​Zwierzenia imama wyrzuconego z muzułmańskiej gminy w Gdańsku

Zdjęcia: Dominik Witaszczyk

Rozmowa z księdzem Dzedzejem – autorem książki o kapłanach, którzy opuszczają Kościół – uświadomiła mi, że Kościół katolicki niechętnie przyznaje, że niektórzy z jego sług opuszczają szeregi duszpasterstwa. Ks. Dzedzej powiedział mi, że na etapie formacji seminaryjnej pomija się istotne informacje dotyczących przyszłej posługi, a biskupi wykazują brak akceptacji względem księży porzucających kapłaństwo. Sami parafianie też potrafią stosować ostracyzm.

Chciałem dowiedzieć się, jak zjawisko porzucenia kapłaństwa wygląda w innych wielkich religiach. Jeszcze tego samego dnia, w którym odbyłem rozmowę z księdzem Piotrem, wsiadłem do pociągu relacji Szczecin – Gdańsk, by spotkać się z odwołanym przez Muzułmański Związek Religijny (MZR) gdańskim imamem, Hanim Hraishem.

Videos by VICE

To znana lokalnym mediom i władzom postać. Poza nieprzyjemnościami jakich doświadczył ze strony MZR, kilkukrotnie padł również ofiarą miejscowych ksenofobów. W 2012 r. podpalono prowadzony przez niego sklep, rok później w ogniu stanął meczet, którego był imamem. W grudniu 2015 roku restauracja należąca do kapłana, mieszcząca się na Oliwie, została ostrzelana z broni pneumatycznej.

Z trójmiejskim imamem umówiliśmy się właśnie w owej knajpce. Zastał mnie tam znany każdemu widok: obracające się mięsa do kebabów, równo poustawiane stoliki, przy których co chwilę zmieniali się klienci, pałaszując sztandarowe potrawy bliskowschodniej kuchni. Pan Hani oczekiwał mnie oparty o blat ławy umiejscowionej przy oknie. Moją uwagę od razu przykuła podziurawiona w wyniku niedawnego ataku szyba.

VICE: W przypadku katolików często bywa tak, że jeżeli ksiądz rezygnuje to kler, parafianie, rodzina – po prostu wszyscy – odwracają się od niego. Jak to wygląda w kulturze muzułmańskiej?
Hani Hraish: Posługa imama to ciężar, odpowiedzialność. Jeżeli nie jestem w stanie tego dalej ciągnąć, rezygnuję. Każdy zna siebie najlepiej. Pozostali Muzułmanie przyjmują tę decyzję z szacunkiem.

W 2014 roku został pan odwołany z funkcji imama, jednak nadal prowadzi działalność duszpasterską. Czy wciąż jest pan imamem?
Jako imam społeczności muzułmańskiej w Gdańsku, a w zasadzie w całym województwie pomorskim, funkcjonuję trzynaście lat, teraz już czternaście. Zostałem wybrany przez społeczność muzułmańską należącą do gdańskiej gminy wyznaniowej, która jest członkiem MZR. W dalszym ciągu jestem społecznym imamem, nie pobieram wynagrodzenia za swoją posługę.

Problem, nie powiem, że ze mną, zaczął się w listopadzie 2012 roku na kongresie MZR w Białymstoku, na których p. Tomasz Miśkiewicz, dotychczasowy mufti, przegrał wybory na stanowisko przewodniczącego. Odkryliśmy wtedy wielkie machlojki finansowe – nieprawidłowości związane ze złym zagospodarowaniem majątku MZR. Problemy z sumą od ośmiu do dwunastu milionów złotych to już jest zorganizowana przestępczość. Zysk Muzułmańskiego Związku Religijnego z uboju rytualnego halal, wydawanie certyfikatów różnym zakładom mięsnym, mleczarniom. W ciągu kilku lat przychód sięgał ponad ośmiu milionów złotych, z których mufti nie rozliczył się, są na to dowody. Zadałem krótkie pytanie: „Jaki jest stan finansowy MZR?”. Usłyszałem: „tysiąc siedemset złotych.”

