Przeprowadzka do Warszawy: stolica oczami dziewczyny z innego miasta

FYI.

This story is over 5 years old.

Sponsorowane

Przeprowadzka do Warszawy: stolica oczami dziewczyny z innego miasta

Pytamy dziewczynę, która przyjechała do Warszawy z Opola, czy mieszkańcy stolicy mają więcej do roboty niż ludzie z innych miast
T
tekst Traficar

Pamiętam swoje pierwsze wypady do Warszawy w czasach, kiedy studiowałem jeszcze w Krakowie. Spędziłem większą część z tych pięciu lat narzekając, że przecież w stolicy jest ciekawiej, bo więcej ludzi, fajniejsze imprezy, a tak w ogóle, to trzeba tam było koniecznie wyjechać zaraz po liceum. Kiedy po pięciu latach postanowiłem w końcu się przeprowadzić i poszukać pracy, szybko zmieniłem zdanie.

Pierwsze miesiące były ciężkie. Codziennie rano, niczym człowiek-kret, musiałem przemierzać przejścia podziemne w Centrum, w których wszyscy się śpieszą i awanturują. Dopiero po roku bycia „słoikiem” (tak, rodzimi warszawiacy dalej kochają używać tego określenia, chociaż wszyscy wiedzą, że to obciachowe) zacząłem odkrywać swoje miejscówki i przyzwyczajać się do tempa, które naprawdę jest dużo, dużo większe niż w Krakowie. Kiedy już jednak wyrobiłem sobie jako tako swoje zdanie na temat Warszawy, przyszło mi skonfrontować je ze zdaniem Agnieszki.

Reklama

Aga przyjechała z Opola trzy i pół roku temu jak sama mówi: „za miłością, chociaż znałam swojego chłopaka wtedy od trzech miesięcy i to była moja druga wizyta w Warszawie w życiu”.

Spotkaliśmy się na Placu Grzybowskim. Sam zaproponowałem tę miejscówkę, bo uważam, że to najciekawsza część centrum, zresztą Aga pracuje zaraz obok w biurowcu. „Mam wrażenie, że to wyjątkowe miejsce, jeśli chcesz poczuć, że Warszawa jest wielkim, europejskim miastem. Jest tu masa wycieczek, szczególnie z Izraela, ze względu na historię tej części miasta. Ortodoksyjni Żydzi przemierzający ten plac sprawiają wrażenie, jakbyś nagle wylądował w zupełnie innym miejscu”, mówi mi Aga przy śniadaniu. „A w ogóle zaraz obok jest Hala Mirowska, gdzie w weekendy możesz kupić za grosze świetne rzeczy i odjechane, vintage'owe ubrania", dodaje.

„Warszawa ma dla mnie różne oblicza. Jednym jest stare miasto, które uwielbiam. Chociaż jest na maksa turystyczne, to i tak lubię tamtędy spacerować. Chodzę często na karaoke do pubu Senator, który jest totalnie z innej epoki, fajnie tam śmierdzi. Uwielbiam to miejsce, bo możesz się poczuć tam luźno, bez spiny i udawania, że jest się kimś więcej, niż się jest. Za lansowanie się nie znoszę z kolei wszystkich sieciówek z kawą".

Najpierw ruszamy w kierunku Pałacu Kultury, mijając InterContinental, potem na Stare Miasto, zahaczając o Rondo de Gaulle’a. „Każdemu, kto tu przyjedzie, polecam po prostu pochodzić po tym mieście, które jest zbudowane z klocków, pochodzących z różnych epok. Płynnie przechodzisz od wieżowców do odbudowanego Starego Miasta”. Idąc Nowym Światem, mijamy Pawilony, które były miejscem pierwszych imprez Agi w Warszawie.

Reklama

„W Opolu nie ma takiego miejsca. Możesz tu spotkać chyba każdy typ człowieka. Ludzie nie patrzą krzywo na siebie, możesz ubrać się, jak chcesz”

„W Opolu nie ma takiego miejsca. Możesz tu spotkać chyba każdy typ człowieka. Ludzie nie patrzą krzywo na siebie, możesz ubrać się, jak chcesz. Z tym jest problem w mniejszych miejscowościach. Warto też wpaść do klubu Chmury na Pradze, bo to miejsce idealnie wpisuje się w klimat drugiego brzegu Wisły".

Mijamy słynny bar kawowy „Piotrusia” i gadamy o tym, że w ogóle bary kawowe to specyficzne i mocno warszawskie miejsca. Utrzymały się w samym centrum mimo upływu lat, a w środku znajdziesz zarówno 80-latków wspominających młodość, jak i studentów z UW.

Na Starym Mieście najpierw musimy odwiedzić knajpy Magdy Gessler, bo „Magda jest ekstra”. Potem idziemy pod Akademię Teatralną. „Zawsze chciałam być aktorką. Przychodzę tu i mam nadzieję, że spotkam Englerta. Odegram scenkę, on mnie zauważy i przyjmą mnie na studia (śmiech). Tak naprawdę lubię tam chodzić, bo wydaje mi się, że okoliczne ulice są zupełnie inne niż wszędzie”.

„Najbardziej lubię uciekać nad Zalew Zegrzyński. Patrzę na wodę, co mnie uspokaja, bo czasem nadmiar ludzi jest męczący. Tam możesz spokojnie pomyśleć”

Z wyjątkiem czwartkowych wypadów na karaoke, które kocha tak mocno, jak śpiewanie Bajmu w samochodzie i letnich imprezowych wieczorów ze znajomymi nad Wisłą, Aga raczej woli uciekać z miasta i nie wychodzi za często w weekendy. „Jestem dziewczyną kibica Legii, ale takiego normalnego, który nie lata z maczetą, więc jeżdżę z nim na mecze. Najbardziej jednak lubię uciekać nad Zalew Zegrzyński. Patrzę na wodę, co mnie uspokaja, bo czasem nadmiar ludzi jest męczący. Tam możesz spokojnie pomyśleć”.

Mnie za to męczące wydaje się przejeżdżanie samochodem z Sadyby, gdzie mieszka Aga, do centrum, gdzie ona pracuje. Pytam, dlaczego wybrała taką metodę przemieszczania się po mieście, które najczęściej koło 8 i 16 jest całkowicie zakorkowane. „Zrobiłam się chyba trochę wygodna. Kiedyś jeździłam komunikacją miejską, ale odkąd wprowadzili Traficara, powiedziałam sobie, właściwie czemu nie? No i tak już przejechałam ponad 1 700 km. Nie mam własnego samochodu, nie wiem, czy kiedykolwiek się dorobię, a strasznie lubię jeździć, czuję się dobrze za kierownicą i chociaż nie mam orientacji w terenie, to nie wkurza mnie to, że nie potrafię nigdzie trafić. Nie boję się jeździć po Warszawie i jakoś metodą prób i błędów zawsze trafiam. Ostatnio odkryłam na przykład Saską Kępę przy okazji odwiedzin u znajomych. To niesamowita dzielnica, szczególnie cicha okolica zaraz obok rzeki".

Na koniec ruszamy w poszukiwaniu miejsca parkingowego w okolicy Centrum Nauki Kopernik, żeby odwiedzić na chwilę Syrenkę i cieszyć się z przyjścia wiosny. „Chociaż czuję, że Warszawa jest taka, jak inne miasta, tylko większa i tempo życia jest tutaj szybsze, to jest też w niej coś fajnego. Trudno się tutaj znudzić życiem”.

Materiał powstał we współpracy z Traficarem, który oferuje wynajem samochodów na minuty. Więcej szczegółów znajdziecie tutaj.