FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Kochana Mamo, oto dlaczego biorę. List od utraconej córki

Autorka była uzależniona od heroiny. Zmarła w 2014 roku w wyniku zakażenia serca spowodowanego używaniem brudnych igieł. Miała 29 lat
Akcja wydawania czystych strzykawek w Howard Center, Burlington w stanie Vermont, 24 maja 2016 roku (Fot. Robert Nickelsberg/Getty Images)

Artykuł powstał we współpracy z Influence

Od redakcji: Poniższy list, który Elizabeth Elliot napisała do swojej matki, został lekko zredagowany i skrócony, by zwiększyć jego przejrzystość

Elizabeth napisała swój list z ośrodka przejściowego w New Jersey, do którego trafiła po odbyciu krótkiego wyroku w więzieniu stanowym za posiadanie narkotyków. W miejscu na adres zwrotny wpisała „Dziesiąty krąg piekieł".
W swoim dorosłym życiu miała problemy z heroiną i odbyła kilka nieudanych kuracji odwykowych.

Reklama

Po wypuszczeniu z ośrodka przejściowego spędziła swoje ostatnie lata na Florydzie. W tym czasie władze stanu nie prowadziły żadnego programu wymiany igieł i strzykawek. Zmarła w 2014 roku, w wyniku zapalenia wsierdzia, związanego z używaniem zakażonych igieł. Miała 29 lat.

Jej matka przekazała nam list w nadziei, że jego treść pokaże społeczeństwu, jak ważne jest, by osobom uzależnionym, oprócz całkowitej abstynencji, oferować również inne formy pomocy w zerwaniu z nałogiem, w tym większe wsparcie w redukcji szkód.

Więcej informacji o Elizabeth, jej życiu i śmierci, na podstawie relacji jej matki, znajdziesz poniżej listu.

Cześć Mamo,

wybacz, że byłam taka nieznośna, gdy rozmawiałyśmy w piątek wieczorem. To miejsce po prostu źle na mnie nie działa, a zwłaszcza cała ta sytuacja z [zagubionym] bagażem. Przechodzę przez każdy kolejny dzień, powtarzając sobie: „OK, przynajmniej jutro odzyskasz swoje rzeczy" i dręczy mnie poczucie bezsilności w tej całej sytuacji.

Skończyłam czytać Pokutę Iana McEwana, to naprawdę świetna książka z CAŁKOWICIE gównianym zakończeniem. Ograniczyłam się teraz do ckliwego bełkotu Nicholasa Sparksa pt. Anioł Stróż, ale w sumie nawet jej nie zaczęłam, więc zobaczymy. Dostałam też Portret Damy Henry'ego Jamesa, ale ostatnio brakuje mi skupienia na tę lekturę.

Nie wierzę, że moja własna matka zdobyła się na napisanie prawie 8 stronicowego listu – było tam naprawdę dużo zdań. Ale tego właśnie mi potrzeba, przeczytałam go już trzy razy.

Reklama

A właśnie – wymieniłam się z kimś moim odtwarzaczem CD, żeby posłuchać radia przez kilka godzin i zgadnij, co leciało? „Just to win the love of a girl like you"!

*Możesz mi wysłać coś Depeche Mode?

Pierwsze 20 stron Nicholasa Sparksa przyprawiło mnie o mdłości, więc zabieram się za książkę z Oprah Book Club: Historia Edgara – to gruba cegła, więc powinna mnie zająć na jakiś czas.

Aha, rozmawiałam też na ciekawy temat z Jess w zeszłym tygodniu. Kiedy idziesz do więzienia, musisz brać prysznic z innymi kobietami i tak jakby zaczynasz być krytyczna wobec swojego ciała. Nawet tych części, w których wcześniej nie widziałaś nic złego.

Więc niezależnie od tego, jak jesteś zadowolona z tego, co masz, jesteś ciągle pod wpływem krytyki. Przynajmniej już nie wymiotuję – i staram się wprowadzić więcej dyscypliny w moje ćwiczenia z fitnessu.

