Wszystkie zdjęcia dzięki uprzejmości osób udzielających wywiadów
Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE ItalyW połowie czerwca w Mediolanie odbyła się ceremonia, którą można by określić mianem „Włoskich Oscarów Pornografii". Chociaż samo wydarzenie jest niezwykle radosne, praca we włoskim przemyśle pornograficznym nie przypomina już niegdysiejszej idylli.Powszechny i łatwy dostęp do pornografii w sieci sprawił, że profesjonalne wytwórnie mają obecnie duże problemy z utrzymaniem się na rynku. Kryzys nie oszczędził również włoskiego przemysłu pornograficznego: coraz częściej profesjonalne produkcje przegrywają z amatorskimi filmikami, a aktorzy rezygnują po zaledwie kilku miesiącach pracy, ponieważ ich próby wybicia się nie przynoszą żadnych efektów. Ci, którzy zostają, zazwyczaj muszą dorabiać sobie na boku.Aby zrozumieć, jak wygląda życie współczesnych gwiazd porno, rozmawiałem z sześcioma wybitnymi wykonawcami podczas rozdania nagród.VICE: Kiedy i dlaczego postanowiłeś zacząć pracę w przemyśle pornograficznym?
Luca Ferrero: Jakoś w 2013 roku. To była ciężki okres dla mojej rodziny, bo firma budowlana mojego ojca właśnie upadła. Musiałem pracować jako kelner. Podczas wakacji w Budapeszcie wpadliśmy z przyjacielem na Mario Selierego, producenta porno. Poszliśmy na kawę, a on zapytał, czy chciałbym tego spróbować. Nigdy wcześniej nie myślałem o tym, żeby zostać aktorem porno. Moje przesłuchanie poszło dobrze i tak się wszystko zaczęło.Ale nadal pracowałeś w innych miejscach?
Tak, bo moje ówczesne wynagrodzenie było bardzo niskie, a do tego miałem niewielkie doświadczenie. Czasem nawet musiałem pracować za darmo. To nic dziwnego – znam wielu początkujących chłopaków, którzy wręcz płacą za możliwość występowania w filmach porno. We Włoszech niełatwo odnieść sukces, a utrzymanie się na włoskim rynku to też nie bułka z masłem, bo powstaje tutaj bardzo niewiele produkcji. Właśnie dlatego dalej pracowałem jako kelner i pomagałem rodzicom w prowadzeniu supermarketu, który wtedy otworzyli. Teraz pracuję dla XTime, jednej z największych włoskich wytwórni porno. Biorąc pod uwagę, jak trudno się zaczepić w tej branży, mam naprawdę dużo szczęścia.
Czy kiedy pracowałeś jako kelner, twoi współpracownicy i klienci wiedzieli o twojej drugiej robocie?
Tak, w moim rodzinnym mieście Riva Ligure wieść rozniosła się praktycznie od razu, zaraz po moim pierwszym udanym przesłuchaniu. Wszystkich to bardzo ciekawiło, ale podchodzili do tego z szacunkiem. Nigdy nie czułem się oceniany. Dziewczyny mnie rozpoznawały, ale ani razu nie doszło do niczego szalonego – wziąłem ślub, zanim jeszcze zacząłem pracę w przemyśle pornograficznym. Swoją drogą, większość tych, którzy piszą do mnie z nieprzyzwoitymi propozycjami, to mężczyźni. I do tego robią to przez internet, nigdy na żywo.Czy nadzieja początkujących aktorów porno, że kiedyś będą pracować w branży na pełen etat, jest w ogóle realistyczna?
Na pewno bardzo trudno będzie im to osiągnąć. Obecnie mnóstwo aktorów-amatorów zrobiłoby wszystko, byleby tylko wystąpić profesjonalnej produkcji porno. Ponieważ pojawiło się tak wielu chętnych, wynagrodzenia od razu poszybowały w dół. To ciężki czas dla tej branży, szczególnie we Włoszech. Żeby naprawdę się wybić we włoskim porno, musisz mieć ogromnego ptaka i być bardzo utalentowany. W przeciwnym razie czeka cię smażenie frytek na boku.VICE: Gdzie pracujesz na co dzień?
