Reklama
Reklama
Reklama
Że ktoś chce importować komunizm z Zachodu, a nie ze Związku Radzieckiego!Weź to wytłumacz aktywiście PZPR. Nowa lewica nie była przedmiotem aż takiej nienawiści, uważano jej zwolenników raczej za awanturników i naiwniaków.Czyli w PRL-u są dwie lewice, ta PZPR-owsko komunistyczna……raczej marksistowsko-leninowska, oni nie byli wszyscy komunistami, chociaż takie określenie też może być mylące, skoro niektórzy nie mieli nic wspólnego ani z marksizmem, ani z leninizmem. A ta druga lewica raczej nie istniała: bardziej chodziło o zajęcie dla Służby Bezpieczeństwa, powód do wydawania pewnych książek, pisania raportów. Mechanizm kręcił się trochę sam, trochę ludzi z tego żyło. Alternatywnej lewicy było bardzo mało, ci ludzie w większości znaleźli się później w „Solidarności". Przekonanie o tym, że to były duże grupy, wynika z utrwalenia się teorii spiskowych – wtedy też zresztą rodzi się mit wszechmocnego Michnika, w ówczesnej prasie oskarżanego np. o współpracę z „lewackimi" terrorystami z Włoch. Pojawienie się bardziej zinstytucjonalizowanej opozycji pod postacią Komitetu Obrony Robotników zachęciło władzę do straszenia ludzi Czerwonymi Brygadami czy Baader-Meinhof.Zaraz, przecież Baader-Meinhof była finansowana przez Związek Radziecki!Tak, ale Partia mówiła, że finansuje ich CIA i zachodnie Niemcy. Tak to wówczas działało.„Lewactwo" polecasz do przeczytania zarówno lewakom, jak i konserwatystom. Co ci drudzy z niej wyniosą?Mam nadzieję, że przestaną chcieć „tępić lewactwo", a zajmą się refleksją nad własnymi poglądami. Przestaną szukać wyimaginowanych wrogów, a zaczną rozważać kwestie gospodarcze, a nie tożsamościowe. Liczę, że przy okazji następnej debaty prezydenckiej mniej będzie o Jedwabnem, a więcej o umowach śmieciowych.
Reklama