Zdjęcie z węgorzem w tyłku, czyli Daikichi Amano zgodził się z nami pogadać.

VICE: Mógłbyś mi powiedzieć nad czym teraz pracujesz?

Daikichi Amano: Wciąż podążam ścieżką łączenia kobiet ze zwierzętami. Oczywiście nie da się ukryć, że pewne rzeczy robię teraz zupełnie inaczej – mam nawet wrażenie, że moje obecne prace są piękniejsze i o wiele bardziej brudne. Groteska, to chyba dobre słowo na opisanie tego co robię. Pewnym novum jest mariaż kobiet i roślin, co widać zresztą na fotografiach, które Ci ostatnio wysłałem.

Videos by VICE

VICE: Czy uważasz w ogóle swoją sztukę za coś kontrowersyjnego?

Daikichi Amano: Nigdy się nad tym nie zastanawiam – robię po prostu swoje. Jeśli jesteś twórcą nie możesz zadawać sobie takich pytań. To tak jak gdybyś sam sobie poddawał w wątpliwość to co robisz. Jakbyś pytał sam siebie o sens swojej pracy, a to mija się z celem.

VICE: Miewałeś w przeszłości jakieś kłopoty z cenzurą, bądź władzami? To co robisz nie należy do rzeczy najłatwiejszych w odbiorze.

Daikichi Amano: Na całe szczęście nigdy nie miałem podobnych problemów.

VICE: A co mi powiesz na fakt, iż ludzie nazywają cię współczesnym Hokusaiem?

Daikichi Amano: Prawdę mówiąc nigdy nie interesowałem się sztuką eukiyo-e, czy pracami Kastuhiki Hokusai w ogóle. Zwróciłem na niego uwagę dopiero w momencie, gdy ludzie zaczęli porównywać nasze prace. Oczywiście zauważalne są podobieństwa jeśli chodzi o tematykę, ale wydaje mi się, że daleko mi do estetyki japońskiego drzeworytnictwa.

VICE: Współpracujesz z brytyjskim magazynem Bizzarre.

Daikichi Amano: Pamiętam, że za pierwszym razem napisałem dla nich opowiadanie, które okazało się chyba zbyt trudne do przełknięcia. Wydawca napisał mi, że był to tekst stanowczo zbyt ekstremalny i… niemoralny. To kompletnie zamroziło naszą współpracę na ponad półtora roku. Na szczęście, kiedy zmienił się redaktor naczelny magazynu wszystko nabrało zupełnie innych barw. Otrzymałem możliwość zaprezentowania mojej pracy znacznie szerszej grupie odbiorców, aniżeli dotychczas. Dzięki mojej pracy dla Bizzarre otworzyły się dla mnie nowe furtki – dostałem oszałamiająca liczbę listów i maili.

VICE: Ciekaw jestem ogromnie ilu tak naprawdę jest miłośników twoich filmów…

Daikichi Amano: Na stronie grupy produkcyjnej Genki Genki mamy zarejestrowanych nieco ponad sześćdziesiąt tysięcy członków. Trudno mówić tu o „kinie niszowym”, prawda? [śmiech].

VICE: Są w ogóle jakieś granice dla reżysera/fotografa Amano? Czy istnieje jakieś ekstremum, do którego nigdy byś się nie posunął podczas realizacji twoich projektów?

Daikichi Amano: Myślę, że istnieje taka granica. Wiesz, to czysta kalkulacja – kiedy pracuję nad czymś zawsze poważnie się zastanawiam nad każdym aspektem tego co robię. Myślę, że to właśnie z tej kalkulacji tworzy się pewna linia, której nie wolno mi przekroczyć.

VICE: Wiem, że twoje fetysze skrystalizowały się już dawno, kiedy byłeś ledwie jedenastoletnim pacholęciem.

Daikichi Amano: O, tak – to prawda. Wydaje mi się zresztą, że od zawsze myślałem dużo więcej o seksie, aniżeli wszyscy ludzie wkoło mnie. Moje życie pełne było ciekawych epizodów, wierz mi – o niektórych nie mogę nawet publicznie rozprawiać [śmiech]. Ale kto wie, jeśli VICE będzie zainteresowany któregoś dnia mogę to wszystko dla was skrzętnie opisać!

VICE: Jak bardzo rozrosły się te wszystkie twoje fantazje z biegiem lat?

Daikichi Amano: Ogromnie! Prawdę mówiąc moje fetysze wciąż się rozszerzają i ewoluują. Gdybym miał tylko więcej czasu, pieniędzy i możliwości robiłbym dużo, dużo więcej intrygujących rzeczy.

VICE: Nie kusiło cię nigdy nakręcenie filmu w Europie?

Daikichi Amano: Oczywiście, że kusiło. Ale, jak zwykle, wszystko rozchodzi się wokół pieniędzy. Zazdroszczę mojemu przyjacielowi, Gasparowi Noe, że ma możliwość kręcenia swoich filmów w Europie. Bardzo podziwiam jego prace. To bardzo ciekawy człowiek – chociaż jest sławnym reżyserem, pozostał skromnym, łysawym gościem. Ale jego brak charakterystycznego stylu nie przeszkadza mu spędzać gorących nocy z modelkami czy aktorkami [śmiech].

VICE: Dzięki za twój czas.

Rozmawiał i tłumaczył : Piotr Kościanowski

Copyright: DAIKICHI AMANO All Rights Reserved