Cristina Miller: Od ośmiu lat zajmuję się przeprowadzaniem kontroli jakości w firmie produkującej plastik. Zaczęłam to robić praktycznie od razu, jak tylko przeprowadziłam się z Kolumbii do Włoch. Naprawdę bardzo to lubię.W jaki sposób trafiłaś do branży pornograficznej?
Kiedyś pracowałam jako modelka. Któregoś dnia mój mąż zapytał, czy byłabym zainteresowana wystąpieniem w porno – uważał, że mam do tego idealną twarz i ciało. Zaintrygowało mnie to i nie minęło wiele czasu, nim skontaktowałam się z pewną wytwórnią i nakręciłam swoją pierwszą scenę. Obecnie współpracuję również z amerykańską spółką.Czy twoi koledzy z fabryki wiedzą o twojej drugiej pracy?
Nie za bardzo, tylko dwie znajome z pracy wiedzą, czym się zajmuję. Obserwują moją stronę na Facebooku i są na bieżąco ze wszystkimi produkcjami, w których występuję. Innym o tym nie mówię.VICE: W jaki sposób trafiłeś do branży porno?
Max Cavallis: Zacząłem w październiku 2015 roku, dzięki pomocy kobiety, która zajmowała się urządzaniem castingów. Zawsze skrycie o tym marzyłem, ale nigdy nie miałem odpowiednich kontaktów. Nawet na pornograficznych konwentach trudno jest znaleźć producenta, który szukałby nowych twarzy. Dopiero gdy poznałem tamtą agentkę, udało mi się wkręcić w tę branżę.Gdzie wtedy pracowałeś?
Kiedy zaczynałem, byłem sprzątaczem w firmie, która zajmowała się utrzymywaniem czystości w najróżniejszych budynkach. Obecnie jestem bezrobotny i szukam nowej roboty.Czyli sama kariera w porno nie wystarcza, żebyś mógł się utrzymać finansowo?
Nie za bardzo, na rynku panuje zbyt duża konkurencja, a do tego nie pojawia się wiele ofert pracy. Obecnie we Włoszech utrzymanie się z samego aktorstwa jest niemożliwe – trzeba by mieć olbrzymie szczęście i trafić na studio, które jest gotowe podpisać wieloletni kontrakt na wyłączność. Freelancerzy – czyli większość z nas – zbyt rzadko dostają angaż, żeby osiągnąć jakąkolwiek stabilność finansową.VICE: Jesteś w branży już od dawna – zaczynałaś w czasach, kiedy internet nie stanowił jeszcze zagrożenia dla wytwórni pornograficznych. W tamtych okresie miałaś jakąś drugą pracę czy utrzymywałaś się wyłącznie z występów w filmach?
Heidy Cassini: To były zupełnie inne czasy. Granie w porno pozwalało zarobić naprawdę duże pieniądze, a do tego zajmowało się tym znacznie mniej aktorów. Co więcej, wtedy jeszcze w ogóle nie zatrudniano amatorów i w filmach występowali jedynie profesjonaliści. Sama zaczęłam pracować w porno, mając już wieloletnie doświadczenie w teatrze, telewizji i filmach. Potrafiłam też pogodzić ze sobą obie ścieżki kariery.Jak ci się to udało? Czy twoi znajomi spoza branży cię oceniali?
Nie, nigdy mnie z tego powodu nie traktowano inaczej. Miałam wystarczająco dużo szczęścia, żeby zawsze pracować z inteligentnymi ludźmi, którzy nigdy nie wątpili w mój profesjonalizm. Nikt nie kwestionował moich umiejętności jako aktorki czy prezenterki tylko dlatego, że grywałam również w porno.Jesteś jedną z organizatorek Włoskich Nagród Pornograficznych – jak w dzisiejszych czasach wyglądają doświadczenia aktorów, którzy próbują swoich sił w tej branży?
