FYI.

This story is over 5 years old.

Newsy

„Metoda na wnuczka” level pro

Dobroduszny Samarytanin, Balkonowe eldorado, Cenny pierścień Saurona - wyłudzanie pieniędzy metodą "na wnuczka" jest już takie przestarzałe

Źródło: Flickr/Leo Grübler

Każdy chyba słyszał o przypadkach wyłudzania pieniędzy od ludzi w podeszłym wieku – tzw. „metodzie na wnuczka". W skrócie, polega ona na dzwonieniu do osób wyszukanych w książce telefonicznej, które mają niemodne już imiona (większe prawdopodobieństwo trafienia na starszy rocznik) i wciskaniu im kitu, że jest się ich krewnym, przy okazji tak manipulując rozmową, aby nasz rozmówca sam podał potrzebne dane o rodzinie. Gdy już uwiarygodnimy pokrewieństwo powtarzając uzyskane informacje, wówczas przechodzimy do meritum, czyli prośby o pożyczkę. Dorabiamy odpowiednią bajeczkę w stylu chęci zainwestowania na giełdzie, pieniędzy na leczenie, na zakup nieruchomości lub okupu dla porywaczy itd., itp. Można tutaj popuścić lejce fantazji i dodać kilka łkających dźwięków. Ale to już było. Naciągacze traktują swój „zawód" poważnie i dlatego ciągle doskonalą swoje techniki. W związku z tym przedstawiam inne metody zgarnięcia emerytur i rent (w celach wyłącznie prewencyjnych…też mam dziadków):

1. Dobroduszny Samarytanin – pomysł jest banalnie prosty i polega na tym, że Osobnik X (nazwijmy tak naszego oszusta) podaje się za przedstawiciela organizacji pomagającej osobom starszym. Aby uwiarygodnić swoje stanowisko pokazuje nawet legitymację ze zdjęciem i posługuje się nazwiskiem ofiary (które oczywiście wyczytał na domofonie, szczwany lis…). Potem już wiecie jak to idzie.

2. Balkonowe eldorado – bardziej perfidna technika, polega na wmówieniu potrzeby remontu balkonu. Przeważnie dwóch panów „budowlańców" przekonuje, iż jest to akcja odrestaurowania całego budynku lub naprawienia jakiejś wady/pęknięć balkonu zlecona przez zarząd budynku. Panowie budowlańcy muszą przejrzeć pomieszczenia, w których będą wykonywane prace. Po ich wyjściu zostają brudne ślady butów na dywanie i puste szuflady bez biżuterii. Dodam na marginesie, że tak właśnie udało się nabrać moją babcię. Niektórzy potrafią być naprawdę przekonywujący.

3. Cenny pierścień Saurona – tutaj najlepiej sprawdzają się młode kobiety. One tylko szukają swojej jedynej żyjącej krewnej cioci, tej od kuzynki „Ani". Przejechały całą Polskę, aby poznać ciocię, napić się kawki i…przy okazji rozmienić 200 zł. Przy sięgnięciu do portfela nieoczekiwanie wkładają pierścionek na palec cioci, tak w ramach prezentu za gościnę. Ale akcja dopiero się rozkręca….Następnie wykładają na stół zwitek „kilku tysięcy euro wygranych w totolotka", które chciały ofiarować swojej jedynej krewnej. W ramach zadośćuczynienia nieśmiało przyjmą 3 tysiące złotych – ale to tylko żeby mieć na podróż powrotną (chyba prywatnym odrzutowcem). Brzmi jak powieść fantasy, ale rzeczywistość jest bardziej okrutna niż się spodziewasz. Taka historia przytrafiła się dwóm starszym Paniom w Ostródzie i Iławie, więc nie ma się z czego śmiać.

Do listy osób, których nie wpuszczamy do domu trzeba zatem obok Świadków Jehowy i harcerzy dodać budowlańców, przedstawicieli zarządu budynku, organizacji humanitarnych i młode kobiety. Najlepiej wywiesić na drzwiach tabliczkę ze wściekłym wilkiem i podpisem „homo homini lupus est". Przykre to, ale jakże prawdziwe.