FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Piekło kobiet, które kochają skazańców

Chociaż wśród polskich skazańców jest niespełna 3 tys. kobiet, to wiele z tych na wolności odbywa własną karę: rozłąkę z ukochaną osobą

Artykuł ukazał się na Broadly

Dla tysięcy mężczyzn osadzonych w więzieniach na całym świecie, wyrok oznacza koniec wolności; dla ich matek, córek i partnerek – początek pełnych bólu zmagań.

Miałam 17 lat, gdy mój wujek poszedł do więzienia. Rodzina ukrywała to przede mną tygodniami. Zorientowałam się, że coś było nie tak, kiedy pewnego dnia moja babcia zbladła po odebraniu telefonu w naszym rodzinnym domu. Rozmawiała z moją mamą, która dzwoniła z restauracji na plaży. Dowiedziała się o wszystkim chwilę wcześniej od rozhisteryzowanej dziewczyny wujka. „Zabrali go!", krzyczała do babci.

Reklama

Jeden telefon zmienił wszystko. Spotkania rodzinne i wspólne święta ustąpiły miejsca wizytom w więzieniu i rozmowom z prawnikami. Znaliśmy go jako miłego, hojnego i spokojnego człowieka, a stał się jedynie numerkiem w systemie.

W polskich zakładach karnych przebywa ok. 80 tys. więźniów. Kolejne 40 tys. czeka na osadzenie (w 2010 r. państwo przegrało 146 spraw o przeludnienie). Chociaż wśród polskich skazańców jest niespełna 3 tys. kobiet, to wiele z tych na wolności odbywa własną karę: rozłąkę z ukochaną osobą.

„Miałam wieczorne zajęcia języka mandaryńskiego na uczelni, kiedy zadzwonił do mnie przyjaciel taty i powiedział, że go aresztowano", mówi Hattie, 24-latka z miasta Lincoln w Anglii.

„Pamiętam, że wróciłam do sali i zaczekałam do końca lekcji. Nie martwiłam się, bo jego przyjaciel zapewnił mnie, że to pomyłka. Nie chciałam uwierzyć, że wszystko mogłoby skończyć się tak, jak się skończyło, ani że mojego taty nie będzie tak długo".

Po 6-miesięcznym procesie w Centralnym Sądzie Karnym w Londynie, ojca Hattie uznano za winnego „planowania świadomej współpracy przy produkcji narkotyków nadzorowanej przez inne osoby" – czyli, innymi słowy, planowania udziału w wytwarzaniu narkotyków.

„Nic do mnie nie dotarło, gdy sędzia orzekł 9 lat więzienia", opowiada Hattie. „Patrzyłam na tatę, jak schodził po schodach. Sytuacja wydawała się trochę dramatyczna, ale nie mogłam jeszcze wtedy pojąć jej powagi."

Reklama

Hattie czuła się zobowiązana pomóc żonie ojca i swojemu przyrodniemu bratu; potrzebowali wsparcia finansowego. Na czas trwania procesu postanowiła na rok przerwać naukę. Nie ma żalu do swojego taty, że musiała odstawić swoje sprawy na bok.

„Nadal jest moim tatą", powiedziała. „Może i miał barwne życie w porównaniu do ojców moich przyjaciół, ale to niczego nie zmienia".

Hattie nie jest jedyną osobą, którą wyrok zmusił do zmiany swoich ambicji i celów. Dla niektórych walka z systemem sprawiedliwości staje się pracą na pełen etat.

Ross Ulbricht stworzył Silk Road – wirtualny czarny rynek. Odsiaduje jednocześnie pięć różnych wyroków w jednym z nowojorskich zakładów karnych: 20-, 5- i 15 oraz dwa dożywocia. Ma 32 lata. Nigdy nie wyjdzie z więzienia, jeśli sąd odrzuci jego apelacje.

Po kontrowersyjnym procesie matka Rossa, Lyn, postanowiła wykorzystać wyrok swojego syna do osiągnięcia wyższych celów – prowadzi kampanię Free Ross. Ma nadzieję nie tylko na skrócenie odsiadki syna; chce się także przyczynić do zmiany polityki dotyczącej narkotyków, żeby inne rodziny nie musiały przechodzić przez to samo piekło.

