FYI.

This story is over 5 years old.

Vice Blog

Suki w kosmosie: historia radzieckich psów kosmonautów

Zdeterminowany, by ukazać światu wyższość metody komunistycznej, ZSRR w tajemnicy uruchomił program kosmiczny. W końcu i człowiek miał opuścić atmosferę, lecz jako pierwsza zrobiła to Łajka – pies z ulicy, bez właściciela

Pocztówka z psem kosmonautą. Zdjęcie dzięki uprzejmości wydawnictwa Fuel

W książce „Soviet Space Dogs" historyczka sztuki feministycznej Olesya Turkina bada obsesję Związku Radzieckiego na punkcie psów, które rząd wysyłał na orbitę, by testować bezpieczeństwo podróży kosmicznych.

Po zakończeniu II Wojny Światowej, ZSRR i USA utknęły w konflikcie ideologicznym między socjalizmem a kapitalizmem. Zdeterminowany, by ukazać światu wyższość metody komunistycznej, ZSRR w tajemnicy uruchomił program kosmiczny. W końcu i człowiek miał opuścić atmosferę, lecz jako pierwsza zrobiła to Łajka – pies.

Plany podróży Łajki trzymano w tajemnicy prawie do końca – ogłoszono je kilka dni przed startem. Jak wyjaśnia w swojej książce Soviet Space Dogs rosyjska feministka Olesya Turkina: „Tajność programu kosmicznego spowodował fakt, że socjalizm nie mógł mierzyć się z ewentualną porażką. A podróż w kosmos miała być największym osiągnięciem tego narodu". Jak głosi oficjalna wersja wydarzeń, dzielny, mały kundelek dotarł na orbitę, zmarł bohaterską śmiercią i stał się pierwszą ikoną gwiezdnej eksploracji.

Reklama

Poznaj: Psy, koty i myszy na krańcu świata

Słodkie fotografie Łajki i jej psich towarzyszy ubranych w ochronne kamizelki i hełmy umieszczano na wszystkim – od paczek papierosów do zabawek dla dzieci. Londyński wydawca Damon Murray kolekcjonował to zjawisko i szukał kogoś, kto opowiedziałby mniej oficjalną historię psich wypraw w kosmos.

„Konkretnie interesowałem się tym, jaki wpływ te przedmioty codziennego użytku wywarły na ludziach Związku Radzieckiego – chciałem spróbować zrozumieć ich postrzeganie roli psów w wyścigu kosmicznym. Zdałem sobie sprawę, że coś takiego może napisać tylko Rosjanin; byłoby trudno – może nawet niemożliwe – by ktoś z innego kraju opisał niuanse i szczegóły niezbędne do uczynienia tej historii inną" – napisał Murray w e-mailu do Broadly

Skontaktował się więc z Turkiną, która wydała mu się do tego zadania idealna: była nie tylko pracownikiem naukowym w Państwowym Muzeum Rosyjskim, ale także od 1999 roku należała do Rosyjskiego Związku Kosmonautyki. Bardzo spodobał jej się ten pomysł. „Wychowałam się w Związku Radzieckim. Czworonożni kosmonauci pojawiali się wszędzie. Na opakowaniach słodyczy, książkach, znaczkach, prezentach na gwiazdkę – były naszą bajką" – napisała do Broadly.

Puszka na ciasteczka z psami w kosmosie. Wszystkie zdjęcia dzięki uprzejmości wydawnictwa FUEL

Olesya Turkina znana jest w Rosji z promowania sztuki feministycznej. W 1989 roku współorganizowała „Kobiety w sztuce" w Leningradzie (teraz Sankt Petersburg), w której pokazywała prace radykalnego performera Vlada Mamysheva-Monroe. Media później zmiażdżyły ją i jej współorganizatora za to przedsięwzięcie; w trakcie wernisażu artystę ganiano po ulicach. „Słowo «feminizm» wywoływało przerażenie, zagubienie, a nawet obrzydzenie" – wspomniała Turkina.