Obecnie bardzo niewielu wykonawców jest w stanie się utrzymać tylko z aktorstwa. Większość facetów poddaje się po niecałym roku. Aktorki wytrzymują dłużej, ale one często dorabiają sobie jako striptizerki. Wielu amatorów uważa, że to łatwy sposób na zarobienie sporych pieniędzy, jednak szybko pozbywają się złudzeń i zaczynają rozumieć, że ich plany były bardzo nierealistyczne. Kiedyś ludzie występowali w pornosach, bo to lubili – duże zarobki stanowiły jedynie sympatyczny bonus.VICE: Czym się zajmujesz oprócz występowania w filmach porno?
Sebastian Bonometti: Jestem osobistym trenerem na siłowni i czasem łapię się różnych dorywczych fuch. W 2002 roku zacząłem pracować jako striptizer i wygrałem za to kilka nagród. Właśnie to sprawiło, że wkrótce zająłem się porno.Czy zdarza się, że ludzie poznają cię na siłowni?
Tak i kiedy do tego dochodzi, od razu zaczynają patrzeć na mnie w inny sposób. Niektórzy desperacko próbują się za mną zaprzyjaźnić albo proponują pieniądze, żebym poszedł z nimi do łóżka. Faceci zawsze są zawsze bardzo życzliwie nastawieni, a kobiety, mimo że w miejscach publicznych udają trochę zniesmaczone, na osobności zachowują się zupełnie inaczej.VICE: Dopiero od niedawna występujesz w filmach porno. Czym się wcześniej zajmowałaś?
Marika Vitale: Pracowałam na wielu różnych stanowiskach: byłam fryzjerką, sprzedawczynią w sklepie z zabawkami… Same zwyczajne fuchy. Jednak jeśli mam być szczera, od zawsze marzyłam o występowaniu w pornosach. Jenna Jameson była moją idolką i chciałam być taka jak ona. W pewnym momencie zaczęłam pracować jako tancerka erotyczna, a po kilku latach pojawiła się okazja, żeby przejść do twardej pornografii.Czy we Włoszech da się wyżyć z samych występów w filmach pornograficznych i nie mieć drugiej pracy?
Raczej nie. Oczywiście można spróbować sił za granicą – w Pradze, Budapeszcie czy Los Angeles – ale we Włoszech będzie ciężko. W przeszłości powstawało wiele wspaniałych włoskich produkcji, ale dzisiaj branża umiera. Kiedy już powstają jakieś produkcje, aktorzy dostają śmiesznie małe wynagrodzenia.Czego się spodziewałaś, kiedy zaczęłaś stawiać pierwsze kroki w tej branży?
Na pewno myślałam, że to będzie łatwiejsza i lepiej płatna robota. Fani uważają, że granie w pornosach to czysta zabawa, za którą dodatkowo dostaje się mnóstwo forsy. To nieprawda. Uwielbiam tę pracę, ale muszę przecież jakoś opłacać rachunki. Mam nadzieję, że kiedy odejdę z branży, będę mogła robić coś zupełnie innego.
Więcej na VICE:
Reklama
LUCA FERRERO
Luca Ferrero: Jakoś w 2013 roku. To była ciężki okres dla mojej rodziny, bo firma budowlana mojego ojca właśnie upadła. Musiałem pracować jako kelner. Podczas wakacji w Budapeszcie wpadliśmy z przyjacielem na Mario Selierego, producenta porno. Poszliśmy na kawę, a on zapytał, czy chciałbym tego spróbować. Nigdy wcześniej nie myślałem o tym, żeby zostać aktorem porno. Moje przesłuchanie poszło dobrze i tak się wszystko zaczęło.Ale nadal pracowałeś w innych miejscach?
Tak, bo moje ówczesne wynagrodzenie było bardzo niskie, a do tego miałem niewielkie doświadczenie. Czasem nawet musiałem pracować za darmo. To nic dziwnego – znam wielu początkujących chłopaków, którzy wręcz płacą za możliwość występowania w filmach porno. We Włoszech niełatwo odnieść sukces, a utrzymanie się na włoskim rynku to też nie bułka z masłem, bo powstaje tutaj bardzo niewiele produkcji. Właśnie dlatego dalej pracowałem jako kelner i pomagałem rodzicom w prowadzeniu supermarketu, który wtedy otworzyli. Teraz pracuję dla XTime, jednej z największych włoskich wytwórni porno. Biorąc pod uwagę, jak trudno się zaczepić w tej branży, mam naprawdę dużo szczęścia.