Lyn Ulbricht (w środku) z rodziną i synem (po prawej). Zdjęcie dzięki uprzejmości Lyn Ulbricht

„Muszę mieć pewność, że zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, żeby go stamtąd wyciągnąć. Czułam się do tego powołana. Jestem jak Frodo w Hobbicie – Dlaczego ja? Dlaczego to właśnie ja mam ten pierścień? Jestem ostatnią osobą, której powinno się go powierzać! Trzeba stanąć na wysokości zadania i sprostać temu wyzwaniu".

Reklama

Niestety wynikają z tego pewne komplikacje. W zeszłym roku Ulbricht przebyła zawał – od śmierci dzieliło ją kilka minut. Lekarze zapewniali, że jest zdrowa. Zamknięcie syna w więzieniu dosłownie złamało jej serce.

„Przygnębia mnie wizja, że Ross już nigdy nie wyjdzie z więzienia. Byłaby to strata tak wspaniałej osoby. Najwięcej cierpienia przysparza mi brak możliwości spędzania z nim czasu w domu, czy zjedzenia wspólnego obiadu oraz myśl, że nigdy nie założy rodziny, nie będzie mieć dzieci…"

„Nadzorowanie i ograniczanie wszystkich naszych spotkań oraz nagrywanie rozmów telefonicznych to największy problem. Właśnie dlatego nie mogę przestać się tak bardzo temu poświęcać – ta sytuacja wydaje mi się nie do pomyślenia".

Każdy aspekt życia Ulbricht nabrał nowego sensu. Podczas gdy ona walczy o wypuszczenie syna z więzienia, inni zmagają się z trudnościami życia po odbyciu wyroku.

Kiedy męża Sashy*, osadzonego za spiskowanie, wypuszczono z więzienia po 20 latach, zmaganie się z normalnością nie przychodziło łatwo.

„Skutki odbycia tak długiej kary w więzieniu są ogromne", mówi. „Gdy wrócił do domu po 20 latach, stał się rozwścieczony, prawie agresywny".

Sama wiedza o psychologicznych następstwach tak długiego wyroku nie jest w stanie przygotować do ponownego wejścia w społeczeństwo.

„Problemy pojawiają się nawet po wyjściu z więzienia, ponieważ nie pomaga się rodzinom osób zwolnionych z więzienia. Nie istnieje program resocjalizacyjny; po prostu wrzucają cię do rzeczywistości, z którą nie miałeś styczności od wielu lat".

Reklama

System sprawiedliwości w obecnym kształcie nie szkodzi jedynie mężczyznom za kratkami, ale i kobietom na wolności. Fot. Good Vibrations Images przez Stocksy

„Kiedy męża uwięzili, nasz syn miał 8 lat, gdy go wypuszczono – 18. Nie potrafił używać smartfonów ani internetu, adresy mailowe nazywał «numerami mailowymi». Ominęła go cała dekada, a my musieliśmy pomóc mu zrozumieć to, co w tym czasie się zmieniło".

To oczywiste, że system sprawiedliwości, który każdego traktuje jednakowo, nie szkodzi jedynie mężczyznom za kratkami, ale i kobietom na wolności. Wysiłku emocjonalnego nie da się wyrazić w latach czy przywołać w sądzie.

Lyn Ulbricht podczas naszego wywiadu stwierdziła, że gdybym poznała Rossa, bardzo bym go polubiła. Ani trochę w to nie wątpię.

Ross i inni przestępcy są normalnymi ludźmi, mają rodziców. Każdy z nich jest czyimś mężem, synem, lub bratem, a może po prostu przyjacielem. Ich nieobecność w świecie zewnętrznym nie kończy się wraz z opuszczeniem więzienia.

„Nie staję w obronie Silk Road", zapewnia Ulbricht. „Nie twierdzę też, że Ross nie dokonywał złych wyborów. Nie uważam, że nie był nierozważny mając dwadzieścia lat. Nie popieram wszystkiego, co robił. Ale jestem z niego dumna, to dobry człowiek. Jest moim synem i nigdy go nie opuszczę".

* Imię zostało zmienione

Tłumaczenie: Aleksandra Berger