Feministyczny festiwal, który wygląda jak świat Mad Maxa

FYI.

This story is over 5 years old.

Festivals

Feministyczny festiwal, który wygląda jak świat Mad Maxa

Przez pare dni miałam okazje oglądać feministyczny świat rodem z Mad Maxa, cyrk – kabaret wymieszany z hardymi imprezami techno i Eko bazarem

Po wydarzeniach ostatnich miesięcy istota feminizmu po raz kolejny stała się w naszym kraju intensywnie dyskutowanym tematem, poruszanym nie tylko przez jego zwolenników.

„Polska Feministka" jawi się Polakom już nie tylko jako wkurzona, krótkowłosa dziewczyna z płonącym stanikiem na patyku. Teraz jej kolorem stała się czerń, niebezpiecznie zbliżając jej wizerunek do Gotki lub (w oczach osób bardziej konserwatywnych) kobiet w żałobie po zabijanych dzieciach. Chciałabym przypomnieć, że ruch może mieć też inne twarze.

Reklama

Kiedy smutna i upokarzająca dla kobiet walka o podstawowe prawa człowieka na chwilę schodzi z pierwszych stron gazet i nagłówków portali informacyjnych, żałobna odzież i płonąca bielizna idą w odstawkę – praca nad zmianami nie ustaje. Zawsze pozostaje coś do zrobienia nawet w krajach, które Polacy prawdopodobnie nazwaliby tolerancyjnymi i obyczajowo postępowymi.

Nie będąc przypartym do muru, wyłania się model pracy nad równouprawnieniem w bardziej pogodny sposób, czego przykładem są tzw. Lady Fest.

Festiwale feministyczne to okazja do spotkań aktywistek, artystek i entuzjastów/przyjaciół, którzy wspierają ruch. Jest to też pewnego rodzaju manifestacja feministycznych postulatów oraz odważny pokaz kobiecej kreatywności. Na imprezach odbywających się w wielu europejskich miastach (Londyn, Berlin, Barcelona, Amsterdam, Wrocław itp.) odbywają się spektakle, performance, koncerty i targi różnego rodzaju wyrobów.

W czerwcu pojechałam do Utrechtu w Holandii na pierwszą edycję Rebella Pirata Fest, by zobaczyć, jak to się robi tam, gdzie mnie nie ma.

Wydarzenie odbywało się na skłocie, mieszczącym się na terenie budynku pofabrycznego i ogromnego parkingu, na którym stoją tracki, zaadaptowane na domy ich mieszkańców. Większość z tych osób to travellersi, nomadzi na zmianę stacjonujący tam w ciągu roku.

Inicjatywa wydarzenia była oddolna i niekomercyjna, pomysł na festiwal zrodził się w głowach dziewczyn związanych z miejscem od 4 lat, czyli od początku jego istnienia. Artystki i goście ściągnęli z różnych stron Europy (Włochy, Niemcy, Polska, Belgia, Francja), by wspólnie tworzyć „Rebella Pirata Fest". Przez pare dni miałam okazje oglądać feministyczny świat rodem z Mad Maxa, cyrk – kabaret wymieszany z hardymi imprezami techno i Eko bazarem.

Reklama

W tę sobotę podobna impreza odbędzie się we Wrocławiu, gdzie będzie można obejrzeć niektóre z przedstawionych niżej widowisk i na chwilę zapomnieć o walce o podstawowe prawa kobiet.

Tekst i zdjęcia Izabela Szumen