Reklama

Stary fanpage VICE przestanie działać 1 kwietnia. Już teraz polub nowy

Historia feminizmu w Rosji jest długa i skomplikowana. Podczas zimnej wojny rząd socjalistyczny propagował ideę społeczeństwa bezpłciowego. Nie istniały kobiety, nie istnieli mężczyźni, istnieli jedynie towarzysze. „Wychowałam się w czasach, kiedy nikt nie znał pojęcia «feminizm», a jednak kobiety mogły wybrać sobie każdy zawód. Kobieta mogła zostać kosmonautą albo przedstawicielką rządu oraz zarabiać tyle samo, ile mężczyzna".

Mimo takich ideałów, jak mówi Turkina, egalitarne sowieckie społeczeństwo było tak naprawdę niezwykle patriarchalne. „Zamiast wolności, kobiety miały dwa zawody. Oczekiwano od nich aktywności społecznej, ciężkiej pracy, a po powrocie do domu musiały nakarmić męża, wychowywać dzieci i posprzątać dom" – zauważyła.

To, że jedynie suczki zostały wybrane do podróży w kosmos, może dziwić. Ale oczywiście istniał bardzo pragmatyczny powód: kapsuły kosmiczne okazały się zbyt małe, by odziane w kombinezony samce mogły podnieść nogę w celu ulżenia swojemu pęcherzowi. Przykucnięcie, naturalne zachowanie suk, sprawdziło się o wiele lepiej.

Z powodu trzymania przedsięwzięcia w sekrecie dokładna liczba wysłanych w kosmos psów nie jest znana, ale Turkina szacuje ją na około pięćdziesiąt. Kiedy jedna z suk przeżyła powrót na Ziemię i zaszła w ciążę, jej płodność została wykorzystana jako propaganda metody sowieckiej. Narodziny jej zdrowych szczeniaków poświadczały bezpieczeństwo podróży w kosmos i wielkość radzieckiej nauki. Nikita Chruszczow szyderczo podarował nawet szczeniaka Pushinkę (po rosyjsku „Pusia") córce Johna F. Kennedy, Caroline.

Reklama

Wycieczka Łajki w listopadzie 1957 niesamowicie przyśpieszyła wyścig kosmiczny między USA a ZSRR. W 1955 Biały Dom ogłosił, że w ciągu trzech lat wyśle swoją satelitę na orbitę. Dwa lata później Amerykanie spojrzeli w niebo i znaleźli tam sowieckiego Sputnika okrążającego Ziemię. Sputnik nie tylko o rok wyprzedził ich projekt – był też dziesięć razy większy od ich jeszcze niezbudowanej konstrukcji.

Opakowanie zapałek z wizerunkiem Łajki z podpisem: „Pierwsza pasażerka Sputnika – pies Łajka"

Sputnik 2 wyleciał z bazy już miesiąc później – z Łajką w środku – jeszcze większy niż swój poprzednik. Mimo wagi całego projektu pies pochodził z ulicy, nie miał właściciela. „Przybłęd nie wybierano ze względu na ideologię klasową; założono, że skoro musiały samodzielnie walczyć o przetrwanie, uczyniło je to naturalnie bardziej wytrzymałymi niż psy rasowe" – pisze Turkina.

Zazdrośni Amerykanie złośliwie nazywali Łajkę „Muttnikiem" [mutt – kundel] i szydzili z eksperymentu. Według oficjalnej wersji wydarzeń Łajka poniosła bohaterską śmierć w imię postępu naukowego. Jako zwierzę nieposiadające głosu Łajka wcale nie zgłosiła się na tę gwiezdną misję, a jednak świętowano wagę jej poświęcenia. Jej wizerunek występował na materiałach propagandowych rozpowszechnianych w całym Związku Radzieckim.

„Oklepany obowiązek bycia przygotowanym na śmierć za ojczyznę, przeniesiono też na Łajkę. Właśnie ten powód najprawdopodobniej sprawił, że radzieckie mass media nie spodziewały się globalnego zainteresowania losem psa i oburzenia po jej śmierci. Z punktu widzenia Sowietów był to bezpośredni akt bohaterstwa, którego dokonało głupie stworzenie, lecz Zachód uznał to wydarzenie za symbol bezlitosnej i okrutnej ideologii".

