Reklama
Pewnego dnia „osoba" nazywana Czerwonym Kapturkiem wyrusza w odwiedziny do swojej babci, niosą jej w koszyku wodę mineralną i świeże owoce. Jak wyraźnie zaznacza narrator, Kapturek decyduje się na podróż przez gęsty las nie dlatego, że jego babcia jest chora (samodzielna kobieta potrafi sama zadbać o siebie), ale kieruje się utylitarystyczną potrzebą umacniania więzi rodzinnych, które leżą u podstaw zdrowych stosunków społecznych. W przeciwieństwie do klasycznego zakończenia, babcia połknięta przez wilka znajduje w sobie wystarczająco dużo siły, żeby opuścić przewód pokarmowy mięsożercy w chwili, gdy w obronie Czerwonego Kapturka staję Osoba Zatrudniona w Gospodarce Leśnej. Staruszka urażona jego męską dominacją i nieuzasadnioną ingerencją w sprawy kobiet ucina mu głowę. Po śmierci człowieka, Wilk, Babcia i Czerwony Kapturek zakładają alternatywną wspólnotę mieszkaniową, w której żyją długo i szczęśliwie bez krępujących ich stereotypów kulturowych.
Reklama
Nie zawsze może być miło. Polub fanpage VICE Polska, aby być z nami na bieżąco
Nie zawsze jednak obchodzono się z młodymi, chłonnymi umysłami dzieci równie ostrożnie co dzisiaj. Jak pisze Jack Zipes we wstępie do The Oxford Companion to Fairy Tales, od zarania dziejów treść i znaczenie bajek zależała od stopnia rozwoju plemienia, społeczności, a w późniejszych czasach również od całego społeczeństwa. Bajki przeznaczone do opowiadania najmłodszym miały charakter „inicjacyjny" i służyły do stabilizowania, konserwowania lub zmieniania panujących przekonań, praw i systemów wartości obecnych w danej grupie. Głos narratora, w czasach kiedy dostęp do edukacji był ograniczony, był więc jednym z istotniejszych dydaktycznych mediów. Często aby przekazać lub utrwalić pewną wiedzę wśród najmłodszych, jako materiał wiążący wykorzystywano silne emocje, takie jak strach lub odrazę.Za prekursorów tego typu opowieści uznaje się powszechnie braci Grimm. Żeby przypomnieć, jak bardzo „niepoprawne" były pozbawione cenzury bajki Grimmów wystarczy wspomnieć okoliczności śmierci macochy Śnieżki, która umiera na weselu tejże, tańcząc w rozżarzonych do czerwoności pantoflach. Równie nieciekawie kończą chciwe siostry Kopciuszka, które za namową matki obcinają sobie palce u stóp, żeby zmieścić swoje ogromne stopy do kryształowego bucika. Po całonocnym przyjęciu zamroczony książę poznaje swoją wybrankę tylko dlatego, że w przeciwieństwie do sióstr nie stoi ona w kałuży krwi. Niemal w każdej z przypowieści braci Grimm krew i trucizna leją się strumieniami, zostawiając moralistyczną ocenę wydarzeń zakłopotanym czytelnikom lub słuchaczom.
Reklama