FYI.

This story is over 5 years old.

Kultura

Śmierć przez perfumy: historia kobiet, które truły zapachem

Czarownice i farmaceuci pod koniec XVII wieku oferowali podobne usługi: medykamenty na bóle głowy, pryszcze, nieświeży oddech, wybielanie zębów, farbowanie włosów – i perfumy

Od afery trucicielskiej (L'affaire des poisons) we Francji za panowania Ludwika XIV do wody toaletowej Hypnotic Pioson Diora.

Uwielbiam opowiadać legendę o próbie ucieczki Marii Antoniny przed śmiercią poprzez ścięcie. Oto ona. Starając się uniknąć gniewu jakobińskich rewolucjonistów, rodzina królewska uciekła na przedmieścia Paryża w przebraniu. Gdy ich orszak został zatrzymany przez tłum, byli nie do rozpoznania. Nieprawdopodobne, ale wpadli przez szlachetny profil króla (idealnie pasujący do tego z banknotu) i wyrafinowany zapach królowej. Ostatecznie tylko król i jego otoczenie mogło pozwolić sobie na tak wysublimowane perfumy.

Reklama

Piękno od zawsze wyznaczało kierunek ludzkości. W swoim eseju Prywatność w filmach o Lanie Turner, pisarz Wayne Koestenbaum opisał je jako wektor, który może nie mieć swojej przejrzystej trajektorii. W Sekretnej Historii Donna Tratt powiela tę opinię i idzie dalej: według niej, śmierć jest matką piękna, a my bez ustanku dążymy do jej schwytania, bo chcemy żyć wiecznie. Odpowiednio, duża część historii piękna – w szczególności perfum – była biletem w jedną stronę, opłaconym alkoholem i olejkami eterycznymi, wprost w zaświaty.

Moglibyśmy zacząć od tego, że w większości krajów śmierć przez perfumy to legenda właściwie starsza od Chrystusa. Ludzie truli się wzajemnie dla korzyści politycznych i podczas wojen, na tysiące lat przed nadejściem Jezusa.

Być może Sumerowie byli pierwsi, lecz starożytni Rzymianie i Grecy szybko poszli ich śladem. Teofrast, Dioskorides i Piliniusz w swoich listach składników badali zastosowanie roślin, ziół i części zwierząt – zarówno medycznem, jak i w służbie piękna. W tym czasie medykamenty i perfumy zawierały te same składniki i powstawały w tych samych miejscach. Dość często mikstury te były swoistego rodzaju 2 w 1.

Żyjący w XVI wieku p.n.e., starożytny indyjski chirurg Sushruta, nakreślił w swoim tekście Sushruta Samhita związek między perfumami a śmiercią – oraz ich wykorzystanie w działaniach wojennych. Sushruta Samhita wskazuje najczęstsze przykłady użyca trucizn: śmiertelne dawki dostępnych akurat środków trujących, wymieszane z jedzeniem, piciem, miodem, lekami, wodą kąpielową, olejami do namaszczania, pigmentami do rzęs, a także posypywanie nimi ubrań, butów, mebli, girland, biżuterii, dodawaniem do perfum – gdziekolwiek substancje trujące mogłyby wniknąć w pory skóry. Sushruta wspomniał o skrapianiu i posypywaniu ziemi także innymi materiałami (winem, czarną glinką i krowim kałem) w celu jej odtrucia. Nie był do końca w błędzie – czarna glinka i alkohol mają działanie dezynfekujące i oczyszczające.

Reklama

Portret Katarzyny Medycejskiej, Corneille de Lyon, 1536. Wikimedia Commons.

Jeśli mówimy o perfumach i wojnie, nie możemy pominąć stale skłóconej rodziny Medyceuszy: Katarzyna Medycejska zyskała rozgłos na początku XVI wieku poprzez udział w masakrze w Dzień św. Bartłomieja. Podobno jej perfumiarz, Rene lé Florentin wynalazł perfumowane, zatrute rękawice, które pokonały rywalkę Katarzyny, Jeanne D'Albert, zmarłą w wyniku zapadnięcia na tajemniczą chorobę. Zatrute rękawiczki, uważane za winowajcę to powszechny mit; cudownie wiarygodny, biorąc pod uwagę popularność perfumowanych rękawiczek w tamtym czasie. Badania sugerują, że Jeanne zmarła z przyczyn naturalnych.

To nie była ostatnia śmierć powiązana z przemysłem perfumiarskim. W latach 1677-1682 miała też miejsce afera trucicielska (L'affaire des poisons) – skandal, z którym powiązanych było wielu członków rodzin arystokratycznych we Francji. Dokładniej: był to zbrodniczy krąg, skupiony wokół trucizny, perfum, aborcji, czarów, romansów i rodziny królewskiej. O sprawie zrobiło się głośno wszędzie, od rynsztoków nad Sekwaną po dwór samego Ludwika XIV. Jego oficjalna kochanka była stałą klientką Katarzyny Monvoisin, lepiej znanej jako La Voisin – przestępczyni, perfumiarki i czarownicy. Skandal, nazwany w prasie „aferą trucizn" był powiązany z „pudrem dziedzictwa" (zazwyczaj arszenikiem bądź talem).