Reklama

Media radzieckie przekazały wiadomość, że Łajka przeżyła w swojej kapsule tydzień, po czym przeszła zdalną eutanazję. Tak naprawdę, umierała kilka godzin w okropnych cierpieniach, płonąc żywcem z powodu przegrzewających się silników rakietowych i promieniowania słonecznego. Lecz szczegóły jej śmierci spowite były tajemnicą do roku 2002 roku, czternaście lat po tym, jak pierestrojka rozluźniła cenzurę i pozwoliła naukowcom swobodnie rozmawiać o swoich doświadczeniach. Wstydzili się.

„Bardzo wielu rzeczy dowiedziałam się podczas zbierania materiału do książki" – napisała Turkina w e-mailu do Broadly. „Po pierestrojce naukowcy chętnie udzielali wywiadów i odkrywali nieznane fakty. Zauważyłam, że relacje między nimi a tymi psami były pełne sympatii. Dodało to całej historii trochę ciepła".

Opakowanie zapałek z wizerunkiem psa lecącego w kosmos

Następne po Łajce były Biełka i Striełka, pierwsze zwierzęce kosmonautki, które odbyły podróż kosmiczną i wróciły na Ziemię. Z okazji ich wyprawy, która odbyła się w roku 1960 roku, w statku kosmicznym zainstalowano kamery. Ludzie mogli oglądać na żywo przygody psów. Ubrane w śliczne, dopasowane, czerwono-zielone kombinezony dryfowały w zerowej grawitacji, okrążając orbitę ziemską osiemnaście razy. Kiedy wylądowały, zyskały globalną sławę. Turkina pisze o nich jako o „pierwszych sowieckich gwiazdach pop".

Kultura popularna nie istniała wtedy w ZSRR. Ideologia socjalistyczna twierdziła, że każde osiągnięcie należy do wszystkich sowieckich towarzyszy, a nie do poszczególnej jednostki. Naukowcy i inżynierowie pracujący nad projektem pozostali anonimowi, a Biełka i Striełka zyskały sławę.

Reklama

„Szeroko zakrojona produkcja towaru ozdobionego ich wizerunkami, wszechobecność w mediach, pragnienie każdego obywatela Związku Radzieckiego – bez względu na wiek i płeć – by spotkać osobiście kosmiczne psy; te i wiele innych elementów tradycyjnie kojarzonych z kultem pop-gwiazdy pojawiło się w przypadku Biełki i Striełki" – pisze Turkina w Soviet Space Dogs.

Pocztówka przedstawiająca Biełkę i Striełkę w rakiecie

Nim naukowcy uznali, że podróż w kosmos nie zaszkodzi człowiekowi, przeprowadzono jeszcze przynajmniej sześć prób z psami i jedną z załogą złożoną z grupy małp (płci męskiej). Małpy płci żeńskiej badano na Ziemi, chcąc określić „optymalny czas na przebywanie w kosmosie pod kątem kobiecego cyklu biologicznego" – podaje Turkina. 16 czerwca 1963 roku radziecka kosmonautka Walentina Tierieszkowa została pierwszą kobietą, która opuściła planetę. Powróciła na Ziemię po 48 okrążeniach orbity – 71 godzinach – spędziwszy w kosmosie więcej czasu niż wszyscy amerykańscy astronauci razem wzięci.

Turkina swoją książkę dedykuje wszystkim psom, które przyczyniły się do sukcesów sowieckiego programu kosmicznego. Kiedy nie pisze ani nie organizuje wystaw, pracuje jako feministyczna aktywistka w Sankt Petersburgu. Tak samo jak szlachetne stworzenia, które przedstawia w Soviet Space Dogs, Olesya Turkina to ucieleśnienie odwagi, oddania i nadziei na lepsze jutro.

By dowiedzieć się więcej o zwierzęcych kosmonautach, przeczytaj "Soviet Space Dogs" Olesyi Turkiny wydane przez wydawnictwo Fuel.