Sprawdziłem, czy pisma młodzieżowe niszczą polskie wartości
Na zdjęciu autor tekstu. Fot: Paweł Mączewski

FYI.

This story is over 5 years old.

prasa

Sprawdziłem, czy pisma młodzieżowe niszczą polskie wartości

Werdykt: niszczą przede wszystkim rozum i godność człowieka

„Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie" – powiedział 400 lat temu hetman Jan Zamoyski, fundując wyższą uczelnię w swoim mieście. Dziś takim hetmanem chciałby zostać wiceminister kultury Paweł Lewandowski. Według niego, pisma młodzieżowe „negują wartości wyznawane w naszym kraju i propagują światopogląd właściwy dla środowisk bardzo liberalnych obyczajowo". W wywiadzie dla „Tygodnika Solidarność" (który zdecydowanie pismem młodzieżowym nie jest) ma też im za złe, że „promują bardzo miernych idoli, a zupełnie pomijają polską kulturę". Odpowiedzią na to niszczenie mają być, oczywiście, działania Prawa i Sprawiedliwości w sektorze mediów.

Reklama

Czy rzeczywiście jest tak źle? Mój kontakt z prasą młodzieżową ogranicza się się do wypełniania psychotestów, kiedy ktoś ze znajomych kupi egzemplarz w zestawie z bronkami do pociągu, więc postanowiłem wybrać się do Empiku, gdzie – jak myślę – zaopatrują się w czasopisma osoby, które nie posiadają internetu. W gąszczu czekoladek i akcesoriów do dekupażu udało mi się znaleźć półkę z podpisem „młodzież", do połowy skolonizowaną przez prasę dziecięcą, zwykle stanowiącą pretekst do naciągnięcia rodziców na piórnik z kucykami Pony albo „zestaw młodego fana Legii". Wniosek: prasa młodzieżowa jest w kryzysie. Ten obraz potwierdza fakt, że w salonie Empiku nikt nie potrafił udzielić mi informacji, co sprzedaje się najlepiej, ponieważ osoba odpowiedzialna za prasę jest w pracy „tylko rano". Wygląda zatem na to, że na niszczeniu polskiej kultury trudno zarobić. Aby dowiedzieć się więcej, kupiłem naręcze młodzieżowego szrotu i postanowiłem przyjrzeć im się bliżej.

Bravo Sport

Zdjęcia okładek wykonane przez autora tekstu

Ach, kultura fizyczna. Ten przyczółek zdroworozsądkowych wartości, życia w zdrowiu i higieny umysłowej. Pamiętam, że w podstawówce „Bravo Sport" czytali zwykle spoko chłopacy, którzy na boisku, korytarzu i w klasie wyznawali zasady fair play. Okładka zachęca tytułami odwołującymi się do tradycyjnych, monarchistycznych i religijnych wartości: „Czy Jesus zbawi Manchester City", „Kto zrzuci Pogbę z tronu", „Cesarz ringowej miazgi", a także „Największe tajemnice naszej królowej tenisa" – to ostatnie o Agnieszcze Radwańskiej, z Polaków jest też Lewandowski.

Reklama

Kto to, co to?

Wystarczy jednak otworzyć pismo, by nie móc uwierzyć własnym oczom. Pierwszy duży artykuł dotyczy ligi niemieckiej i opatrzony jest nagłówkiem „Czy Niemcy w końcu podbiją Europę?" – bez komentarza. Chociaż okładka zapowiada „PLAKATOWĄ MASAKRĘ", to na żadnym z 14 posterów nie ma Polaka – za to jednym z nich widnieje czteronogie monstrum, zapewne efekt wychowania w duchu „tolerancji" i „politycznej poprawności". Do tego artykuł o Radwańskiej wciśnięto gdzieś na końcu, między tekst o wrestlingu (kto to czyta?) a szarady.

Werdykt: pod płaszczykiem wartościowej rozrywki „Bravo Sport" ordynarnie promuje niemiecką supermację i wychowuje Polaków w poczuciu niższości.

