FYI.

This story is over 5 years old.

wywiad

​Polka dla islamu

Ponieważ w Polsce chusta budzi sensację, rzadko zakładam ją w taki sposób, który kojarzony jest ewidentnie z islamem

Polacy dopiero uczą się korzystać z dobrodziejstw globalnej wioski. Jeśli komuś w ojczyźnie się nie podoba, może wyjechać, zmienić kraj czy religię. Osoby, które z ostatniego przywileju wolności wyznania korzystają, należą do rzadkości. Jesteśmy przecież „Chrystusem narodów" uszlachetniającym swoje męczeństwo, traktującym je jako konieczność do zbawienia. W Polsce, przynajmniej oficjalnie, bo komu chciałoby się walczyć o apostazję, jest prawie 90 % katolików. Część społeczeństwa ledwo jest w stanie przełknąć odmienność przyjezdnych i ich wpływ na homogeniczną kulturę. Konwersja religijna tym bardziej nie jest popularnym zjawiskiem, co nie oznacza że nie istnieje. Podobno pierwsza fala fascynacji Polaków islamem zaczęła się po 11 września. Nietolerancja wobec jego wyznawców obarczanych winą za radykalizm terrorystów zaczęła fascynować. Przyczyniła się, o ironio, do zgłębiania Koranu, przysparzając mu w tym gorącym okresie wyznawców.

Reklama

Jakiś czas temu muzułmanką z wyboru stała się Blanka. Zgodziła się opowiedzieć o swojej drodze od ateizmu do islamu, konsekwencjach związanych z tym wyborem oraz czemu nazywa siebie feministką.

VICE: Od kiedy jesteś muzułmanką ?
Blanka: Od 3 lat.

Islam jest bardzo różnorodny. Który z jego kierunków wyznajesz?
Jaką ja jestem muzułmanką? W tej mnogości istniejących i nierzadko przeczących sobie nurtów trudno nawet dobrać odpowiednią etykietę. Na pewno jestem sunnitką, kierującą się własnym rozumem i choć mam swoich ulubionych imamów, nikt nie jest dla mnie autorytetem do którego podchodzę w sposób bezkrytyczny. Sama poprzez sprawdzanie źródeł, kontekstów historycznych i sytuacyjnych, często kilku tłumaczeń tekstów źródłowych islamu, dochodzę do tego co według mnie jest prawdą. Islam nie jest religią scentralizowaną, nie ma „głowy kościoła", sam jesteś odpowiedzialny za swoje wybory.

Czemu wybrałaś akurat tę religię? Czy wcześniej wyznawałaś inną?Porzuciłam chrześcijaństwo z powodu koncepcji trójcy świętej, które według mnie przeczy monoteizmowi oraz paradoksalności boskości Chrystusa. Jezus wedle tego co znajdujemy w NT, sam swojej boskości wielokrotnie zaprzecza mówiąc m.in. „Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg". Przez kilka lat byłam ateistką, pewną swoich przekonań. Taką, która wierzy, że skoro życie jest jedno i krótkie, to należy żyć tak, aby przeżyć jak najwięcej w jak najmocniejszy sposób. Przesuwałam granice swojej wolności i intensywnego doświadczania życia rzeczy coraz dalej. Ten nihilizm moralny i brak punktu zaczepienia odbił się na moim życiu osobistym. Nie byłam szczęśliwa. Z powodu wielkiej miłości do języka arabskiego postanowiłam rozpocząć nowy kierunek studiów związany z kulturą Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki. W ramach poszerzania swojej wiedzy naukowej zaczęłam czytać Koran. Czytałam go dokładnie i długo, równolegle z wieloma źródłami historycznymi, teologicznymi, biograficznymi, przyrodniczymi i oczywiście Biblią jednocześnie. Kiedy zaczynałam go czytać byłam ateistką, mającą pewność, że czytam tekst napisany przez człowieka. Kiedy skończyłam byłam wierząca.

