Żałosne wpadki internetowych stalkerów

Artykuł pierwotnie ukazał się na Broadly

Wszystko zaczyna się niewinnie: chłopak, który wpadł ci w oko, wrzucił jakieś zdjęcie, a ty je polubiłaś. Uznajesz, że warto spojrzeć na jego profil i zobaczyć, co porabiał w zeszły weekend. Impreza nad rzeką – świetnie. Jednak nagle twój wzrok przykuwa postać na drugim planie i oczywiście musisz wiedzieć, z kim się bawi twój przyszły ukochany. Zaczynasz przeglądać komentarze pod zdjęciem, mając nadzieję, że znajdziesz informacje o tej osobie. Kilka godzin później nagle budzisz się fejsbukowego transu. Na zewnątrz jest ciemno. Nie pamiętasz, kiedy ostatnio jadłaś.

Videos by VICE

Jeżeli masz szczęście, twój kciuk cię nie zawiódł i nie polubił czyjegoś zdjęcia sprzed 312 tygodni. Jeśli nie – cóż, masz pecha. W czasach automatycznych powiadomień z aplikacji w takiej sytuacji nie sposób uniknąć przyłapania. To oznacza, że tylko kilka bardzo nerwowych minut dzieli cię od tego, by ktoś zauważył, że polubiłaś status siostry swojego byłego z 2009 roku.

Poprosiliśmy kilka osób, by podzieliły się z nami historiami swoich najgorszych wpadek z portali społecznościowych. Potraktuj je jako ostrzeżenie.

Antonio

Właśnie zerwałem ze swoim chłopakiem, którego poznałem na Grindrze. Już dzień po rozstaniu podejrzewałem, że znowu zaczął używać tej aplikacji. Bardzo mnie to zasmuciło, więc postanowiłem się przekonać o tym na własną rękę – a należy dodać, że mieszkał cztery godziny jazdy ode mnie. To właśnie dlatego następnego dnia spędziłem osiem godzin w samochodzie: musiałem się znaleźć w odpowiedniej odległości od jego telefonu, żeby móc zobaczyć, czy rzeczywiście aktywował swój profil. Kiedy powolutku sunąłem przed jego domem, zauważyłem, że mój były stał na ganku. Udawałem, że go nie widzę.

I tak, był z powrotem na Grindrze.

Melissa

Kiedyś poznałam chłopaka, który bardzo mi się spodobał. Zaprosił mnie do znajomych i wszystko było cacy. Jednak pewnej nocy się kompletnie schlałam i prześledziłam jego profil aż do 2009 roku. W stanie kompletnego upojenia nie zorientowałam się, że naciskanie klawisza „L” na klawiaturze jest równoznaczne z polubieniem oglądanego postu. Wydaje mi się, że polubiłam całe lata 2011, 2010 i 2009.

Amber

Docierałam się z pewnym chłopakiem. Świetnie nam się układało, ale któregoś dnia wspomniał, że spędza czas ze swoją byłą dziewczyną. Rzucił to tak od niechcenia, że od razu wzbudziło to moje podejrzenia. Nie chciałam się niepotrzebnie denerwować, więc postanowiłam odnaleźć jej profil i zobaczyć, czy była ode mnie ładniejsza. W końcu trafiłam jej Instagram i od razu poczułam się lepiej. Oczywiście trwało to do czasu, aż przeglądając jej posty sprzed dwóch lat, niechcący polubiłam zdjęcie zrobione 112 tygodni wcześniej. Sytuację dodatkowo pogarszał fakt, że chłopak nigdy nie zdradził mi jej imienia, a swój związek trzymali z dala od mediów społecznościowych. Żeby znaleźć jej konto, najpierw musiałam się przekopać przez jego profil i odszukać jakieś posty, w których oboje byli oznaczeni.

Tyler

Kiedyś niechcący zaprosiłem do znajomych chłopaka mojego byłego. Prawie dostałem zawału i od razu usunąłem swój profil na Facebooku. Przez dwa tygodnie żyłem jak jaskiniowiec, zanim odważyłem się z powrotem aktywować moje konto.

„To właśnie dlatego następnego dnia spędziłem osiem godzin w samochodzie: musiałem się znaleźć w odpowiedniej odległości od jego telefonu, żeby móc zobaczyć, czy rzeczywiście aktywował swój profil”

Sally

Mój chłopak ze mną zerwał, a ja nie potrafiłam się z tym pogodzić. Odwlekaliśmy nieuniknione i wciąż ze sobą pisaliśmy. Byłam bardzo ciekawa, co się u niego dzieje, ale wejście na jego profil i zobaczenie nowych zdjęć napawało mnie lękiem – rany były zbyt świeże. Z jakiegoś powodu uznałam, że zerkanie na jego konto na LinkedIn będzie odpowiednim rozwiązaniem: pozwoli mi się pozbierać, a jednocześnie zapewni dzienną dawkę samobiczowania. I rzeczywiście, codzienne wchodziłam na jego profil i ryczałam jak głupia.

