FYI.

This story is over 5 years old.

Kultura

Muzułmanie kochają Jezusa

Mimo że tylko dla chrześcijan Jezus jest głównym obiektem czci, inne wiary również otaczają go kultem – a na ich czele znajduje się islam
Chrystus Pantokrator, ikona z VI wieku z Monastyru św. Katarzyny na Górze Synaj. Zdjęcie: Wiki Commons.

Mimo że tylko dla chrześcijan Jezus jest głównym obiektem czci, inne wiary również otaczają go kultem – a na ich czele znajduje się islam. Jezus jest dla muzułmanów na tyle ważny, że niektórzy z nich uważają, że powinni obchodzić Boże Narodzenie jako święto muzułmańskie, aczkolwiek skupiając się na innych jego aspektach. Jednak, mimo wielkiego znaczenia Jezusa w wierze muzułmańskiej, jest on szczególnie istotny dla pewnej grupy, z którą nie chcieliby go kojarzyć ani chrześcijanie, ani muzułmanie – ISIS. Samozwańcza „słuszna interpretacja" osoby Chrystusa przez Państwo Islamskie powinna skłonić do refleksji wszystkich, którzy chcą mieć monopol na świętowanie jego narodzin.

Reklama

Przeczytaj: Mój syn ma na imię Islam, mieszkamy w Polsce.

Wszyscy wiedzą, że głównym prorokiem islamu jest Mahomet. Jednak wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że według pewnych islamskich autorytetów poprzedzały go przynajmniej 124 tysiące proroków. Każdy z nich przekazał ludziom boskie natchnienie i zasłużył sobie tym na szacunek. Jezus jest jednym z niewielu proroków, których imiona znamy. Co więcej, jak tłumaczy profesor Zeki Saritoprak, autor Jezusa islamu z 2014, Chrystus jest jednym z pięciu najważniejszych proroków tej religii, stojącym na równi z Abrahamem, Mahometem, Mojżeszem i Noem. Mahomet nazywał Jezusa swoim bratem, a apokryficzne opowieści mówią o tym, jak chronił obrazy Maryi podczas oczyszczania Mekki z bożków. Jezus (albo Isa, jak brzmi arabski odpowiednik jego imienia) pojawia się dziesiątki razy w Koranie i setki razy w hadisach – cytatach i opowieściach o Mahomecie i jego towarzyszach, częstym źródle islamskiego nauczania i autorytetu. Jezus uważany jest za wyjątkowo ważną postać, z racji bycia ostatnim prorokiem izraelickim, który na dodatek przepowiedział nadejście Mahometa, czyli ostatniego głosu Boga na Ziemi.

Mimo wspólnej czci okazywanej Jezusowi przez chrześcijan i muzułmanów, istnieją poważne różnice w interpretacjach jego historii. Islam zakłada, że Jezus był synem dziewicy Maryi (w arabskim – Marjam, również otoczonej kultem, nazwanej przez Mahometa jedną z czterech perfekcyjnych kobiet w historii), dzieckiem pozbawionym grzechu, który niósł światu Słowo Boże i dokonywał cudów. Zaprzeczają jednak, jakoby był wcieleniem bądź synem Boga, jak również temu, że zmarł na krzyżu za nasze grzechy. Twierdzą natomiast, że przeżył swoje ukrzyżowanie (nie ma zgody co do tego jak) i wstąpił do niebios, gdzie po wsze czasy zasiada po prawicy Boga. Co więcej, podobno objawił się Mahometowi we śnie – prorok opisał go jako długowłosego, zadbanego mężczyznę o ciemnej, brązowej skórze – zupełnie wbrew współczesnym chrześcijańskim przedstawieniom.

Reklama

Według niektórych takie postrzeganie Chrystusa przypomina wierzenia wczesnych sekt chrześcijańskich. Muzułmanie, chrześcijanie i świeccy uczeni zgodnie twierdzą, że większość z dzisiejszych interpretacji losów Chrystusa (łącznie z naturą jego boskości i zbawieniem ludzkości) to ozdobniki dodane przez teologów bizantyjskich, pracujących od 200 do 400 lat po śmierci Jezusa. Jednak pomimo podobieństwa Jezusa islamu do Jezusa pierwszych chrześcijan czy chrześcijańskich sekt, współczesnych lub historycznie bliskich Mahometowi, wciąż istnieją bluźniercze (z obu perspektyw) różnice w narracjach.

Dziewica z Dzieciątkiem i świętymi Jerzym i Teodorem. Ikona pochodzi z ok. 600 r., znajduje się w Klasztorze świętej Katarzyny w Egipcie.

Nawet jeśli nie jest zbawicielem, to muzułmanie wielbią Jezusa jako wzór różnych religijnych postaw. To jedyny znany prorok w islamie, który nie miał żony i dzieci; uważa się go za modelowego ascetę. Z racji dokonanych przez siebie cudów, stanowi filar islamskiego mistycyzmu. A dzięki swoim nauczaniom o współczuciu i nawracaniu uznawany jest za przykład wojownika o sprawiedliwość społeczną.

Jest też, podobnie jak w chrześcijaństwie, kluczową postacią w islamskiej eschatologii. Według wielu uznanych hadisów, gdy nastąpi koniec świata, Jezus zejdzie z niebios (jako śmiertelnik), by zebrać wiernych, z którymi przeciwstawi się islamskiej wersji antychrysta. Choć nikt nie ma prawa wiedzieć kiedy nastąpi apokalipsa, muzułmanie i tak spekulują jak szaleni. Saritoprak odkrył ponad 100 książek napisanych na przestrzeni wieków o roli Jezusa w ostatnich dniach świata, rozważających moment i szczegóły jego nadejścia. Jak można sobie łatwo wyobrazić, w okresie wielkiego chaosu i konfrontacji z chrześcijanami (pamiętajcie o krucjatach), bardzo istotny stanie się spór o to, kto ma lepszy kontakt z eschatologicznym Jezusem.

