Pączewski w kapsułce
Autor tekstu w kapsule.

FYI.

This story is over 5 years old.

Test

Noc w największym kapsułowym hostelu w Polsce

Plusy i minusy spania w pudełku

Kapsuła jest piętrowym (modułowym) łóżkiem, zabudowanym z pięciu stron. Mierzy sobie 2,3 m długości i po metrze szerokości i wysokości. Za drzwi służy mechanicznie zsuwana roleta. W środku jest materac kieszeniowy, poduszka, kołdra, wentylacja, dwa gniazda zasilające i włącznik/wyłącznik światła, którym można regulować natężenie jasności w zależności od potrzeb. W sali z kapsułami (przypominającej trochę halę magazynową) znajduje się 114 łóżek, chociaż w razie konieczności można dostawić jeszcze 20-30 kapsuł. Co sprawia, że chociaż pomieszczenie w rzeczywistości jest jedną wielką sypialnią, paradoksalnie jednak dostajemy w niej relatywną ciszę i spokój. Taką ofertę proponuje niedawno otwarty Kapsuła Hostel, największy hostel kapsułowy w Polsce.

Reklama

To nie pierwsze takie miejsce w Polsce. Wcześniej można było nocować w kapsułach np. na Pl. Wilsona w Warszawie, a także we Wrocławiu i w Gdańsku. Nigdy jednak nie stworzono tak dużego hostelu kapsułowego w Polsce, jak teraz w centrum Warszawy na ulicy Dowcip. Pomysłodawca projektu i szef tego miejsca Adam Wawrzyński opowiada mi, że pomysł narodził się, kiedy jeszcze mieszkał w Bydgoszczy i z powodu poprzedniej pracy był zmuszony do częstego wynajmowania noclegów w Warszawie, których jakość i komfort nie zawsze spełniały jego oczekiwania. Potrzeba matką wynalazku.

Hostel Kapsuła

Nogi autora tekstu. Nie, nie jest tak wysoki, po prostu sobie chilluje.

„Kapsuły przeznaczone są dla wszystkich, którzy cenią sobie prywatność. Celujemy przede wszystkim w turystów, osoby, które przejeżdżają do stolicy na koncerty oraz w biznesmenów, będących tu szkoleniach lub rozmowach kwalifikacyjnych” – zdradza mi Adam, chociaż dodaje, że zdarzają się też imprezowicze, którzy wypili o jednego szota za dużo i szukają schronienia na noc. „Nie badamy nikogo alkomatem, ale jeśli widzimy, że klient jest w bardzo kiepskim stanie, mamy prawo odmówić jego przyjęcia. Do tej pory zdarzyło się to raz. Nie chciałbym, żeby to miejsce było zapleczem dla melanżowej części miasta” – tłumaczy. Na terenie hostelu jest zakaz palenia papierosów, picia alkoholu i brania innych używek. To miejsce zostało stworzone w celach odpoczynku, nie imprez. Na terenie są 84 czujki dymu, więc zapalenie papierosa spowoduje uruchomienie alarmu – a nieuzasadnione wezwanie straży pożarnej nie tylko wiąże się z ogromnymi kosztami: to po prostu bardzo zły pomysł. Oczywiście podpisywany wcześniej regulamin pozwala wyprosić przeszkadzającego innym gościa, pomimo wcześniej opłaconego noclegu.

Reklama
Nogi w białych kapciach w Hostelu Kapsuła

Od dłuższego czasu towarzyszy mi myśl, że przydałaby mi się taka regeneracyjna kuracja w miejscu odosobnienia (nawet jeśli w sali w tym samym czasie będzie przebywać ponad setka obcych ludzi). Jestem też typem, który lubi sprawdzać swoje granice wytrzymałości. Mam lęk wysokości, a przecież spróbowałem swoich sił w tubie aerodynamicznej. Tak więc cierpiąc na lęk przed małymi, zamkniętymi przestrzeniami, oczywiście musiałem spróbować, która część mnie wygra tę walkę: klaustrofobia, czy potrzeba izolacji i odcięcia od reszty świata.

Dla jakości artykułu postanowiłem wesprzeć się też oceną i spostrzeżeniami Maćka Piaseckiego, wieloletniego redakcyjnego kolegi, obecnie dziennikarza OKO.press. Maciek właśnie wrócił z Japonii, światowej stolicy sypialnych kapsuł, z których także korzystał podczas swojej podróży.

Maciek Piasecki w kapsule

Maciek Piasecki w warszawskiej kapsule.

„Jeśli nie chcesz spać z siedmioma innymi osobami w tym samym pokoju, w którym ktoś cię zaprasza na wódkę, na jointa albo do znudzenia opowiada ci, jak odnalazł siebie w Ameryce Południowej – kapsuła, w której nikt ci nie przeszkadza, jest czymś dla ciebie” – słyszę od Maćka. Wchodzimy do recepcji na parterze budynku, gdzie zostawiamy okrycia, buty i dostajemy kluczyki z pilotami do kapsuł i bramek w drzwiach oraz białe, jednorazowe kapcie. Czuję lekki niepokój, zaczynam się zastanawiać, czy nie popełniłem błędu, tak ochoczo pchając się na noc do pudła. Cóż mogłem o tym pomyśleć wcześniej, prawda? Tak.