Teraz odpowiem na Twój list. Jestem Ci bardzo wdzięczna, że pomożesz mi znaleźć jakiś bezpieczny kąt, kiedy już mnie stąd wypuszczą. Naprawdę daje mi to wiele spokoju. Zdaję sobie też sprawę, że reszta mojego życia zależy od decyzji, które podejmę w [dniu zwolnienia Elizabeth z ośrodka, 28 stycznia 2011].

Uwierz mi, jestem świadoma wyzwań, które mnie czekają, przechodziłam to już nie wiem ile razy.

Wiem też, że mam dość przebywania w miejscu wypełnionym żalem i tęsknotą. Prawdę mówiąc, choć bywały spotkania, które mi się podobały i na których potrafiłam się odnaleźć, zawsze czuję się fałszywie, gdy wchodzę do pokoju [na spotkanie anonimowych alkoholików i narkomanów].

Reklama

Zawsze myślę sobie: „Czy oni NAPRAWDĘ, w głębi duszy cieszą się, że nie są na haju?". Bo doskonale wiem, że sama ciągle mam ochotę się naćpać – po prostu uwielbiam to robić.

Powtarzałam już to wiele razy, chcę CHCIEĆ nie brać, ale nie sądzę, żebym kiedykolwiek, odkąd po raz pierwszy spróbowałam zioła, chciała nie być na haju. A kiedy po raz pierwszy spróbowałam heroiny, czułam, że odkryłam to, czego od zawsze szukałam.

Mogłam wyłączyć myślenie; wystarczyło, że zażyłam jakąś substancję chemiczną i potrafiłam zmienić mój nastrój i zostać osobą, jaką nie mogłabym być bez niej.

Wszystkie konsekwencje nałogu POWINNY sprawić, że nie chciałabym tego nigdy więcej spróbować, ale jeszcze nie dotarłam do tego momentu.

Nie zrozum mnie źle: Nie mam zamiaru tykać się znów lufki z crackiem lub igły. Mimo to nie czuję się najlepiej, a właściwie: nie czuję się tak, jakbym chciała się czuć bez jointa albo pigułek.

Rozmawiałam ze swoją koleżanką Barbie. Powiedziała mi, że jej mama jest uzależniona od Xanaxu, ale ma [diagnozę]. Farmaceuta daje jej zapas na cały tydzień, żeby nie mogła przedawkować. Myślę, że to całkiem niezłe rozwiązanie problemu. Co o tym sądzisz?

Chciałabym się znaleźć w końcu w miejscu, gdzie stwierdziłabym, że nie potrzebna mi ŻADNA substancja, aby poczuć się dobrze we własnej skórze. Myślę, że w środowisku, gdzie ludzie są szczęśliwy w trzeźwości, jak we wspólnocie leczenia uzależnień na Florydzie, mogłabym w końcu to zrobić.

Reklama

Minie trochę czasu, zanim wszystko będzie po mojej myśli. Sądzę, że jakaś podpora (benzodiazepiny) pomoże mi przetrwać nadchodzący, stresujący czas.
Mam zdiagnozowane zaburzenia lękowe i zawsze było mi się ciężko odnaleźć w towarzystwie, nawet jak miałam 5 lat i przebywałam pośród dalszych członków rodziny.

Czuję, jakbym skazywała się na porażkę [przez próbę życia w całkowitej abstynencji], bo jeśli nie będę miała przy sobie żadnej chemicznej pomocy, przy pierwszej niekomfortowej dla mnie sytuacji skończę na ulicy, biegając w poszukiwaniu działki.

Może po prostu się tłumaczę, sama nie wiem, ale czuję, że da mi to większe szanse. Znam się, wiesz, jak szybko wracałam do nałogu po wypuszczeniu (za każdym razem, w dniu zwolnienia) i tym razem nie mam zamiaru polegnąć, zanim dam sobie szansę.

To dlatego nie chcę za długo odkładać wyjazdu na Florydę. Mam nadzieję, że pracując uda mi się zaoszczędzić trochę pieniędzy – chociaż może być trudno, biorąc pod uwagę fakt, że zabierają mi 50 procent wypłaty.