La Voisin współpracowała z lokalnymi sławnymi aborcjonistami i księżmi, dzieląc z nimi dochód z usuwania niechcianych ciąży. Jej biznes nie stanowił tajemnicy. Owszem, sprzedawała perfumy i pudry, ale jej działalność w imię piękna stanowiła przepustką do gry krwi i mocy, rozgrywanej przy wykorzystaniu arsenu oraz rytuałów (rzekomo używała w nich skóry niemowląt i poświęconych łożysk z nieprawego łoża). Istnieją niepotwierdzone historie, że podczas trwania procesu w ogrodzie La Voisin policja odkryła szczątki 2500 niemowląt. Oskarżona była przesłuchiwana w stanie nietrzeźwości, dlatego zasadność jej zeznań może budzić wątpliwości wątpliwa.

Reklama

Czarownice i farmaceuci pod koniec XVII wieku oferowali podobne usługi: medykamenty na bóle głowy, pryszcze, nieświeży oddech, wybielanie zębów, farbowanie włosów – i perfumy. Metody La Voisin po prostu wiązały się większą ilością krwi, ofiar ze zwierząt oraz królewską klientelę. W wyniku skandalu, La Voisin spłonęła na stosie; większość jej współpracowników (w sumie 36 osób) również zostało ściętych lub spalonych. Szczęśliwcy trafili do więzienia.

Wspomniane wydarzenia miały miejsce we Francji, ale kolejna perfumiarka-trucicielka zyskała rozgłos we Włoszech. Podobnie jak Pani Zemsta, Giulia Tofana miała na sumieniu około 600 ludzkich istnień – głównie mężczyzn znieważających swoje żony. Tak jak Pani Zemsta, Tofana sprzedawała trucizny kobietom, pragnącym uwolnić się od jarzma małżeństwa, w dwóch formach: jako puder oraz perfumy, we fiolkach z których spoglądał Święty Mikołaj z Bari (to on był główną inspiracją dla postaci dobrodusznego, brodatego Świętego Mikołaja, którego znamy; potajemnie rozdawał prezenty ubogim).

Jako perfumy, Aqua Tofana okazały się niewypałem – zważywszy, że substancja pozbawiona była zapachu (połączenie arsenu, ołowiu i belladonny), lecz jako zabójca mężów stały się bestsellerem.

Aqua Tofana stała się tak popularna, zalewając posiadłości w Palermo, Neapolu i Rzymie, że jej twórczyni w końcu została odnaleziona i ścięta, wraz ze wszystkimi swoimi współpracownikami i częścią klientek.

Reklama

Reklama Dior Hypnotic Poison, zdjęcie Flickr / WVFonseca

Składnikami aktywnymi tych zbrodni najczęściej był arsen i cyjanek. Perfumy i trucizna od zawsze się ze sobą wiązały; w sanskrycie słowo „czerwony arsen" oznacza tyle, co „perfumy". Profesjonalni perfumiarze nie-mordercy od dawna przejawiają obsesję na punkcie przekształcania śmierci w piękno, choć z wyraźnie mniejszą ilością zwłok w tle. Hypnotic Poison Diora to szczególna oda do cyjanku. Perfumy te posiadają nutę gorzkich migdałów, a te zawierają amigdalinę, która z kolei zawiera popularny składnik aromatyczny, pachnący jak likier amaretto –jednak wg Sekretu Zapachu Luci Turin, w wyniku inaczej przeprowadzonej hydrolizy, możemy otrzymać z niego cyjanek. Jest to sprytna, subtelna gra słów autorstwa perfumiarza z chorobliwym poczuciem humoru – ale bez wątpienia jednego z tych mniej morderczych.

Minęło kilka lat, odkąd Hypnotic Poison rządził na listach bestsellerów w sklepach – ale jeśli zajrzysz do pobliskiej drogerii, z pewnością natkniesz się na flakony innych perfum łączących śmierć i przepych. Nowsze marki, takie jak TokyoMilk, wykorzystują atrakcyjność femme-fatale – podobnie jak zapach zwanym Arsenic no. 17.

Jak napisał Baudelaire w Kwiatach Zła, zbiorze poezji, inspirującej niezliczoną ilość perfumiarzy i trucicieli:

Są aromaty świeże jak ciała dziecinne,
Dźwięczne i niby łąki - zielone; są inne,
Bogate i zepsute, silne, tryumfalne,
Które się rozwiewają w światy idealne,
Jak ambra, benzoina, jako piżma wonie,
Gdzie duch przenika zmysły i wzajem w nich tonie

[tłum. Antoni Lange]

Perfumy mają w sobie coś makabrycznego, strasznego więc. Choć niewidzialne zapachy mogą wydawać się jedynie złośliwym, ascetycznym duchem – perfumy bywają potworem, pozostawiającym za sobą ciała w oparach.