Żeby tylko pójść na mecz: niesamowite zdjęcia kibiców piłki nożnej
Fot. Przemek Niciejewski

FYI.

This story is over 5 years old.

Sport

Żeby tylko pójść na mecz: niesamowite zdjęcia kibiców piłki nożnej

„To są fascynujące opowieści, pokazujące jak głębokie może być przywiązanie kibica do klubu" – mówi Przemek Niciejewski, autor albumu „Going to the Match".

Nie lubię futbolu, po prostu. Nie muszę. Zawsze jednak uważałem, że najciekawszym elementem piłki nożnej są jej fani, kibice. To drużyna, która jest nie mniej zgrana, niż tych 22 chłopaków, biegających po murawie. Są ich tysiące, setki, dziesiątki – a czasem to tylko kilka osób. Ilu by nie było, na czas meczu stają ramię w ramię, by dopingować swój klub – zdzierają gardła, śpiewają piosenki, trzymają kciuki. Są powodem, dla którego warto grać mecze i przeciwieństwem agresywnych chuliganów, chcących bić się z policją.

Reklama

Album fotograficzny Going to the Match to świadectwo ich oddania piłce nożnej. Bo zawsze znajdziesz mnóstwo zdjęć piłkarzy, ale rzadko kiedy obiektyw skupia się na ludziach z trybun, którzy pokochali ten sport. Autorem zdjęć jest Przemek Niciejewski, z którym rozmawiam o piłce, kibicowaniu i robieniu zdjęć fanom futbolu.

VICE: Pamiętasz pierwszy raz, kiedy poszedłeś na mecz? Kiedy to było, kto wtedy grał i jak go wspominasz?
Przemek Niciejewski: Tak, pamiętam doskonale. To był mecz w moim rodzinnym Wieluniu. 1986 rok, trzecioligowy poziom rozgrywek i spotkanie pomiędzy lokalnym WKS-em a Mazovią Rawa Mazowiecka. Spotkanie zakończyło się trzybramkowym zwycięstwem gospodarzy, ale nie to było najistotniejsze. Ten mecz określił mnie jako kibica, wyznaczył pewne rytuały powtarzane później w każdą niemalże sobotę. Wtedy odbyłem pierwszą drogę na mecz i to zdefiniowało pewną bardzo ważną część mojego życia. Tak jest właściwie do dzisiaj. Fascynuje mnie sama droga na mecz, ten cały okołostadionowy pejzaż.

Fani Borussii Mönchengladbach (Niemcy) w drodze na ligowy mecz w Monachium.

Co twój album mówi o kibicach?
Going to the Match to próba odpowiedzi na pytanie, dlaczego kibic zmierza na mecz. To pytanie fascynuje mnie właściwie od zawsze. Odnalezienie sensu w fenomenie bycia kibicem to karkołomne zadanie, bo tak naprawdę stan umysłu przeciętnego kibica to wieczna frustracja okraszona do czasu, do czasu chwilami szczęścia. Właśnie wróciłem z wyjazdowego meczu mojej Borussii Mönchengladbach. Ponad 1300 kilometrów w drodze, beznadziejna pogoda, kolejny przegrany mecz. Pewnie mógłbym spędzić ten czas o wiele przyjemniej. Mógłbym, gdyby nie fakt irracjonalnego przywiązania do klubu, nawet w tak beznadziejnych okolicznościach. Kibic bowiem to istota kierująca się lojalnością rzadko spotykaną we współczesnym świecie.

Reklama

Dlaczego postanowiłeś dedykować kibicom cały album?
Album poświęcony jest tylko i wyłącznie kibicom, bo tak naprawdę to oni są głównymi aktorami tego całego futbolowego ceremoniału. Bez kibica sens rozgrywania meczu piłkarskiego byłby żaden. Zaciekawiło mnie w pewnym momencie to zachwianie równowagi pomiędzy ilością dostępnych zdjęć piłkarzy czy wydarzeń meczowych a zdjęciami kibiców uczestniczących w tym całym piłkarskim święcie. Zdjęć Ronaldo można odnaleźć miliony, ale zdjęć kibica zajmującego to samo miejsce na Estadio Santiago Bernabéu od kilkudziesięciu lat nie znajdziemy praktycznie w ogóle. To spowodowało moje zainteresowanie kibicem i za pomocą fotografii postanowiłem rejestrować ten świat.

Czy zauważyłeś u kibiców jakieś charakterystyczne zachowania, „obrzędy" przed lub w trakcie meczu?
Każdy klub ma swoją własną specyfikę, jednak można zauważyć pewne wspólne cechy. To jest skomplikowany rytuał dnia meczowego. Ta sama koszulka, ta sama droga na stadion, ten sam pub, sprzedawca programów meczowych. To są nawyki, które bardzo trudno zmienić, zawsze to bowiem wiąże się z jakimś uczuciem straty. Oczywiście, nie sposób dostrzec te wszystkie niuanse, podróżując od stadionu do stadionu, uczestnicząc w tym konkretnym rytuale jedynie okazjonalnie. Znam doskonale tę mapę istotnych miejsc oraz zachowań w Mönchengladbach, bo widziałem tam setki meczów. W innych miejscach zdaję się na intuicję, staram się również przygotować do wyjazdów, aby lepiej poznać teren, na którym przyjdzie mi fotografować.