Majątek Związku wynosił tysiąc siedemset złotych?
Wstałem i powiedziałem: „Pierwsza lepsza wdowa, która dopiero co straciła męża, ma lepsze zabezpieczenie dla siebie i swoich dzieci niż my jako organizacja!”. Zresztą co to za organizacja, która wyrzuca każdego kto jest niewygodny, jak na przykład mnie. Ja jestem niewygodny, bo jestem rzetelny, jestem uczciwy. Domagam się rozliczenia z działalności.

Nikt nie spowoduje, że nagle zacznę czuć się jak intruz, skoro mieszkam w Polsce od 1982 roku. Nigdy nie będę czuł się obco w moim mieście Gdańsku

Pół roku później miało dojść do kolejnego kongresu, więc mufti stwierdził, że jeżeli się rozliczy, będzie mógł znowu startować w wyborach. Po listopadowej przegranej, pogodził się z werdyktem, gratulował nowym władzom, obiecał, że niezwłocznie dostarczy klucze do siedziby MZR oraz wszystkie dokumenty. Kilka dni później odwidziało mu się i wymienił zamki w białostockim domu modlitwy. Muzułmanie nie mogli tam nawet wejść. To całkowicie bezczelne.

Zaczął zakładać nowej gminy muzułmańskie. Robił to po to, by mieć swoich reprezentantów na kongresie podczas kolejnych wyborów. Założył nową gminę w Gdańsku, a także w Podlodach, niedaleko Lublina – złożoną z bezdomnych, którzy w ogóle nie byli Muzułmanami.

Jak Pan się o tym dowiedział?
Zaczęli pisać do mnie listy, w których jasno przyznawali, że nie są muzułmanami. Moja żona wciąż je posiada.

Wstąpienie do gminy wyznaniowej to chyba żadna zbrodnia.
Jak można z bezdomnych zrobić muzułmanów tylko po to, żeby za pół roku mieć swoich reprezentantów na kongresie?

Inna sprawa to nieprawidłowości związane z otrzymaniem dotacji na remont meczetu w 2013 roku. Jako imam załatwiłem te pieniądze z Arabii Saudyjskiej, sto pięćdziesiąt tysięcy euro. Mało nie jest. Okazało się, że w naszej gminie żyją ludzie, którzy zarządzają meczetem od momentu jego powstania, ergo od trzydziestu lat żyją dzięki machlojkom., Nie interesowałem się tym dopóki nie załatwiłem tych stu pięćdziesięciu tysięcy euro. Zmusiła mnie do tego odpowiedzialność za tę kwotę.

Te osoby, wykorzystały moment, kiedy byłem w Palestynie i udali się do ambasady Saudyjczyków, by ponownie napisać wniosek o pomoc dla meczetu w Gdańsku. Ten, który ja wcześniej napisałem, opiewający na około pięćset tysięcy złotych. Tylko oni poprosili o 2 miliony 180 tysięcy złotych.

Bez pańskiej wiedzy?
Tak. Otrzymałem telefon z ambasady saudyjskiej: „Czy wy chcecie te pieniądze, czy nie?” Odpowiedziałem: „No jasne, że chcemy. Musimy remontować meczet, bo już jest zagrzybiały.” Oni na to: „Widocznie nie chcecie. Sponsorzy kazali wam powiedzieć, żebyście go zburzyli i wybudowali na nowo, taniej wyjdzie.”

Zadzwoniłem do ludzi z zarządu i spytałem ich: „Dlaczego to zrobiliście? W oczach Saudyjczyków jesteśmy teraz złodziejami”. „Ty się nie znasz, zajmij się sprawami duchowymi, a nie budowlanką” – odparli.

W październiku 2013 roku, po pierwszym etapie remontu, meczet został podpalony. PZU wypłaciło 45 tys. złotych w trybie natychmiastowym. Mieszkańcy Gdańska w ramach pomocy przekazali nam 35 tys. Figurująca w kosztorysie cena naprawy szkód opiewała na 40 tys., w mediach wspominałem o pięćdziesięciu. Członkowie zarządu mieli do mnie pretensje, dlaczego podałem taką kwotę, a nie na przykład sto tysięcy złotych. Ja nie potrafię oszukiwać.

