FYI.

This story is over 5 years old.

Newsy

ONZ orzeka, że zakaz aborcji w Irlandii jest nielegalny i nieludzki

ONZ: Republika Irlandii złamała podstawowe prawa człowieka, odmawiając kobiecie prawa do usunięcia płodu z wrodzoną wadą serca

Komisja Praw Człowiek ONZ. Fot. Wikimedia Commons

Artykuł ukazał się na Broadly

Przed nami bezprecedensowe orzeczenie Komitetu Praw Człowieka, według którego niemożność przerwania ciąży przez irlandzką kobietę stanowiło naruszenie jej praw człowieka.

Czterdziestodwuletnia Amanda Mellet pochodzi z Dublina, w 2011 r. zaszła w swoją pierwszą ciążę. Gdy w 21. tygodniu udała się na USG, dowiedziała się, że płód ma wrodzoną wadę serca, w wyniku której umrze w fazie prenatalnej lub zaraz po narodzinach. Irlandzkie prawo zezwala na przerwanie ciąży tylko w przypadku bezpośredniego zagrożenia życia matki, Mellet nie mogła więc legalnie przeprowadzić zabiegu.

Reklama

Lekarze i położne z Rotunda Hospital zasugerowali kobiecie, by poddała się zabiegowi „gdzie indziej" (czyli poleciała do Wlk. Brytanii, gdzie aborcja jest legalna). Amandy nie przekonała argumentacja lekarza, który stwierdził, że „dziecko być może nie będzie cierpieć", nadal więc chciała poddać się zabiegowi. W dokumentacji sądowej znajdziemy informacje o tym, że intencją Mellet było „oszczędzenie cierpienia swojemu dziecku", a komentarze lekarzy sprawiły, że poczuła się „osądzana".

Kobieta poleciała do Anglii, gdzie wywołano trwający 36 godzin poród. Płód, którego wydała na świat, był martwy. Nie mogąc sobie pozwolić na dłuższy pobyt (koszt wyjazdu wyniósł prawie 13,5 tys. zł) wróciła do Dublina już 12 godzin po porodzie. Akta sprawy opisują jej stan: „Krwawiła, była osłabiona i otumaniona". Trzy tygodnie później, ku przerażeniu Amandy, kurier dostarczył jej prochy martwo urodzonego płodu (dziecka?). Dokumenty zimną, prawniczą terminologią stwierdzają, iż Mellet poczuła się „głęboko dotknięta" sytuacją, w której obcy człowiek przekazuje jej wszystko, co zostało z upragnionego dziecka w zapinanym foliowym woreczku.

Manifestujący działacze pro-choice w Irlandii. Zdjęcie dzięki uprzejmości irlandzkiej Abortion Rights Campaighn (ARC)

Amanda Mellet wniosła skargę do Komitetu Praw Człowieka przy ONZ. Zarzucała państwu Irlandzkiemu, że – odmawiając jej zabiegu, którego potrzebowała – naruszyło jej prawa człowieka. Wybór pomiędzy urodzeniem martwego lub umierającego dziecka, albo koniecznością wyjazdu za granicę w celu poddania się zabiegowi stanowi pogwałcenie jej prawa do bycia wolną od okrutnego, nieludzkiego i poniżającego traktowania, które zapewnia jej Artykuł 7 Międzynarodowego Paktu Praw Osobistych i Politycznych.

Reklama

ONZ zgodziło się z kobietą, stwierdzając, że irlandzki rząd „naraził powódkę [Mellet] na intensywne cierpienie fizyczne i psychiczne … Wielu z opisanych negatywnych doświadczeń, przez które przeszła, można było uniknąć, gdyby tylko mogła przerwać ciążę w znajomym otoczeniu, we własnym kraju, pod opieką lekarzy, których znała i którym ufała".

Ponadto ONZ orzekło, że Mellet padła ofiarą dyskryminacji, gdyż odmówiono jej pomocy psychologicznej, którą otrzymują inne irlandzkie kobiety rodzące martwe dzieci.


Piszemy (nie tylko) o ważnych rzeczach. Polub fanpage VICE Polska, żeby być z nami na bieżąco


Narody Zjednoczone nie mogą zmusić Irlandii do zmiany prawa aborcyjnego – będącego jednym z najostrzejszych na świecie – Amanda Mellet otrzyma jednak zadośćuczynienie. Orzeczenie ma też na celu skupienie większej uwagi na niedoli kobiet, którym w tym niezwykle katolickim państwie odmawia się prawa do aborcji, zwłaszcza gdy płód nie ma szans na przeżycie ciąży. Ostatnie miesiące obfitują w kolejne podobne sprawy wytaczane przeciw państwu irlandzkiemu, często dotyczące śmiertelnych wad rozwojowych płodu.

Mara Clarke z Abortion Support Network uważa, że taka decyzja Komitetu to ważny krok we właściwą stronę. „To wspaniałe zwycięstwo Amandy, które, mam nadzieję, pomoże przekonać irlandzki rząd do zliberalizowania prawa aborcyjnego i zezwolenia na przerywanie ciąży z przyczyn medycznych". Clarke zaznacza jednak, że wszystkie kobiety, nie tylko noszące płody ze śmiertelnymi wadami, potrzebują dostępu do bezpiecznej i legalnej aborcji. „Nie sądzę, żeby pewne kobiety miały większe prawo do aborcji niż inne".

Jednak to, co musiała znieść Amanda, niestety nie jest w Irlandii sytuacją wyjątkową. „Kobiety, które zachodzą w upragnioną ciążę i słyszą najgorszą z możliwych dla płodu diagnoz, są przez system traktowane w sposób przerażający". Clarke opowiadała mi niepokojące historie o kobietach zwodzonych i oszukiwanych przez lekarzy aż do 24 tygodnia ciąży, kiedy to nie mogły już legalnie poddać się zabiegowi w Zjednoczonym Królestwie.

Mimo że opisywane tu zarządzenie jest wielkim moralnym wsparciem dla wszystkich kobiet w podobnej sytuacji, nie zmienia ono faktu, że te z nich, które chcą poddać się zabiegowi – tak z przyczyn medycznych, jak i innych – są zmuszane do podróży za granicę na własny koszt finansowy i emocjonalny.

„Irlandzkie władze sądzą, że wiedzą lepiej, kiedy powinnyśmy kontynuować ciążę", twierdzi Clarke. „Jeśli uznasz, że nie chcesz rodzić dziecka tylko po to, by patrzeć, jak umiera, Irlandia cię ukarze. Potraktują cię jak zwykłego przestępcę".