22 dni później dostałam powiadomienie, że odwiedził mój profil. Uradowana pomyślałam, że on też nie może o mnie zapomnieć. Radość trwała dopóki nie zrozumiałam, że LinkedIn powiadamia ludzi, kiedy ktoś ogląda ich konta. Czyli mój były przez 22 dni codziennie dostawał informację, że siedzę na jego profilu. Z czegoś takiego nie można wybrnąć.

Brent

Któregoś dnia siedziałem na wykładzie i zamiast słuchać o całkowaniu funkcji trygonometrycznych, postanowiłem poszukać w sieci informacji o koleżance z roku. Miałem na ekranie otwarte jej wszystkie konta: na Facebooku, Instagramie, Pintereście, a nawet LinkedInie. Byłem w trakcie przeglądania jej pinterestowej tablicy z wymarzonymi wakacjami, kiedy usłyszałem za plecami nerwowy śmiech i zorientowałem się, że przez cały czas siedziała za mną. Nie wiedziałem, że w ogóle była na zajęciach. Obróciłem całą sytuację w żart i od tamtego dnia przestałem odczuwać wstyd w podobnych sytuacjach. Będę przeglądać czyjś profil na jego oczach. Polubię post sprzed 97 tygodni. Nie mam nic do ukrycia.

Toya

Zostałam kiedyś przyłapana na przeglądaniu czyjejś strony (polubiłam zdjęcie sprzed roku albo dwóch na Instagramie) i obiecałam sobie, że to się nigdy więcej nie powtórzy. Obecnie mam dwa fejkowe konta (jedno na Facebooku, drugie na Instagramie), których używam tylko do szpiegowania innych ludzi. Zainwestowałam nawet w najlepsze aplikacje pozwalające ominąć zabezpieczenia na Snapchacie. Dzięki nim ludzie nie dostają powiadomień, kiedy wyświetlam ich zdjęcia.

Andrea

Chodziłam do liceum z absolutnie niesamowitą laską. Nigdy nie zamieniłam z nią słowa, ale dzielnie szpiegowałam ją w sieci. Po zakończeniu szkoły przeniosła się na drugi koniec kraju, ale nie przeszkodziło mi to w dalszym podglądaniu jej życia na Snapchacie, Instagramie i Facebooku. Za pomocą mediów społecznościowych wykreowała niesamowity obraz samej siebie: zdawała się mieć nieograniczony zasób pieniędzy, modne ubrania, a do cały czas wrzucała zdjęcia z wakacji. Moi znajomi nazywali ją „bogatym dzieciakiem z Instagrama”. Spędziłam tyle czasu na jej kontach, że po pewnym czasie znałam imiona jej rodziców, rodzeństwa, chłopaka oraz bliskich przyjaciół. To jeszcze nie koniec: na podstawie lokalizacji, którą znalazłam na Instagramie, obejrzałam jej dom na Google Earth.


Nas możesz stalkować bez przypału. Polub fanpage VICE Polska i bądź z nami na bieżąco.


Któregoś dnia przypadkowo wpadłam na nią na w sklepie podczas wakacji. Kiedy zobaczyłam ją na żywo, poczułam olbrzymi wstyd, że wiem o niej wszystko (może oprócz numeru karty kredytowej). Ukryłam się więc za regałem i wyszłam z kryjówki dopiero wtedy, kiedy opuściła sklep.

Ed

Zawsze używam na Instagramie opcji „wyślij do znajomego”. Dzięki temu szpiegowanie jest łatwiejsze, a do tego można wyśmiać czyjeś zdjęcie bez konieczności robienia zrzutu ekranu i wysyłania go przez smsa. Któregoś dnia naprawdę zaszalałem i zacząłem przesyłać zdjęcie za zdjęciem dziewczyny, która mi się podobała. Myślałem, że odbiorcą był mój znajomy, ale po jedenastym zdjęciu zorientowałem się, że wysyłałem je do ich autorki. Koniec końców dostałem od niej pytanie: „Czy na pewno chciałeś to wysłać do mnie?”. Całe szczęście wiadomość zakończyła emotikonem.

Destinee

W zeszłym roku zmieniłam siłownię. Ćwiczyłam tam z trenerem Jimem, który był prawdziwym ciachem. Chciałam go gdzieś zaprosić, ale podczas naszego pierwszego treningu wspomniał, że wybiera się na randkę. Nie wiedziałam, czy jest singlem i zamiast wprost go o to zapytać, postanowiłam wybadać to Facebooku. Miał jednak włączone wszystkie możliwe zabezpieczenia prywatności, więc moja siostra doradziła mi, żebym założyła nieprawdziwe konto i dodała go do znajomych. Podziałało: dowiedziałam się, że nie ma partnerki. Jednak straciłam mnóstwo czasu i energii na zamieszczanie nieprawdziwych zdjęć oraz dodawanie obcych osób do znajomych (czyli mówiąc wprost, na stworzenie zupełnie nowej osoby).

Odważyłam się wykonać pierwszy ruch. Było cudownie, dopóki nie zobaczył, że na facebookowej aplikacji byłam zalogowana na fejkowym koncie. Już się więcej nie spotkaliśmy.