FYI.

This story is over 5 years old.

Foto

Ostatnie posiłki

Henry Hargreaves nie jest szefem kuchni znanym z TV. Zamiast ratować świat rewolucjonizując jadłospisy w szkolnych stołówkach, stał się znany z przygotowywania i fotografowania kulinarnych fantazji typu: jadalne tęcze czy smażone iPady.

Henry Hargreaves nie jest szefem kuchni znanym z TV. Zamiast ratować świat rewolucjonizując jadłospisy w szkolnych stołówkach, stał się znany z przygotowywania i fotografowania kulinarnych fantazji typu: jadalne tęcze czy smażone iPady. Ale największe uznanie przyniósł mu projekt No Seconds, w którym uwieczniał ostatnie posiłki seryjnych morderców. Powstała dzięki temu niepowtarzalna seria fotek pozwalająca choć na chwilę zajrzeć w umysły skazanych.

Reklama

W świecie, w którym jesteśmy zasypywani milionami zdjęć posiłków na Instagramie, zaskakujące jest odnaleźć zdjęcie lodów miętowych z kawałkami czekolady, które skłoniłoby do refleksji.

Porozmawiałem o tym z Henrym.

VICE: Jak doszło do tego, że zacząłeś fotografować ostatnie posiłki seryjnych morderców?

Henry Hargreaves: Zawsze interesowałem się wyborami ludzi jeśli chodzi o jedzenie. To jedna z tych rzeczy, które robimy kilka razy dziennie, ale nigdy o tym nie myślimy poza bezpośrednim kontekstem, ani nie zastanawiamy się co dany wybór mówi o samym wybierającym. Przeczytałem o kampanii za zniesieniem “ostatniego posiłku” w Teksasie, więc postanowiłem poszukać w internecie czegoś więcej na ten temat. Podczas mojej lektury czułem, że mogę się utożsamić z tymi osobami na ten krótki moment, poprzez to co zamówili przed śmiercią.

Uważasz, że te posiłki pozwalają zrozumieć co siedzi w umyśle skazanego?

Sądzę, że tak, zdecydowanie. To co mnie uderzyło, to że duża ilość tych posiłków była smażona i tłusta, tak zwane comfort food. W ostatnich momentach swojego życia, osoby te pragnęły tylko odrobinę komfortu.

Ten projekt to forma pokazania twojego stosunku do kary śmierci?

Tak. Jestem z Nowej Zelandii, gdy przyjechałem do Ameryki kara śmierci wydała mi sie czymś nieludzkim. W wielu miejscach na świecie uważana jest za coś bestialskiego i należącego do przeszłości, więc dziwi mnie to, że wciąż istnieje w państwie, które reklamuje się jako demokratyczne i bardzo moralne. Robiąc research do swojego projektu znalazłem dane według których w ciągu ostatnich 20 lat, około 12 osób zostało niesłusznie skazanych. To tylko spekulacje, ale nie zmienia to faktu, że nie żyją i nie mogą liczyć na kolejny proces.

Reklama

Jest kilka dziwacznych zamówień, na przykład: DVD Władcy pierścieni, to jedno z dziwniejszych. Skoncentrowałeś się na najbardziej niezwykłych zachciankach?

Tak, nie chciałem by posiłki były wszystkie bardzo podobne po złożeniu projektu w całość. Poza tym, ostatnie życzenie, bardzo mroczne, mówi wiele o charakterze osoby. To należało do najdziwniejszych zamówień, wiec pomyślałem, że je dodam. To samo tyczy się tortu z orzechów pecan. Ten facet chciał “zostawić go na później”, co musiało przyprawić strażników o gęsią skórkę. Mówiło się, że ten typ był chory psychicznie, więc prawdopodobnie nie powinien zostać skazany. Nawet to skłania do refleksji; naprawdę myślał, że będzie mógł go zjeść później czy jednak zdawał sobie sprawę z tego co się z nim stanie?

Sam przygotowywałeś wszystkie posiłki?