Reklama

Adam uspokaja mnie, że nawet gdyby mechanizm otwierający kapsułę przestał działać lub w budynku wybuchł pożar, na drzwiach zamontowane są dwie klameczki, które po przekręceniu otwierają roletę kapsuły bez ingerencji pilota, czyli elektroniki.

Maciek Piasecki i Paweł Mączewski w Kapsuła Hostel

Maciek Piasecki i Paweł Mączewski, autor tekstu w Kapsuła Hostel.

Obiekt jest nieustannie monitorowany, światła na korytarzu reagują na ruch. Od szefa hostelu dowiaduję się, że na sali jest teraz 20 osób. Staramy się zachowywać na sali jak najciszej, by nie niepokoić pozostałych gości. Adam zdradza mi, że dotychczas mieli tylko dwie sytuacje, w których ktoś z obsługi musiał interweniować i uciszać gości – w jednym przypadku ktoś się po prostu zapomniał, w drugim była to para oddająca się erotycznym uniesieniom w jednej z kapsuł. Co pokazuje, że jak się człowiek uprze, to i w pudle znajdzie miłość.

Po zostawieniu podręcznych bagaży (czyt. plecak), pozostaje już tylko udać się do swojej kapsuły. Po mozolnym spacerze przez całą salę do toalety przed snem dość szybko łapie mnie zmęczenie. W kapsule jest przytulnie i ciepło – co kontrastuje z ostrym światłem na zewnątrz. Moje wcześniejsze lęki znikają. Nie przeszkadza mi w tym czyjeś odległe chrapanie.

Paweł Mączewski w kapsule

Autor tekstu w jednej z kapsuł.

Nad ranem pytam Maćka, czy się wyspał i na co zwrócił uwagę, spędzając noc w warszawskiej kapsule, a także co można by poprawić:

„Mam taki nietypowy problem ze snem, że jestem w stanie zasnąć w każdych warunkach i wszędzie. Mogę jednak powiedzieć, że chociaż spało mi się dobrze, to jednak miałem nadzieję, że będzie to miejsce, do którego nie muszę być szczególnie przygotowany i nawet wtedy, gdy się za bardzo napruję, ostatnie metro już odjedzie, a ja nie mam jak wrócić do domu, przenocuję się w kapsule. Bo porównując to miejsce do standardów, jakie panowały w Japonii, to tam wraz z łóżkiem dostaje się zestaw, w którym jest piżama, ręcznik, czy szczotka do zębów. Chcąc iść po wodę, by przepłukać w nocy gardło, musiałbym iść do łazienki w samych majtkach, ryzykując, że po drodze mogę spotkać jakąś kobietę, która niekoniecznie może mieć ochotę na oglądanie mnie w samych majtkach. Dlatego np. zrezygnowałem w nocy z takiego spaceru” – mówi mi Maciek.

Reklama
Maciek Piasecki w kapsule.

Maciek Piasecki w kapsule.

„Zabrakło też elementu przytulności miejsca. Każde wyjście na korytarz automatycznie uruchamia bardzo ostre światło, co nadaje przemysłowego charakteru. Z jednej strony widać, że jest turbo-czysto, z drugiej jednak właśnie tak wyobrażam sobie atmosferę w więzieniu (nigdy nie byłem w więzieniu) wybudzasz się, wychodzisz na korytarz i uderza cię w oczy ostre, zimne światło (myślę, że wystarczy trochę je przyciemnić, ocieplić i to zadziała na plus)” – dodaje.

Od szefa hostelu słyszymy, że w planach ma serwis śniadaniowy automat z kanapkami, jogurtami, a nawet obiadem. Cały czas czekają też na wskazówki od większego grona użytkowników, co można by zmienić na lepsze. Doba trwa tu w godz. 15-11 (chociaż podobno są w tej kwestii elastyczni), ale recepcja jest otwarta całą dobę. Cena podstawowa to 89 zł.

Kapsuła.

Kapsuła.

Na koniec pytam Maćka, komu poleciłby skorzystanie z oferty hostelu:

Rekomenduję to miejsce ludziom, którzy nie mają budżetu na hotelowy pokój albo czasu, żeby z wyprzedzeniem znaleźć dobrą ofertę na serwisach bookingowych, a przyjeżdżają do Warszawy i potrzebują miejsca do spania. To bardzo utylitarne, japońskie, że dana rzecz została stworzona w konkretnym celu i ten cel spełnia i tak jest z hostelem kapsułowym kwituje Maciek.

Pomimo moich wcześniejszych obaw, wychodzę z hostelu wypoczęty. Strach miał wielkie oczy, ale wygoda pudełka, w którym spędziłem noc, najwyraźniej przewyższyła osobiste lęki. No i na miejscu jest dostęp do szybkiego łącza nieograniczonego WiFi, a to zawsze pomaga.

Reklama