Reklama

Jak religia wpływa na Twoje małżeństwo? Czym różni się związek z muzułmaninem od tego ze zwykłym, polskim chłopakiem?
Żaden człowiek nie jest zwykły. Pytanie jest bardzo generalizujące, bo źli i dobrzy ludzie są wszędzie – w każdym rejonie świata, w każdym związku wyznaniowym. Znam wiele Polek w bardzo szczęśliwych związkach z muzułmanami i wcale niemało w nieszczęśliwych. Tak samo jest z moimi koleżankami, które wychodzą za mąż za Polaków - katolików czy ateistów. Muzułmanie tak jak różny jest islam, wyznają różne modele związków, tak samo katolicy. W islamie w porównaniu do współczesnej obyczajowości polskiej, przesunięta jest granica tego co wolno, a czego nie wolno. Nie martwię się o to, czy mój mąż się gdzieś nie upije i nie puszczą mu hamulce, bo nie pije i nie bywa w miejscach, w których łatwo te hamulce stracić. Nie jestem zazdrosna, że zbyt czule przytuli koleżankę, bo on nawet nie podaje niespokrewnionej z nim kobiecie ręki. Nie martwię się o przyszłość, bo jest bardzo pracowity, a jego religijnym obowiązkiem jest utrzymać swoją rodzinę. Jako oczywiste wpojone ma, że jest obrońcą, żywicielem i opiekunem swojej rodziny. Jestem pewna jego właściwych zachowań nie tylko dlatego, że są one podyktowane jego miłością do mnie, ale także dlatego, że traktuje je jako swój obowiązek religijny oraz obowiązek wobec dobrego imienia swojej rodziny. To nie frazes, on naprawdę w to wierzy. Czuję się przy nim bardzo bezpiecznie. To cudowne mieć koło siebie osobę, z którą się jest tak blisko – w sensie emocjonalnym, intelektualnym, fizycznym, ale także religijnym. Modlitwa wykonywana z osobą, którą się bardzo kocha to wspaniałe, niezwykle romantyczne uczucie.

Reklama

Masz sporo znajomych Polek, które także przeszły na islam?
Całkiem sporo. I wbrew pozorom i obiegowej opinii wiele z nich wcale nie zrobiło tego „pod wpływem" męża, tylko zanim wyszły za mąż i był to wynik ich własnych dogmatycznych refleksji.

Jak na zmianę religii, a co za tym idzie, diametralną różnicę stylu życia zareagowali Twoi bliscy, przyjaciele?
Na początku oczywiście marszczyli czoło, zwłaszcza, że taka zmiana wydawała im się w moim przypadku zupełnie niemożliwa, nieoczekiwana i niepasująca do dawnego wizerunku. Rozrywkowa, zatwardziała ateistka, pracująca jako event manager – coś się tu bardzo nie zgadzało. Z niektórymi więzi się poluzowały, ale zyskałam wielu nowych, bardzo wartościowych przyjaciół muzułmanów. Dzisiaj, po kilku latach, także moi bliscy patrzą na to już z innej perspektywy. Pogodzili się z tym, bo widzą, że nie był to chwilowy wybryk, ale przemyślana, trwała decyzja. Myślę, że zaakceptowali to przede wszystkim dlatego, że sami byli świadkiem tego, że moje życie jakościowo się zmieniło, a zmiana ta zbiegła się w czasie z konwersją. Zakończyłam wyniszczający mnie związek z którego oni sami nie umieli mnie wyrwać, wyszłam szczęśliwie za mąż, piszę doktorat – wszystko nagle zaczęło mi się układać. Nie mają się więc do czego przyczepić. Jedna z moich koleżanek, która na początku cynicznie unosiła brwi do góry, powiedziała jakiś czas temu „wiesz. nie rozumiem twojej decyzji, ale widzę wyraźnie, że jesteś teraz szczęśliwsza".

