Oskarżenie nauczycielek z Zabrza pokazuje zakłamanie i podwójne standardy w naszym kraju

FYI.

This story is over 5 years old.

komentarz

Oskarżenie nauczycielek z Zabrza pokazuje zakłamanie i podwójne standardy w naszym kraju

Kobiety stanęły przed komisją dyscyplinarną za to, że publicznie poparły czarny protest. W Polsce lepiej iść lekarza, który podpisał Deklarację Wiary i mieć nadzieję, że Bóg mu pozwoli nas wyleczyć, niż wysłać dziecko do szkoły, gdzie uczą feministki

W piątek komisja dyscyplinarna badała sprawę 10 nauczycielek z Zespołu Szkół Specjalnych nr 39 w Zabrzu, które w czarny protest przyszły do szkoły ubrane na czarno i opublikowały w sieci swoje wspólne zdjęcie. Ktoś odczytał ich zachowanie jako manifestację światopoglądu. Nauczycielki musiały się liczyć z naganą, zwolnieniem z pracy, a nawet wydaleniem z zawodu.

„Manifestacja światopoglądu". Ciężko o dobitniejszy przykład podwójnych standardów, jakie obowiązują w tym kraju. Bo czym innym, niż manifestacją światopoglądu jest blisko 4 tysiące osób, w tym lekarzy i specjalistów, którzy od 2014 roku złożyli swoje podpisy pod Deklaracją Wiary. Najwyraźniej lepiej w tym kraju iść lekarza, który podpisał Deklarację Wiary i mieć nadzieję, że Bóg mu pozwoli nas wyleczyć, niż wysłać dziecko do szkoły, gdzie uczą feministki i kobiety walczące o swoje prawa.

To nie pierwsza kontrowersja dotycząca nierównego traktowania, jakie panuje w nauczycielskich szeregach. Mówię o głośnej sprawie Grażyny Juszczyk, nauczycielki z Krapkowic, która w 2013 roku odważyła się zdjąć krzyż ze ściany pokoju nauczycielskiego. Spotkało ją za to szereg nieprzyjemności ze strony dyrekcji i pozostałych pracowników szkoły, a sprawa skończyła się w sądzie. Dopiero w styczniu tego roku przyznano nauczycielce odszkodowanie i nakaz jej przeproszenia w lokalnych mediach. „Przepisy kodeksu pracy służą ochronie mniejszości, tej, która postępuje odmiennie. Nawet jeśli większość zachowuje się w sposób zgodny z prawem", argumentowała swoją decyzje sędzia.

Art. 54. Konstytucji RP mówi wyraźnie, że „Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji". Ale kto w tym kraju czyta jeszcze Konstytucję?

 „Jesteśmy niewinne. Niczego złego nie zrobiłyśmy. Dzisiaj zrobiłybyśmy to samo", powiedziała TVN24 jedna z kobiet.

Zdjęcie: Paweł Starzec