FYI.

This story is over 5 years old.

Newsy

​Wyrok na kulturę copy-paste?

Od przyszłego roku szkoły będą miały nowy sposób, by ukręcić łeb pladze plagiatów

Zdjęcie: Flickr/wiredforlego

Plagiaty są chorobą toczącą życie akademickie. Problem dotyczy zarówno studentów, jak i kadr naukowych. Nie ma co się rozwodzić nad skalą zjawiska. Kto studiował, ten wie. Kto nie, niech zajrzy na stronę niestrudzonego tropiciela plagiatów Marka Wrońskiego. Żadnemu doktorantowi autor nie przepuści. Nota Bene nad samym łowcą Wrońskim także zdążyły zawisnąć zarzuty nierzetelności. Miał przypisać sobie efekty pracy zagranicznego zespołu, z którym współpracował. Ponoć „tak się robi" – przyznał na łamach Rzeczpospolitej. Koło się zamyka.

Reklama

Profesor Hartman już kilka lat temu utyskiwał, że „kultura copy-paste" stała się tak dominującą, że zamiast plagiatorów karać, to się im współczuje. Przyznaję, iż żal mi się zrobiło chłopaka, któremu jeden doktor w mojej obecności wytknął, że do treści wziętej z Chomika zapomniał dać przypisu. Nie dziwiłem się zresztą pechowemu studentowi. Przypis dawać do Chomika to jednak trochę siara.

Jeśli wprawką do nonszalancji, z jaką studenci podchodzą do kradzieży ze ściąg, Chomików i Wikipedii stanowią doświadczenia z lat uprzednich, to procederowi temu od przyszłego roku szkoły ukręcą łeb. A przynajmniej 3300 z nich, które korzystają oprogramowania sygnowanego przez firmę Librus. Wraz z portalem Antyplagiat.pl szykowany jest system monitoringu tekstów, jakie uczniowie (w liczbie 1,2 mln) w pocie czoła (lub z bólem dupy) klecić będą od września.

Redakcja poleca: Sprawdź jak bardzo szkoła ssie

Baza danych obejmować ma popularne strony internetowe (zarówno te w mowie ojczystej, jak i językach obcych) oraz prace dotychczas oddane w każdej ze szkół. Do korzystania z programu zobowiązana będzie sama młodzież. Sporządziwszy tekst, będzie się go wrzucać do sieci, skąd wróci z wykazem zapożyczeń (raport podobieństw). Także nauczyciel będzie dostawał powiadomienia, o kolejnych wrzutach, nim otrzyma ostateczną wersję tekstu, także podlegającą weryfikacji.

Dr Wojciech Dudka z Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Gliwicach, gdzie podobny system działa od trzech lat w klasach z maturą międzynarodową, wypowiada się o programie bardzo pozytywnie. Podkreśla, że nie ma być to bicz na uczniów, a raczej narzędzie służące edukacji, uczące trudnej sztuki wykorzystywania cudzych myśli, jak i wpajające elementarną uczciwość. Nadto program będzie mobilizował uczniów do większej samodzielności i oryginalności.

Redakcja poleca: Zobacz szkołę oczami belfra

Na Zachodzie (a zwłaszcza w krajach anglosaskich) uczciwa kultura pracy to standard, wobec czego jego import winien być rzeczą pożądaną. Dr Dudka spodziewa się równie życzliwego przyjęcia przez szkolną społeczność faktu rozszerzenia programu na wszystkie klasy.

Nieraz dochodzę do konkluzji, że trudno oczekiwać od kogoś przed 20 rokiem życia by miał w pełni ukształtowany moralny kręgosłup. Czasem coś tam chrzęści. Kiedy jednak, jak nie wtedy, popełniać błędy? Błąd nawet błędem poganiać. W dziedzinie etyki być dyslektykiem. Gubić końcówki i mylić zgłoski, gdy do głosu dochodzą hormony. Zrozumiałe, że obnażać się ze swą młodzieńczą moralną skoliozą jest niedopuszczalne.

Mnie także zdarzyło się być na bakier, gdy cudzej pracy drugie dałem życie. Możliwość nieuczciwości jednak nie lukruje. Tak więc to chyba dobre zmiany. Nikt się przecież nie chcę przyjaźnić z analfabetą.