Chodzisz na co dzień w chuście? Doświadczyłaś z tego powodu nietolerancji? Jak się czujesz pod tym względem w Polsce, a jak w Stanach?Ponieważ w Polsce chusta budzi sensację, rzadko zakładam ją w taki sposób, który kojarzony jest ewidentnie z islamem. Co więcej, prowadzę zajęcia dla studentów i nie wydaje mi się, aby uniwersytet był miejscem na afiszowanie się z elementami religijnymi. Jeśli nie idę akurat do meczetu, albo nie jestem w grupie innych muzułmanów, którzy sprawiają, że czuję się bezpieczniej, noszę turban, albo chustę upiętą w stylu pin up, tak aby zasłaniała całe włosy. Tylko raz doświadczyłam ewidentnej nietolerancji w przestrzeni publicznej – na „lansiarskim" molo w Sopocie. W Łodzi moim koleżankom z Malezji pewien mężczyzna chciał zerwać chustę z głowy. We Wrocławiu muzułmanka w chuście została pobita na placu zabaw w biały dzień, na oczach swojego dziecka. Turban nie budzi takich złych emocji. Ludzie myślą, że po prostu jestem alternatywna. Do niedawna pracowałam w hospicjum dla dzieci, więc być może niektórzy myśleli, że ja także jestem chora. W Stanach, w których często bywam, noszę normalną chustę, przez którą jednoznacznie można zidentyfikować moje wyznanie. Tam prawie nic nie budzi sensacji. Mogę być sobą.

Koranowi zarzuca się seksizm. Podobno kobieta podczas okresu jest nieczysta, mąż ma prawo uderzyć żonę, a w Raju na męczenników czekają 72 nieskazitelne dziewice, by ich zaspokajać. To prawda?
W przedislamskiej Arabii kobieta w okresie menstruacji uznawana była za nieczystą do tego stopnia, że była izolowana od całego plemienia. Istniały nawet specjalnie osiedla przeznaczone dla kobiet, które akurat miały miesiączkę. Prorok Muhammad – pokój z Nim – zabronił takich praktyk. W moim rozumieniu islam chroni kobietę w okresie menstruacji. Koran opisuje nawet bóle menstruacyjne. Kobieta nie musi w tym okresie modlić się, ani pościć, zaś mężczyźnie zabronione jest wymagać od niej w tych dniach aktywności seksualnej. Ma urlop. Co do tematu przemocy wobec żon, niektórzy także współcześni duchowni muzułmańscy, dając pożywkę zachodnim mediom, instruowali swoich współwyznawców jaką metodę bicia należy obrać. Jednak nawet ci byli zgodni, że owo bicie żony nie może mieć nic wspólnego z maltretowaniem tj. uderzenie nie powinno być silne, nie może być wymierzone w twarz, nie może zostawić śladu. Współczesna retoryka muzułmańska często różni się od tego klasycznego podejścia, przytaczając przykłady z Sunny w których sam prorok Muhammad mówi „Nie bijcie służebnic Allaha" czy też „Niektóre kobiety przybyły z wizytą do członków mojej rodziny, skarżąc się na swoich mężów bijących je – oni nie są najlepszymi spośród was!". Prawo do bicia kobiet zostało też podważone przez językową analizę Koranu przez wielu współczesnych uczonych. Wykazali, że daraba (rdzeń od którego powstało słowo tłumaczone na inne języki jako bicie) zwykle oznaczało w czasach koranicznych „opuszczać" lub „rozdzielać się". Według wielu interpretacja ta jest bardziej słuszna, bowiem jest zgodna z Sunną. Dziewice podobno czekają, ale na kobiety czekają nie mniej fajne rzeczy. No i w raju będziemy wszystkie w jednym wieku.

Islam jest religią patriarchalną, jest tam miejsce na feminizm?
Historia świata poza nielicznymi unikatowymi przykładami, informuje nas o istnieniu samych systemów patriarchalnych. Kultury regionów na jakich rozwinął się islam nie są w tym osamotnione. Takie problemy jak oblewanie kobiet kwasem, zabójstwa honorowe córek, obrzezanie nie posiadają żadnych podstaw w tym co nauczał Muhammad – pokój z Nim. Takie zachowania są wynikiem przedislamskich tradycji poszczególnych regionów, które się tam ostały. Istnieje bardzo prężnie rozwijający się nurt feminizmu nazywany feminizmem muzułmańskim. Symbolem tego feminizmu stał się właśnie hidżab. Podczas gdy w opiniach wielu zachodnich laików to właśnie hidżab jest elementem opresyjnym, feministki muzułmańskie uważają, że to kultura Zachodu obdziera kobietę z wolności używając jej ciała w przerysowany i karykaturalny sposób wszędzie gdzie się da – sprzedając dzięki jędrnym czerwonym wargom pastę do zębów, a na okładkach czasopism wysławiając niczym świeże mięso kobiecie biusty.