Anatomia kreskówki

FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Anatomia kreskówki

Przyszła pora, by na nowo spojrzeć na sylwetki kultowych postaci z dzieciństwa

Czaszki, piszczele, chrząstki i kręgi kostne zdecydowanie nie kojarzyły mi się ze znanymi postaciami kreskówek i bajek dla dzieci. To raczej nic dziwnego, że do tej pory nie zastanawiałem się np. nad wyglądem wnętrzności „Ariel - Małej Syrenki” i nie interesowała mnie też anatomia kościstego kupra Donalda. Cholera, nawet nie przyszło mi do głowy, że one mają coś takiego pod skórą (łuskami i upierzeniem). Zaryzykuje tutaj stwierdzenie, że na hasło „Bambie” wam także przed oczami nie pojawiał się czerwony szkielet disnejowskiego jelonka. Teraz jednak przyszła pora, by na nowo spojrzeć na sylwetki kultowych postaci z dzieciństwa, które wszyscy znamy… zaglądając do ich środka.

Reklama

Jesteście ciekawi jak w rentgenie wyglądają umięśnione łapy poczciwego marynarza „Popeye’a”? A może interesuje was, czy ptaszek „Tweetie” jednak nie zobaczył w porę „kotecka” i skończył w jego żołądku? Przekonacie się o tym dzięki wielkiej galerii anatomii kreskówek, jaką stworzył francuski ilustrator i rysownik komiksów, Chris Panda. Chociaż artysta ma na swoim koncie już wiele różnych grafik, to właśnie te pracę „prześwietlonych” postaci z bajek, robią największe wrażenie. Świetny przykład na to, że wraz z wielkim talentem plastycznym, równie ważny jest też oryginalny pomysł. Postanowiłem więc spytać Chrisa, jakim cudem przyszło mu do głowy, by zacząć rysować wnętrzności dziecięcych kreskówek?

VICE: Od jak dawna zajmujesz się rysunkiem?

Chris Panda: Od 2012 roku tworzę ilustrację jako freelancer.

Operujesz świetną kreską. Czy skończyłeś jakąś szkołę plastyczną?

Jestem samoukiem, nigdy nie zrobiłem z tego papierka.

Dobra, powiedz skąd wziąłeś pomysł na rentgen kreskówek? No i dlaczego kreskówek?

Początkowo było to zajęcie, któremu poświęcałem się jedynie w wolnych chwilach. Pierwsze rysunki zaczęły powstawać ok. 6 miesięcy temu. Wtedy traktowałem to tylko jako zabawę i ćwiczenie kreski, ale w obecnej chwili przerodziło się to w moje główne zajęcie. Sam pomysł wziął się natomiast z tego, że poprzez pokazanie anatomii kreskówkowych postaci, chciałem pokazać ich zróżnicowanie i to jak bardzo potrafią być szalone w swojej budowie. Wystarczy spojrzeć na klatkę piersiową Jessicy Rabbit (z filmu „Kto wrobił Królika Rogera” z 1988 roku). Decydując się na takie rysunki chciałem także nadać tym postaciom trochę więcej realizmu, by w ten sposób można było sobie łatwiej wyobrazić jak ich wcześniejsi twórcy dawali im życie na kartkach papieru.

Reklama

Dorobiłeś się już sporej galerii takich postaci, może masz jakąś swoją ulubioną pracę?

Tak, ostatnio narysowałem Batmana, który bije się z Supermanem! To mój ulubiony rentgen, ale jeszcze nie chcę go w tej chwili upubliczniać. W odpowiedniej chwili na pewno ujrzy światło dzienne.

Technika, którą tworzysz prace chyba nie należy do najprostszych? W końcu nakładasz rysunek na już gotową ilustrację postaci. 

Najtrudniejszą częścią przy ich tworzeniu nie jest dokładne odwzorowanie już istniejących i znanych dobrze bohaterów. To są niezmienne podstawy, proste w pracy. Nie, najwięcej schodzi się przy wymyślaniu i wizualizacji poszczególnych szkieletów oraz ich funkcjonalności. Do tego trzeba posiadać wiedzę z anatomii, a po tylu rysunkach znam już chyba też i każdą kość w ludzkim ciele, haha.

Przyznaje, że rentgeny kreskówek ci się udały, ale jestem ciekaw jakie są twoje artystyczne plany na 2014 rok? Jeszcze więcej kreskówek, czy może już coś innego?

Postaram się dalej łączyć moją pracę freelancera z rysowaniem kolejnych rentgenów. Myślę jednak nad zmianą modeli, może pinupy albo prawdziwi ludzie… mam mnóstwo nowych pomysłów, ale przecież nie mogę ci teraz wszystkiego zdradzić, haha.

Ok, rozumiem. Jeżeli jednak będziesz rysował „Kojota E. Wilusia” pędzącego za „Strusiem Pędziwiatrem”, pamiętaj proszę o jego złamanych kościach i wszczepionych protezach. Nie chcę mi się wierzyć, że biedaczek nic sobie nie zrobił, spadając setki razy w tę samą przepaść.

Reklama