FYI.

This story is over 5 years old.

używki

Wciąż nie umiemy mówić o narkotykach

Krążące po sieci filmiki zamiast uświadamiać w kwestii narkotyków raczej generują bekę. Ale może to chociaż krok w dobrą stronę?

Gość kładzie na języku kartonik. W tle piękna muzyczka, mrugające kolorki, dwie efemeryczne dziewczyny w krynolinowych spódnicach tulą go, gdy ten przylepia się do ścian. Jednak po chwili widzimy go, jak wykręcony tarza się samotnie po brudnych schodach. To jeden z klipów nowej kampanii antynarkotykowej firmowanej przez Główny Inspektorat Sanitarny (tak, ten od Rapera Gisu). Kampanii, która – jak czytamy w informacji prasowej ma – w „innowacyjny sposób chce zwrócić uwagę młodzieży na negatywne skutki korzystania z używek".

Reklama

„Przede wszystkim chcemy przemówić do wyobraźni młodzieży, pozostawiając ich z refleksją, a nie gotową tezą" – pisze dyrektor GIS. Na razie wyobraźnia młodzieży podsuwa jej niezbyt przychylne komentarze: „Nigdy kurwa nie widziałem, żeby ktoś tak wyglądał po fecie… A widziałem sporo w tym temacie", „Diler was wychujał, spidy tak nie klepią , „To chyba z mefedronem wam się pomyliło, tyle że z dużą jego ilością " – to kilka najlepiej ocenianych komentarzy z samego tylko filmu pt. Amfa. Dalej czytamy: „Rok 2017. Inspektorat nadal się nie nauczył niczego o narkotykach ani o ludziach, którzy z nich korzystają. Inspektorat nadal bierze grube pieniądze na filmiki, z których śmieją się gimnazjaliści" – i to chyba najlepsze podsumowanie filmu.

30-sekundowe filmiki miały premierę 26 stycznia, ale każdy z nich ma już około 100 tys. wyświetleń. Być może zatem powinniśmy – zgodnie z PR-ową maksymą, że nie ważne co mówią, ważne by mówili – uznać już teraz kampanię za sukces? W końcu GIS-owi nie chodzi o to, by wydawać się kul, a to, żeby przekaz trafił jak najszerzej (co interesujące, film ma założony filtr 18+, więc czysto teoretycznie byłby kierowany wyłącznie do „starszej młodzieży"). Jednak trudno nie podejrzewać, że większość wyświetleń pochodzi z rozsyłek śmieszkowiczów, którzy jeśli nie oglądają go paląc lolka, to niebawem go odpalą.

Sami twórcy kampanii powołują się na badania Kantar Public, według których „90% polskich nastolatków ma za sobą pierwsze doświadczenia z alkoholem, dwie trzecie paliło przynajmniej raz w swoim życiu papierosy, a co trzeci marihuanę i substancje podobne". Pierwszy lepszy gimnazjalista wie o ćpaniu dużo więcej (przynajmniej z praktycznej strony), niż niejeden ekspert z pokolenia Rapera Gisu. A kiedy masz 14 lat i ktoś próbuje mówić do ciebie protekcjonalnym tonem, niekoniecznie wiedząc o czym mówi, to chcesz nabić sobie punkty szacunu wśród kolegów, niż przemyśleć słuszność swoich życiowych wyborów.

Reklama

Nie tylko o ćpaniu. Polub fanpage VICE Polska i bądź na bieżąco

Z drugiej strony są też pozytywy. To przecież krok naprzód od straszenia złym ćpunem ze strzykawką i wąsatego policjanta, który mówi ci, jak powinieneś postępować (a tak wyglądały „kampanie społeczne" w moim gimnazjum). Niektóre elementy kampanii były konsultowana z aktywistami – takimi jak Studencka Inicjatywa Narkopolityki, organizacja znana m.in. z pomocy w samodzielnym testowaniu substancji na imprezach. Poza serowymi filmikami, na kampanię składa się quiz, który na początku bawi niczym egzemplarz „Bravo Girl" dorwany w oczekiwaniu na pociąg, ale prowadzi do już do rzetelnych informacji na temat używek, z demitologizacją rzekomej niskiej szkodliwości alkoholu włącznie. Do tego strona proponuje szczegółową mapę, na której można sprawdzić, gdzie udać się po pomoc bez ryzyka kontaktu z mundurowymi.

Co zawiodło? „Tłumaczyliśmy pracownikom GIS-u, jak działają mózgi gimbazy i że młodzi o wiele chętniej zajrzą w narkotykowy temat w internecie myśląc, że to coś dla nich jako użytkowników" – mówi jedna z osób, które konsultowały kampanię od strony języka (niezwiązana z SIN). „Jako przykład podawaliśmy Hyperreala, ale gdy tylko wspominaliśmy o tej stronie – pracownicy GIS-u się wzdrygali. Są przyzwyczajeni do reklam takich jak te Papierosy są do dupy z dupą ze szlugiem, które były kiedyś. Mental tam jest nie do przewalczenia". Ale z drugiej strony – gdyby nie było państwowych instytucji, kto inny miałby rozpoczynać dyskusje o narkotykach? Producenci papierosów?

Na lepszą kampanię – która wyciągnie wnioski z doświadczeń krajów, gdzie spożycie narkotyków jest większe, a historia „polityki twardej ręki" okazała się bezskuteczna – musimy jeszcze poczekać. Świetnie, że przestaliśmy już udawać, że narkotyków nie ma, możemy teraz przestać udawać, że ludzie ich nie biorą i – co istotne – nie bawią się przy tym dobrze (spójrzcie jeszcze raz na film odstraszający od jarania, szczerze mówiąc wygląda jak dobra zabawa). Na razie musimy się zadowolić czymś umiarkowanie „dobrym jak na Polskę", tak jak przez wiele lat mówiło się o polskich płytach czy filmach.

Można się zżymać, że z mitycznych „naszych podatków" realizowana jest społeczna kampania, którą grupa docelowa wyśmiewa. Może to jednak krok do bardziej otwartego mówienia o narkotykach w Polsce, z większą zawartością merytorycznej dyskusji o roli substancji odurzających w społeczeństwie, a mniejszą straszenia diabelskim zielem? Oby.