Reklama

Boisko w Czarnożyłach, na którym swoje mecze rozgrywa LZS Wydrzyn (Polska)

Wolisz fotografować żywioł na wielkich stadionach, czy kameralne kibicowanie lokalnych drużyn?
Zdecydowanie bardziej pociąga mnie futbol pozaligowy. Niewielkie stadiony czy nawet wiejskie boiska przyciągają wyjątkowych kibiców. Pamiętam mecze, na których obecne były 2-3 osoby. Wtedy najbardziej zbliżałem się do odkrycia fenomenu bycia kibicem. W takich miejscach nie ma przypadkowych osób i najczęściej każdy ma do opowiedzenia fascynującą historię. To ocieranie się o coś pierwotnego w futbolu. Szczerego i uniwersalnego zarazem, czegoś, co pozwala na nowo odkryć sens kibicowania.

Czy w trakcie swojej pracy byłeś też świadkiem bójek i zamieszek wywołanych przez kibiców? Jeżeli tak, czy posiadasz takowe fotografie?
Nie, staram się unikać takich miejsc. To jest też w ogóle problem potocznego postrzegania świata kibiców. Większość osób utożsamia przeciętnego kibica z chuliganem przychodzącym na mecz w wiadomym celu. A tak naprawdę to jest zdecydowana mniejszość, która niestety zawłaszczyła trybuny, przynajmniej w naszym kraju. Album Going to the Match to świadectwo istnienia tej większości, która dodatkowo marginalizowania przez osoby rządzące klubami, staje się coraz mniej istotnym elementem piłkarskiego widowiska.

Jak własnymi słowami opisałbyś kibica, a jakimi kibola?
Definicja jest raczej prosta. Kibic skupia się na pozytywnej postawie wobec klubu, kibol nie stroni od przemocy i tak dalej. Pewnie jest to mniej lub dalej idące uproszczenie. Zresztą w swojej fotografii staram się unikać wchodzenia z aparatem pomiędzy grupy ultras – aż tak bardzo temat ten mnie nie fascynuje.

Reklama

Czy w trakcie twojej pracy nad albumem spotkało cię coś nieprzyjemnego ze strony fotografowanych kibiców?
W zasadzie nie. Jedynie przed londyńskimi derbami pomiędzy Tottenhamem a Chelsea, w okolicach White Hart Lane składałem zeznania w oparciu o ustawę o zwalczaniu terroryzmu. Nie posiadałem akredytacji na ten mecz i to wzbudziło podejrzenie policji. Oczywiście to pokazuje również, jak niewielu fotografów zajmuje się kwestią kibiców i jak nietypowa sama w sobie była ta sytuacja. Na tyle nietypowa, że zwróciła uwagę odpowiednich służb. Natomiast nie spotkały mnie nigdy żadne nieprzyjemności ze strony kibiców.

Czy rozmawiałeś z kibicami, których fotografowałeś – jeżeli tak, czy pamiętasz jakąś ciekawą historię, o której się dowiedziałeś?
Zawsze staram się rozmawiać z kibicami. Podczas pracy nad poprzednim albumem „Wir leben Borussia" rozmowy te miały bardzo emocjonalne zabarwienie, dotyczyły bowiem klubu, któremu kibicuję. Wtedy miało to również złe strony – stałem się rozpoznawalny pośród kibiców Gladbach i zaczęło mi to utrudniać pracę. Tak czy owak, poznałem wtedy mnóstwo fascynujących historii. To między innymi kibic ze stojącej trybuny, który od ponad 37 lat nie opuścił żadnego meczu Borussii. To również członkowie szwajcarskiego fan klubu jeżdżący za klubem ponad 1500 kilometrów w każdy weekend. W Budapeszcie poznałem fana Ujpestu, który wchodził na stadion 5 godzin przed meczem, unikając w ten sposób płatności za bilet, na który zwyczajnie nie było go stać. W holenderskim Oss ktoś nosi ze sobą kawał cegły ze zburzonej trybuny, pragnąc zachować coś ze starych czasów. To są fascynujące opowieści, pokazujące jak głębokie może być przywiązanie kibica do klubu.

Reklama

Kibicuj VICE Polska. Polub nasz nowy fanpage na Facebooku

Jakiej drużynie kibicujesz?
Posiadam całosezonowy karnet na trybunę stojącą Borussii Mönchengladbach. Przylgnąłem do tego klubu z powodu sceny kibicowskiej, która kształtowała się przez ostatnie 40 lat. Wyniki są dla mnie ważne, ale chyba bardziej mogę powiedzieć, że jestem kibicem kibiców. W Gladbach odnalazłem wszystko to, co mnie fascynuje w futbolu.

Najlepszy moment meczu, według ciebie, to…?
Ekstaza trybun po zwycięskiej bramce w ostatniej minucie derbowego meczu. Przeżyłem to, więc wiem, o czym mówię.

Zobacz zdjęcia z albumu Going to the Match

Ligowe zmagania w Łyskorni (Polska)

Doping kibiców w Mönchengladbach (Niemcy).

Wimbledon AFC, nietypowy sposób oglądania meczu na obrzeżach Londynu (Anglia).

Całe życie z Oldham Athletic (Anglia)

Młodzi kibice Wuppertaler SV (Niemcy).

Prowincjonalny futbol w Ożarowie (Polska).

Zatopiony w lekturze kibic w trakcie meczu Ruchu Chorzów (Polska).

Legendarny obiekt Camp Nou w Barcelonie (Hiszpania). Widok z korony stadionu w trakcie ligowego meczu z Malagą.

Wytatuowany fanatyk Borussi Mönchengladbach (Niemcy) podczas derbowego spotkania w Kolonii.

Futbol jest moją religią. Kibice Borusii Mönchengladbach (Niemcy) przed meczem w Brunszwiku.

Modlitwa przed meczem w Chorzowie (Polska).

Samotny kibic na trybunie Viktorii Žižkov (Czechy).

W tym samym miejscu od wielu lat. Trzecioligowy mecz w Wieluniu (Polska).