Wiem, że trzeźwość powinna być moim największym priorytetem – dlatego wybieram się do Domu Trzeźwości. Uwierz mi, ostatnią rzeczą, jakiej chcę, po tym, co tu przeżyłam, to wylądować w jakimkolwiek odgórnie zorganizowanym środowisku (zanim stąd wyjdę, spędzę około 11 miesięcy w zamknięciu). Ale wiem, że zwiększy to moje szanse na trzymanie się z daleka od kłopotów.

Muszę popracować nad tym, żeby odezwać się do kogoś, kiedy ciągnie mnie do prochów, bo szczerze mówiąc, ostatnią rzeczą, jakiej wtedy pragnę jest nakablować na samą siebie i uniemożliwić sobie branie. Znajdę sobie opiekuna, z którym będę potrafiła się porozumieć, bo choć z kilkoma już pracowałam, ani razu nie skorzystałam z ich pomocy.

Reklama

Zdaję sobie sprawę, że moje przyszłe relacje z rodziną zależą od danej mi szansy. Ale – nie chcę wyjść na niewdzięczną – sporadyczny list i pojedynczy paczka z rzeczami to nie jest wystarczające wsparcie. Nie, żebym uważała, że na nie zasługuję.

Ale kiedy mnie zwalniają, nie mam właściwie żadnego wyboru, oprócz sprzedawania się na ulicy, bo pomoc społeczna nie obejmuje ludzi z zarzutami narkotykowymi. Gdybym nie miała Twojego wsparcia, naprawdę nie wiem, co bym zrobiła.

Dobra, wystarczająco długo byłam poważna. Właśnie usłyszałam wersje „Stairway to Heaven" z tekstem do tematu przewodniego Wyspy Gilligana. Nazywa się „Stairway to Gilligan's Island".

* Zanim zapomnę – jak nazywała się ta piosenka, którą myślę, że opisywałam Ci jako mój motyw barowy, w wykonaniu Finger 11?? Nie mogę przestać o niej myśleć! Proszę, pomóż mi i przypomnij tekst, jeśli pamiętasz.

Spędziłam dziś dzień na lekturze Przewodnika Birnbauma po Disney Worldzie z 2010 roku [Elizabeth wraz z matką miały odwiedzić park rozrywki po drodze do Domu Trzeźwości na Florydzie]. Jutro razem z Anissą będziemy układać plan wyprawy.

Tęsknię i kocham! Mam nadzieję, że niedługo porozmawiamy!

Kocham Cię,
Mała Lizzie


Elizabeth dorastała w Pensylwanii. Świetnie radziła sobie we wczesnych latach nauki, osiągając najwyższe oceny do ósmej klasy. Doskonale odnajdywała się w muzyce, sztuce i sporcie i to właśnie muzyka pozostała dla niej bardzo ważna przez resztę życia. Choć od wczesnego wieku cierpiała na lęki społeczne, upierała się, że nie potrzebuje terapii. Zabawna, życzliwa i pełna empatii, w liceum dalszym ciągu radziła sobie dobrze w nauce i w innych dziedzinach.

Reklama

Po raz pierwszy spróbowała marihuany w wieku 15 lat. Gdy dowiedziała się o tym jej matka, Elizabeth tłumaczyła się, że to tylko eksperyment. Później wyznała matce, że w tym okresie paliła trawę przed i po szkole, a także przed snem.

Zaczęła studia na wydziale projektowania mody na Uniwersytecie Delaware. Jednak z uwagi na ciężki ataki lęku i depresji, coraz rzadziej wychodziła ze swojego pokoju w akademiku i w końcu została wyrzucona z uczelni za nieobecności.

W wieku 19 lat dostała pracę jako kelnerka i przez znajomych z pracy wkrótce spróbowała kokainy, a później heroiny, od której wkrótce się uzależniła.

Powiedziała swoim bliskim, że jest uzależniona i ma wirusowe zapalenie typu C, którego nabawiła się od używania niesterylnych igieł. Rodzina wysłała ją na odwyk. W sumie wzięła udział w sześciu programach 12 kroków, w tym jeden w zamkniętym ośrodku w New Jersey.