Nie samą pracą żyje człowiek. Polub fanpage VICE Polska i bądź z nami na bieżąco
Czy kiedy pracowałeś jako kelner, twoi współpracownicy i klienci wiedzieli o twojej drugiej robocie?
Tak, w moim rodzinnym mieście Riva Ligure wieść rozniosła się praktycznie od razu, zaraz po moim pierwszym udanym przesłuchaniu. Wszystkich to bardzo ciekawiło, ale podchodzili do tego z szacunkiem. Nigdy nie czułem się oceniany. Dziewczyny mnie rozpoznawały, ale ani razu nie doszło do niczego szalonego – wziąłem ślub, zanim jeszcze zacząłem pracę w przemyśle pornograficznym. Swoją drogą, większość tych, którzy piszą do mnie z nieprzyzwoitymi propozycjami, to mężczyźni. I do tego robią to przez internet, nigdy na żywo.
Reklama
Na pewno bardzo trudno będzie im to osiągnąć. Obecnie mnóstwo aktorów-amatorów zrobiłoby wszystko, byleby tylko wystąpić profesjonalnej produkcji porno. Ponieważ pojawiło się tak wielu chętnych, wynagrodzenia od razu poszybowały w dół. To ciężki czas dla tej branży, szczególnie we Włoszech. Żeby naprawdę się wybić we włoskim porno, musisz mieć ogromnego ptaka i być bardzo utalentowany. W przeciwnym razie czeka cię smażenie frytek na boku.
CRISTINA MILLER
Cristina Miller: Od ośmiu lat zajmuję się przeprowadzaniem kontroli jakości w firmie produkującej plastik. Zaczęłam to robić praktycznie od razu, jak tylko przeprowadziłam się z Kolumbii do Włoch. Naprawdę bardzo to lubię.W jaki sposób trafiłaś do branży pornograficznej?
Kiedyś pracowałam jako modelka. Któregoś dnia mój mąż zapytał, czy byłabym zainteresowana wystąpieniem w porno – uważał, że mam do tego idealną twarz i ciało. Zaintrygowało mnie to i nie minęło wiele czasu, nim skontaktowałam się z pewną wytwórnią i nakręciłam swoją pierwszą scenę. Obecnie współpracuję również z amerykańską spółką.Czy twoi koledzy z fabryki wiedzą o twojej drugiej pracy?
Nie za bardzo, tylko dwie znajome z pracy wiedzą, czym się zajmuję. Obserwują moją stronę na Facebooku i są na bieżąco ze wszystkimi produkcjami, w których występuję. Innym o tym nie mówię.
Reklama
MAX CAVALLIS
Max Cavallis: Zacząłem w październiku 2015 roku, dzięki pomocy kobiety, która zajmowała się urządzaniem castingów. Zawsze skrycie o tym marzyłem, ale nigdy nie miałem odpowiednich kontaktów. Nawet na pornograficznych konwentach trudno jest znaleźć producenta, który szukałby nowych twarzy. Dopiero gdy poznałem tamtą agentkę, udało mi się wkręcić w tę branżę.Gdzie wtedy pracowałeś?
Kiedy zaczynałem, byłem sprzątaczem w firmie, która zajmowała się utrzymywaniem czystości w najróżniejszych budynkach. Obecnie jestem bezrobotny i szukam nowej roboty.Czyli sama kariera w porno nie wystarcza, żebyś mógł się utrzymać finansowo?
Nie za bardzo, na rynku panuje zbyt duża konkurencja, a do tego nie pojawia się wiele ofert pracy. Obecnie we Włoszech utrzymanie się z samego aktorstwa jest niemożliwe – trzeba by mieć olbrzymie szczęście i trafić na studio, które jest gotowe podpisać wieloletni kontrakt na wyłączność. Freelancerzy – czyli większość z nas – zbyt rzadko dostają angaż, żeby osiągnąć jakąkolwiek stabilność finansową.