Połowa z nich to dzieło mojego kolegi kucharza. On przygotował bardziej skomplikowane dania, a ja resztę - te łatwiejsze, jak lody lub oliwka.

Pojedyńcza oliwka to jedno z najbardziej odznaczających się zdjęć. Masz jakąś teorię z nią związaną?

Mnóstwo osób dorobiło sobie teorię związaną ze znaczeniem oliwki. Niektórzy koncentrują się na symbolice drzewa oliwnego: czystości i wynagrodzeniu. Sądzę, że po części to prawda i można by ją zastosować w tym przypadku, ale mógł on równie dobrze pomyśleć sobie, “Wybiorę coś dziwnego, a ludzie dopowiedzą sobie co tylko będą chcieli.”

Uważasz więc, że w większości zamówień znajduje się ostatni przekaz więźnia?

Reklama

Pewnie. Osobiście, jeśli o mnie chodzi, chciałbym złożyć coś w stylu ostatniego oświadczenia. Chciałbym móc myśleć, że w swoim ostatnim życzeniu zawieram myśl, która będzie miała dla kogoś znaczenie.

Zastanawia mnie, co swoim wyborem chciał przekazać Timothy McVeigh. Zamordował mnóstwo osób, a jego ostatnim życzeniem było pół kilograma lodów. Myślisz, że skomentował w ten sposób swój egoizm? Takie “spierdalaj” do świata?

Właśnie to kocham w tym projekcie: każdy może mieć swoją interpretację.

Jeśli taki był jego zamiar to sądzę, że zdecydowanie mu się udało. Może chciał powiedzieć jak wielkim był egoistą, ale równie dobrze może chciał pokazać, że ma najmniej wyrafinowane kubki smakowe na świecie i dla niego pół kilograma lodów miętowych z kawałkami czekolady to raj.

Zauważyłeś, że ci, którzy zabili mniej osób, zamówili też mniejsze dania? Może apetyt na jedzenie jest związany z apetytem na zabijanie?

To interesująca teoria. Moim zdaniem, prawdopodobnie nie ma powiązania, bo sądzę, że typ, który zabił jedną czy dwie osoby zabiłby ich pewnie więcej, gdyby nie został złapany.

Jaki byłby twój ostatni posiłek?

Niekończący się lizak! Szczerze mówiąc, sądzę, że gdybym znalazł się w tej sytuacji, nie byłbym w stanie nic przełknąć. Ledwo udaje mi się zjeść śniadanie przed ważnym egzaminem. Gdybym znajdował się w objęciach śmierci, jedzenie byłoby moją ostatnią myślą.

Czy byłeś krytykowany za “uczłowieczanie” seryjnych morderców?

Reklama

Sądzę, że to ważne spostrzeżenie. W jakiś sposób dołożyłem się do tej smutnej mody zwracania uwagi na seryjnych morderców. Moja motywacja bierze się z ciekawości; chciałem zobaczyć jak wyglądają te dania. Nie dążyłem do uzyskania szokującego rezultatu czy zdobycia sławy poprzez cierpienie innych ludzi. Widzę swoją pracę jako artysta i fotograf, przedstawiam coś, by ludzie mogli wyciągnąć z tego własne wnioski. Uważam, że jak w dobrej sztuce, trzymam lustro przed widzem, a poprzez reakcję na to co widzi może dostrzec cząstkę siebie.

No właśnie. Spróbowałeś którejś z potraw?

Czasami musiałem się mocniej zastanowić. Nienawidzę marnować jedzenia, jak większość, ale uznałem, że to zbyt makabryczne. Spróbowałem łyżeczkę miętowych lodów, ale nie byłem w stanie  się nimi rozkoszować – prawie nie czułem smaku. Pomyślałem tylko “O Boże” i od razu wyrzuciłem je do kosza. To było trochę jak pójście do szpitala i zjedzenie obiadu kogoś kto właśnie umarł.

Zobacz też:

Jadłem psa w Hanoi
Jak przestałem się bać i zjadłem kobrę!