Young Stars i Tube News

Magazyn w całości poświęcony youtuberom wydaje się czymś, czego żaden wizjoner nie przewidział, lecz nie zmienia to faktu, że na polskim rynku funkcjonują dwa takie pisma. Wygląda też na to, że Polska przoduje w produkcji tego rodzaju gwiazd, ponieważ większość z bohaterów pochodzi właśnie z kraju nad Wisłą. Niechaj narody wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój YouTube mają, jak z pewnością powiedziałby Mikołaj Rej, gdyby żył w 2017 r. Jako wisienkę na torcie należy potraktować fakt, że nawet zagraniczne gwiazdy mówią w wywiadzie, że Polska to ich drugi dom. Miejmy jednak nadzieję, że to tylko metafora, bo przecież nie potrzebujemy tutaj imigrantów.

Werdykt: W IV Rzeczpospolitej magazyny o youtuberach będą mogły nosić miano patriotycznych i czeka je świetlana przyszłość.

Reklama

Top Model

Pismo reklamuje się jako „Twój creative magazine" i posiada okładkę, do której masturbowałbym się, gdybym był pedofilem.

Werdykt: I'm not planning to wziąć ten creative magazine do ręki.

Victor Gimnazjalista i Bravo

Poczułem lekką nostalgię, gdyż obydwa magazyny były dostępne, kiedy sam byłem gówniakiem. „Bravo" stanowiło wówczas głównie przedinternetową dostawę lolkontentu (polecam fotostory o satanistach,), „Victora" zapamiętałem z nawet sensownego artykułu o życiu na skłocie. Jak sprawy mają się dzisiaj?

Po pierwsze widzimy, że „Bravo" nadal stanowi swego rodzaju trening przed kupowaniem pism, które na okładkach umieszczają żółto-czerwone napisy w rodzaju „SZOK" czy „GORĄCE FOTKI". „Victor" udaje już bardziej czytalny magazyn – zaczyna się nawet od działu „kultura" (czy raczej „qoolturka", ponieważ dla twórców pisma świat zatrzymał się 1996 r.) z recenzjami płyt Calvina Harrisa i Imagine Dragons (są też w „Bravo"). Potem artykuł o pizzy, czyli jednej z polskich narodowych potraw, przewodnik po Polsce i czymś, co każdy prawdziwy Polak powinien uważać za swój konserwatywny obowiązek: jeździe samochodem. Żadnych pedalskich, wegańskich rowerów. Z „Bravo" dowiadujemy się natomiast, jaka jest średnia długość penisa (14 centymetrów), pojawia się tam też słowo „łechtaczka", a także że nie należy krzywdzić zwierząt, co minister Szyszko mógłby uznać za zdradę narodową.

Werdykt: na miejscu wiceministra kultury postawiłbym na „Victora", bo „Bravo" wieje lewactwem.

Reklama

Perspektywy i Cogito

Zapamiętałem je jako pisma, które czytały najbardziej nudni ludzie w liceum. Wygląda na to, że tak jest do dzisiaj, bo w tych dwóch pismach nie ma nic ciekawego.

Werdykt: Już wolałbym czytać „Uważam Rze" albo „W Sieci".

Wnioski

Pisma młodzieżowe niszczą raczej rozum i godność człowieka, promując polskich youtuberów i creative podejście do języka polskiego, niż rodzimą kulturę. Jeżeli pan minister chce, żeby prasa promowała rodzimych twórców, to może na przykład zabiegać o lepsze finansowanie działaności młodych artystów, muzyków, filmowców czy deweloperów gier. Bo chociaż jego ministerstwo zapowiadało, że w tym roku budżet na kulturę przekroczy 1% wydatków państwa, to możemy się obawiać, czy rzeczywiście pieniądze zaspokoją potrzeby polskich obiecujących artystów, czy pójdą raczej na Sylwestra z Zenkiem Martyniukiem i fundację Ojca Rydzyka. Ale może to oni powinni być moimi idolami? Może czas na plakatową masakrę ze św. Janem Pawłem II? W sumie to jestem na tak.

Możesz śledzić autora na jego profilu na Facebooku i Twitterze