HEIDY CASSINI
Heidy Cassini: To były zupełnie inne czasy. Granie w porno pozwalało zarobić naprawdę duże pieniądze, a do tego zajmowało się tym znacznie mniej aktorów. Co więcej, wtedy jeszcze w ogóle nie zatrudniano amatorów i w filmach występowali jedynie profesjonaliści. Sama zaczęłam pracować w porno, mając już wieloletnie doświadczenie w teatrze, telewizji i filmach. Potrafiłam też pogodzić ze sobą obie ścieżki kariery.
Reklama
Nie, nigdy mnie z tego powodu nie traktowano inaczej. Miałam wystarczająco dużo szczęścia, żeby zawsze pracować z inteligentnymi ludźmi, którzy nigdy nie wątpili w mój profesjonalizm. Nikt nie kwestionował moich umiejętności jako aktorki czy prezenterki tylko dlatego, że grywałam również w porno.Jesteś jedną z organizatorek Włoskich Nagród Pornograficznych – jak w dzisiejszych czasach wyglądają doświadczenia aktorów, którzy próbują swoich sił w tej branży?
Obecnie bardzo niewielu wykonawców jest w stanie się utrzymać tylko z aktorstwa. Większość facetów poddaje się po niecałym roku. Aktorki wytrzymują dłużej, ale one często dorabiają sobie jako striptizerki. Wielu amatorów uważa, że to łatwy sposób na zarobienie sporych pieniędzy, jednak szybko pozbywają się złudzeń i zaczynają rozumieć, że ich plany były bardzo nierealistyczne. Kiedyś ludzie występowali w pornosach, bo to lubili – duże zarobki stanowiły jedynie sympatyczny bonus.
SEBASTIAN BONOMETTI
Sebastian Bonometti: Jestem osobistym trenerem na siłowni i czasem łapię się różnych dorywczych fuch. W 2002 roku zacząłem pracować jako striptizer i wygrałem za to kilka nagród. Właśnie to sprawiło, że wkrótce zająłem się porno.Czy zdarza się, że ludzie poznają cię na siłowni?
Tak i kiedy do tego dochodzi, od razu zaczynają patrzeć na mnie w inny sposób. Niektórzy desperacko próbują się za mną zaprzyjaźnić albo proponują pieniądze, żebym poszedł z nimi do łóżka. Faceci zawsze są zawsze bardzo życzliwie nastawieni, a kobiety, mimo że w miejscach publicznych udają trochę zniesmaczone, na osobności zachowują się zupełnie inaczej.
Reklama
MARIKA VITALE
Marika Vitale: Pracowałam na wielu różnych stanowiskach: byłam fryzjerką, sprzedawczynią w sklepie z zabawkami… Same zwyczajne fuchy. Jednak jeśli mam być szczera, od zawsze marzyłam o występowaniu w pornosach. Jenna Jameson była moją idolką i chciałam być taka jak ona. W pewnym momencie zaczęłam pracować jako tancerka erotyczna, a po kilku latach pojawiła się okazja, żeby przejść do twardej pornografii.Czy we Włoszech da się wyżyć z samych występów w filmach pornograficznych i nie mieć drugiej pracy?
Raczej nie. Oczywiście można spróbować sił za granicą – w Pradze, Budapeszcie czy Los Angeles – ale we Włoszech będzie ciężko. W przeszłości powstawało wiele wspaniałych włoskich produkcji, ale dzisiaj branża umiera. Kiedy już powstają jakieś produkcje, aktorzy dostają śmiesznie małe wynagrodzenia.Czego się spodziewałaś, kiedy zaczęłaś stawiać pierwsze kroki w tej branży?
Na pewno myślałam, że to będzie łatwiejsza i lepiej płatna robota. Fani uważają, że granie w pornosach to czysta zabawa, za którą dodatkowo dostaje się mnóstwo forsy. To nieprawda. Uwielbiam tę pracę, ale muszę przecież jakoś opłacać rachunki. Mam nadzieję, że kiedy odejdę z branży, będę mogła robić coś zupełnie innego.
Więcej na VICE: