Trzech mężczyzn i penis

FYI.

This story is over 5 years old.

podróże

Trzech mężczyzn i penis

Pierwsze ludzkie berło w Islandzkim Muzeum Fallusów nie przypomina penisa ludzkiego

Co jest najważniejsze dla mężczyzny? Niektórzy powiedzą, że rodzina, inni wskażą na dobrą pracę, a pozostali stwierdzą, że ukochany samochód. No i są jeszcze kolesie zakochani w swoich penisach (osobiście też znałem takiego typa, zawładnął nim falliczny duch własnego przyrodzenia). Dla Sigurðura “Siggi” Hjartarsona z pewnością najbliżej do tej ostatniej grupy, z tym wyjątkiem, że dla niego najważniejszy jest nie własny penis, a penisy innych – całe setki penisów, które trzyma w swoim Islandzkim Muzeum Fallusów!

Reklama

Muzeum znajduje się w Reykjavíku (początkowo było w Húsavíku), w Islandii. Sigurður otworzył je w 1997 roku, gdy jego kolekcja liczyła 62 członki różnych zwierząt – morskich i lądowych (ich zbieranie zaczął jeszcze w 1974 roku). Jak się szybko okazało, okoliczni mieszkańcy nie mieli problemu, by takie muzeum mogło powstać w ich sąsiedztwie – w końcu świetnie nadaje się na atrakcję turystyczną i jest niezłą reklamą danego miejsca. Sigurður dostawał więc w prezencie od rybaków z pobliskiego portu penisy wielorybów i członki innych gatunków z islandzkiej fauny.

Obecnie jego kolekcja liczy sobie prawie 300 „okazów”, są w niej m.in. penisy chomików, szczurów, lisów, koni, świń, a nawet niedźwiedzi polarnych. Mało? W muzeum znajdziecie także narządy rozrodcze mitycznych stworzeń Islandii, jak np. Elfy (dla ścisłości – w słoju nie ma nic oprócz formaliny, no ale przecież Elfy są niewidzialne, więc tak jakby wszystko się zgadza). Wraz z powiększającym się zbiorem, Sigurður doszedł jednak do smutnej refleksji, że jego kolekcja nigdy nie będzie kompletna… bez okazu Homo sapiens. Zaczęły się więc poszukiwania ostatecznego członka.

Miejsce spoczynku ludzkiego penisa.

Mężczyzną, który zgodził się, by po śmierci jego penis trafił na muzealną wystawę był 95-letni Islandczyk, Pall Arason. „Tutaj w Islandii to bardzo znana osobistość i sławny kobieciarz. Bardzo się cieszę, że padło na niego.” – mówił w jednym z wywiadów Sigurður Hjartarson. Jeżeli zaś chodzi o samego darczyńcę, on także wypowiadał się dość luźno na ten temat: „Po śmierci i tak nie będę miał z niego żadnego pożytku”. Tutaj jednak zaczęły się problemy, a wszystko za sprawą pewnego Jankesa…

Reklama

Tom Mitchell to Amerykanin pełną gębą, dumny ze swojego pochodzenia kowboj. Ma też jedną obsesję, kocha swojego penisa. Nie, to za mało powiedziane, on go wielbi i marzy o tym, by jego członek stał się najsławniejszym na świecie. Ma np. zwyczaj nazywać go „Elmo” i ubierać w różne ubranka (strój kosmonauty, kowboja, wikinga lub czarnoksiężnika), następnie wrzuca jego zdjęcia do sieci. Czasami też wsadza kluczyk w swoją cewkę moczową i przeciska „Elmo” przez dziurę w drzwiach, by ten udawał klamkę (tak, niezły z niego zgrywus). Ponadto postanowił też wytatuować sobie flagę Stanów Zjednoczonych POD napletkiem. Kiedy więc dowiedział się o poszukiwaniach Sigurðura, uznał, że jedynym godnym członkiem, który zasługuje na uwiecznienie jest jego „Elmo”. Czym prędzej zaczął zasypywać mailami właściciela muzeum, któremu zadeklarował, że jest gotów odciąć swojego penisa, by ten znalazł się w ekspozycji przed Arasonem (poprosił tylko o umożliwienie mu zabierania swojego członka do domu, poza sezonem turystycznym).

Tak, brzmi niewiarygodnie i pewnie właśnie dlatego nakręcono o tym film dokumentalny „The Final Member” (od 18 kwietnia w wybranych kinach i na VOD), gdzie pokazano nie tylko historię muzeum Sigurðura „Siggi” Hjartarsona, ale i dwóch mężczyzn, gotowych wsadzić swoje członki do szklanego słoja z formaliną.

Poniżej zwiastun, a jeżeli o wyniku tego „wyścigu” chcecie się dowiedzieć z filmu, nie czytajcie dalej…

Reklama

Ostatecznie to członek Islandczyka trafił do muzeum (tak dla jasności, już po śmierci Palla Arasona). Jak jednak powiedział sam Sigurður: „Proces konserwacji nie do końca się powiódł, powinienem był go najpierw trochę rozciągnąć”. Przez to pewnie pierwszy ludzki penis w Islandzkim Muzeum Fallusów nie przypomina nic ludzkiego.

Zdjęcia z muzeum: Paulina Serwatka

NIEZNANE ZAKOŃCZENIA KULTOWYCH FILMÓW

JAK „PRZYJACIELE” STWORZYLI POKOLENIE ZNERWICOWANYCH, EGOCENTRYCZNYCH IDIOTÓW

DLACZEGO NA TINDERZE JEST TAK DUŻO DZIEWCZYN PRZEBRANYCH ZA KOTKI?