Z dwóch z nich została wyrzucona za utrzymywanie stosunków z mężczyznami, a z zamkniętej placówki uciekła. Po zwolnieniu zawsze prędko popadała z powrotem w nałóg.

Gdy miała dwadzieścia kilka lat, wyszła za mąż i urodziła dziecko. Po pół roku straciła jednak prawa do opieki, gdy trafiła do więzienia, a jej mąż się z nią rozwiódł.

Polub fanpage VICE Polska

Po aresztowaniu władze nie chciały wysyłać Elizabeth do więzienia stanowego. Niestety złamała zasady przedprocesowej interwencji: uciekła z zamkniętego ośrodka odwykowego i nie mogła stawić się w sądzie z powodu myśli samobójczych. Pogwałciła też warunki wyroku w zawieszeniu – testy na obecność narkotyków, jakim miała się poddawać, wypadły pozytywnie.

Reklama

Została skazana na trzy do pięciu lat za posiadanie substancji niedozwolonych oraz sprzętu do zażywania narkotyków. Spędziła trzy miesiące w więzieniu w Clinton w New Jersey. Wyszła na zwolnienie warunkowe, ale złamała jego warunki, wracając do nałogu i trafiła z powrotem do więzienia na 11 miesięcy.

Po zwolnieniu z ośrodka przejściowego (gdzie napisała powyższy list) i po przyjeździe na Florydę, Elizabeth zadzwoniła do swojego trzeźwego przyjaciela, który jednak nie okazał się trzeźwy. W kilka dni wróciła do palenia cracku i zastrzyków z heroiny. Podjęła pracę w agencji towarzyskiej, by zarobić pieniądze na narkotyki i czynsz.

Po jakimś czasie zamieszkała ze swoim chłopakiem i rzuciła pracę jako dziewczyna do towarzystwa. Razem całymi dniami palili crack, a potem łagodzili zjazd za pomocą heroiny.

W 2012 roku kilka dni spędziła w szpitalu w związku z zakażeniem krwi. Kilka miesięcy później pożyczyła od dziadków pieniądze na ostatnią próbę zerwania z nałogiem. Wróciła do heroiny jeszcze tego samego dnia, w którym skończyła odwyk.

W grudniu 2013 roku znów została hospitalizowana, tym razem z powodu zapalenia wsierdzia, którego nabawiła się, używając niesterylnych igieł. W pobliżu jej miejsca zamieszkania nie prowadzono żadnego programu wymiany igieł. Próbowała czyścić igły wybielaczem, ale to nie wystarczało. Chirurg usunął narośle z jej serca. Przebywała w szpitalu przez sześć tygodni.

Jeszcze w szpitalu planowała przystąpienie do leczenia nałogu w klinice buprenorfinowej. Wyszła ze szpitala w niedzielę i odkryła, że klinika odwykowa jest zamknięta. Zaczęła z powrotem brać jeszcze tego samego wieczoru.

Przez następne miesiące miała nawroty zapalenia wsierdzia. Trafiała do szpitala, ale nie zostawała na leczenie, bo nie otrzymywała dostatecznej ilości leków przeciwbólowych.

18 kwietnia 2014 roku Elizabeth zgłosiła się na ostry dyżur. Tego samego popołudnia lekarz zadzwonił do jej matki z wiadomością, że córka nie przeżyje. Była nieprzytomna, ale nie cierpiała. Doktor nie miał pojęcia, jak zdołała dotrzeć do szpitala.

Elizabeth zmarła nad ranem następnego dnia. Jako przyczynę śmierci podano ostrą sepsę, zapalenie wsierdzia spowodowane dożylnym przyjmowaniem narkotyków oraz niewydolność nerek i układu oddechowego.

* Nazwisko Elizabeth oraz jeden inny szczegół ułatwiający jej identyfikację został zmieniony, by chronić prywatność jej bliskich

Artykuł ukazał się pierwotnie na Influence, stronie, która stara się ukazać pełne spektrum ludzkich relacji z narkotykami