I co było dalej?
Po pewnym czasie mufti wysłał mi pismo, w którym oznajmił, że zwalnia mnie dożywotnio. Tak naprawdę nie miał prawa tego zrobić.

Dlaczego? Czy przewodniczący MZR nie posiada takiej władzy?
Są przyczyny, z powodu których zwalnia się imama, ale ja w niczym nie zawiniłem. To społeczność gminy wyznaniowej wyklucza imama jeśli ten popełni jakieś przestępstwo lub zachowuje się niegodnie wobec piastowanego stanowiska.

Obecny imam gdańskiego meczetu, który pochodzi z Turcji, nie zna języka polskiego, ba, nie zna nawet arabskiego

Ludzi zgromadzonych wokół gdańskiej gminy muzułmańskiej było ponad sto sześćdziesiąt. Zostało czterdziestu paru. Resztę wyrzucili: konwertytów, wszystkich muzułmanów pozostających w związkach z innowiercami. Całą moją rodzinę, żonę i pięcioro dorosłych dzieci. Po co? Nie potrafił wygrać wyborów w uczciwy sposób, więc pozostawił tych czterdziestu dwóch przychylnych mu ludzi. To ma być demokratyczny sposób? To czysty bandytyzm.

Jednak mimo oficjalnego odwołania z funkcji jest pan nadal społecznym imamem. Jak wygląda Pańska posługa?
Ja nie potrzebuję funkcji imama od nikogo. W każdej chwili udzielam pomocy tym osobom, którym jest ona niezbędna. Śluby, pogrzeby, przyjęcia wiary, czy prezentowanie uczniom lub studentom wiedzy na temat islamu. Nadal robię to wszystko. Niektórzy mówią, że stanowię dla niego zagrożenie dla muftiego, ale ja nie potrzebuję jego stanowiska. Na moim osiedlu mieszka jakieś trzydzieści tysięcy osób, znają mnie jako swojego człowieka. Nie chcę, żeby ktoś o mnie mówił: „O to jest cudzoziemiec, Arab” – ja jestem Polakiem pełną gębą. Konstytucja dała mi to prawo.

Sprawdź, co polscy muzułmanie myślą o Polsce i nowych imigrantach

Obecny imam gdańskiego meczetu, który pochodzi z Turcji, nie zna języka polskiego, ba, nie zna nawet arabskiego, jedynie potrafi w nim czytać, bo to język liturgiczny. Angielskiego też nie zna. To jak, z całym szacunkiem dla niego, ma być przydatny? W dzisiejszych czasach cudzoziemcy ogólnie, a muzułmanie szczególnie, muszą znać język kraju, do którego przyjeżdżają. W przeciwnym wypadku zawsze będą przeszkodą i problemem dla reszty społeczeństwa. Będą bariery – będziemy mieszkali w swoich gettach, tylko między sobą. To chore.

Czy muzułmanie w Gdańsku stykają się też z problemami z zewnątrz? Na początku grudnia zeszłego roku szyby restauracji, w której siedzimy, zostały ostrzelane – czy to był rasistowski atak?
W 2013 roku podpalono meczet, a rok wcześniej spłonął jeden z moich lokali. Wtedy stwierdzono, że ogień zaprószył jakiś bezdomny alkoholik. Teraz policja twierdzi, że chłopaki spotkali się we czterech, napili się i dopuścili aktu wandalizmu. Nie uważają, że było to na tle antyislamskim. Tylko, że oni zniszczyli okna w tym lokalu i szli w stronę drugiego, który posiadam. Te same osoby. Pełnomocnik Rzecznika Praw Obywatelskich w Gdańsku czuł się oburzony całym zajściem i zachowaniem policji. Nie chcę nikogo zamykać do więzienia, ale nikt nie spowoduje, że nagle zacznę czuć się jak intruz, skoro mieszkam w Polsce od 1982 roku. Nigdy nie będę czuł się obco w moim mieście Gdańsku.

Próbowałem skontaktować się z Muzułmańskim Związkiem Religijnym, jednak nie otrzymałem odpowiedzi.