowa historia. Zdobywanie miejscówek, uciekanie przed ochroniarzami, przepychanki z robotnikami – to jest coś, co się dobrze wspomina. Jeśli uda się przy tym zrobić zdjęcie, to jest coś ekstra. Najfajniejsze jest to, że miało się możliwość zrobienia tego bez dokładnego scenariusza czy planu jak to ma miejsce w studiu fotograficznym. To naprawdę się dzieje, a ty tam jesteś.