FYI.

This story is over 5 years old.

Kultura

Najlepiej wszystko zwalić na starych

Bardzo łatwo jest zwalać wszystko na rodziców. Twoje zakola, skłonności do bycia agresywnym, krzaczaste brwi, ogólnie to, co najprawdopodobniej odziedziczyłeś po mamie i tacie

Bardzo łatwo jest zwalać wszystko na rodziców. Twoje zakola, skłonności do bycia agresywnym, krzaczaste brwi, ogólnie to, co najprawdopodobniej odziedziczyłeś po mamie i tacie. Także wszystkie problemy natury psychologiczno-emocjonalnej, zwłaszcza, gdy twoi rodzice nie są razem. W zeszłym roku przeprowadzono pełno badań nad tym, jaki wpływ na dzieci ma to, że są wychowywane przez rozwiedzionych rodziców. Wynika z nich, że statystycznie mają w przyszłości mniejsze zarobki, dwa razy częściej występują u nich problemy emocjonalne i mają większe szanse by być otyłymi.

Reklama

W grudniu 2014 zostało opublikowane badanie przeprowadzone przez uniwersytety, Princeton i Harvard zatytułowane, "Co dzieję się z dziećmi, które są wychowywane przez samotne matki". Możemy w nim przeczytać, że brak biologicznego ojca zwiększa prawdopodobieństwo tego, że dziecko będzie wykazywać aspołeczne zachowania takie jak agresja czy łamanie zasad. Tyczy się to dzieci każdej rasy i najczęściej sprawdza się u młodych chłopców. Co więcej, wyniki pokazują, że dzieci te mają 40% mniejsze szanse by ukończyć liceum czy trafić na studia. Nie jest to zbyt dobra informacja. Czy powinniśmy zatem wydać wszystkie te kobiety za mąż?

Dr. Paula Fomby, która zajmuje się badaniem problemów rodzinnych na University of Michigan's Population Studies Center, potwierdza, że dzieci, których biologiczni rodzice są razem, są zdrowsze, lepiej radzą sobie w szkole i w kontaktach z rówieśnikami. Twierdzi jednak również, że jest bardzo proste wytłumaczenie, dlaczego tak się dzieje.

Działa to tak: Dzieci mają się lepiej w domach, w których rodzice są bogatsi i bardziej kochający, a tak najczęściej jest u rodziców w związku małżeńskim. W dzisiejszych czasach ludzie, którzy się żenią robią to później, są lepiej wykształceni i mają większe zarobki niż ci, którzy nie decydują się na tego rodzaju związek. Więc jeśli twoi rodzice są połączeni wiązem małżeńskim, masz większe szanse by mieli oni więcej środków, co bezpośrednio polepsza twoją sytuacje jako dziecka. Więc tak naprawdę model rodziny nie ma z tym niczego wspólnego.

Reklama

Dobra, czyli stan cywilny nic nie znaczy, ale zastanawiałem się czy jest, chociaż ziarno prawdy w tym, że samotne wychowywanie dzieci ma na nie zły wpływ. Dr.Fomby tłumaczy, że z dwójka ludzi może łatwiej pozwolić sobie na rzeczy, które składają się na sukces dziecka jak na przykład edukacja, czas poświęcony dziecku czas, czy obdarzona mu miłość. Nie trzeba jednak być w małżeństwie, czy nawet w romantycznym związku by czerpać korzyści z faktu bycia wychowywanym przez dwie osoby. Bardzo pomaga także posiadanie dziadków, wujków czy starszego rodzeństwa. (Nie trzeba chyba być profesorem by dojść do takich wniosków)

Następną, rzeczą, która ma pozytywny wpływ na dorastające dziecko, jest stabilność rodziny, ogólnie chodzi o to czy zachodzą jakiekolwiek zmiany w strukturze rodziny i jeżeli tak, to ile razy miały one miejsce. To, że na przykład twoi rodzice się rozwodzą, po czym żenią ponownie, by zaraz znowu się rozwieść wprowadza niestabilność, która może przyczynić się do opóźnień rozwojowych. Jednak, gdy twoi rodzice nigdy się nie pobrali i ich status nie zmieniał się prze całe twoje dzieciństwo, a to podchodzi pod stabilność.

Obala to teorie, że samotne wychowywanie dziecka jest zawsze gorsze. Zgodnie z tym, co mówi Fomby, nie możemy oczywiście twierdzić, że nie ma to żadnego wpływu, ale powinniśmy jeszcze raz zastanowić się nad tezą, że gdy jesteśmy samotnym rodzicem to najlepszą rzeczą, jaką można zrobić to wejść w związek, ponieważ gdy tego nie zrobimy może się to negatywnie odbić się na dziecku.

Dlaczego więc nagłówki gazet i badania, które za nimi stoją skupiają się raczej na tak ordynarnej rzeczy jak status małżeński, zamiast na poczuciu stabilności? Fomby twierdzi, że chodzi o dane, które są nam dostępne. Większość badań bazuje na wielkich spisach statystycznych, jak spis ludności, które są bardzo uproszczone. W spisie ludności w USA jest jedno pytanie, w którym trzeba wybrać jedną odpowiedz spośród jestem „zamężna/ożeniony", „rozwiedziona/rozwiedziony" lub „stanu wolnego, nigdy nie zamężna/żonaty". Nie znajdziemy tam odpowiedzi typu „ niezamężny/niezamężna, lecz żyjąca/y wspólnie", „zamężna/żonaty w związku poligamicznym", „stanu wolnego, lecz wsparta/y przez bliskich w wychowywaniu dzieci. Pytanie o status cywilny daje nam bardzo zawężony obraz tego jak wyglądają związki i rodziny, co więcej nie jesteśmy pewni czy taka informacja ma w ogóle jakiekolwiek znaczenie. Amerykańska agencja rządowa odpowiedzialna za spis ludności The Census Bureau, zastanawia się nas usunięciem pytań o status cywilny, w wyniku braku jego istotności.

Może coś w tym jest. Nowoczesna, amerykańska rodzina jest skomplikowana. Ponad 40 procent dzieci wychowuje się z przyrodnim rodzeństwem, wzrasta procent dzieci wychowywanych przez rodziców tej samej płci i jest milion sposobów na to by mieć dziecko samemu. Lepiej mieć jednak świadomość, że nie wszystkie z tych dzieciaków wyrosną na skrzywione, tylko dlatego, że nie mają oficjalnej mamy czy taty.