Reklama

Nie wszyscy muzułmanie interpretują wysoce alegoryczne opowieści o apokalipsie i Jezusie w sposób dosłowny. Saritoprak chce wierzyć, że większość szczegółów opisów końca świata to metafory, interpretuje je jako aluzje do nadchodzącej epoki współpracy religii monoteistycznych, którą zapoczątkuje zstąpienie Chrystusa na Ziemię. Inni posuwają się o krok dalej i twierdzą, że większość hadisów o apokalipsie została sfałszowana. Ale są osoby, które traktują je zupełnie dosłownie. Według doniesień, takie historie są szczególnie ważne dla ludzi żyjących w strefach konfliktów.

– Zapytałem jednego z takich fundamentalistów: „Wierzysz w Jezusa, który zejdzie z chmur i udzieli CNN i Fox News wywiadów?". Odpowiedział „Tak, dokładnie tak się stanie…" – mówi Saritoprak.
– Muzułmanie nie skupiają się na przybyciu Jezusa na ziemię, ale dla niektórych jest to ważne… To pewnie dlatego grupy takie jak ISIS wykorzystują elementy eschatologii islamskiej.

CZEGO POTRZEBA, BY ZNISZCZYĆ ISIS?

Państwo Islamskie publicznie ogłasza się grupą millenarystyczną, która chce przyśpieszyć nadejście apokalipsy. Dabiq, ich magazyn propagandowy, nazwany jest na cześć syryjskiego miasta, w którym, według Mahometa, dojdzie do ostatecznej bitwy między armią islamską i rzymską. Niedawne doniesienia New York Timesa sugerują, że przywódcy ISIS uważają amerykańskie interwencje w tym rejonie za znak nadchodzącej apokalipsy, przedstawiając nas jako rzymskich niewiernych; co więcej, próbują nawet sprowokować działania zbrojne w miejscach wspomnianych w opisach apokaliptycznych. ISIS zabiło w Dabiku Petera Kassiga – byłego członka US Army Rangers – przy czym odnosiło się do Dnia Sądu i roli naszego państwa w ich wizji końca.

Komentatorzy nie są zgodni co do tego, jak poważna i rozpowszechniona jest wiara ISIS w apokalipsę. Ich własne dokumenty dowodzą, że wielu szeregowych członków grupy nie jest wzorowymi muzułmanami. Saritoprak wierzy, że teologia apokaliptyczna to po prostu chwyt, który ISIS wykorzystuje, by usprawiedliwić swoje istnienie, inspirować swoich członków i polować na młode, łatwowierne dusze. Aczkolwiek istnieją także dowody na to, że przynajmniej ci główni decydenci Państwa Islamskiego gorliwie wierzą w swoją własną apokaliptyczną retorykę. To znaczy, że według fanatyków, Jezus jest wyjątkowo ważnym prorokiem Państwa Islamskiego. Członkowie TRAC (Konsorcjum Badań i Analizy Terroryzmu) twierdzą, że widzieli zdjęcia bilbordów z terytorium ISIS, napominających wiernych by pamiętali o Chrystusie; jego imię wspominano też w przynajmniej jednym propagandowym filmie wyprodukowanym w Stanach. Analitycy TRAC dostrzegają paralele między działalnością Państwa Islamskiego i drogą prowadzącą do powrotu Chrystusa.

Sposoby oddawania Chrystusowi czci przez zwykłych muzułmanów i Państwo Islamskie różnią się od siebie drastycznie. Jak podkreśla Saritoprak, wielu muzułmanów szanuje Jezusa głównie za naukę tego, jak prowadzić moralne, pełne współczucia i ascezy życie. Nawet ci, którzy skupiają się na jego znaczeniu w eschatologii, niezależnie od tego jak dosłownie traktują teksty religijne, nie chcą siać w jego imieniu śmierci i pożogi. Idiotyczna ironia kojarzenia pokojowej postaci Chrystusa z chaosem jest ewidentna tak dla większości muzułmanów, jak i dla większości chrześcijan. Dla tych, którzy wierzą w apokalipsę, ale nie są na tyle fanatyczni, by próbować ją przyspieszyć, w dniach ostatnich ważniejsze będzie kierowanie się naukami Jezusa i dążenie do sprawiedliwości, pokoju i jedności.

Warto też zaznaczyć, że istnieją chrześcijańskie grupy, które chciały doprowadzić do ostatecznego zstąpienia na ziemię pewnej bardzo konkretnej wersji Chrystusa. W latach 90. XX wieku zielonoświątkowy kaznodzieja i hodowca bydła z Mississippi uparł się, by wesprzeć grupę ortodoksyjnych żydów z Izraela w odbudowie Świątyni Jerozolimskiej (centrum wiary żydowskiej do momentu zburzenia jej w 70 r. n.e.), wysyłając im czerwoną jałówkę, której poświęcenie jest niezbędną częścią rytuału odbudowy. Zrobił to, autentycznie wierząc, że przyspieszy tym okrutne, apokaliptyczne nadejście Chrystusa. Niektórzy uważają, że większość, lub całe ewangelickie wsparcie dla Izraela służy właśnie temu – ponieważ odbudowa państwa żydowskiego jest kolejnym wymogiem powrotu Jezusa.

Prawdopodobnie wszystkich wierzących w bardziej umiarkowanego Chrystusa kusi odrzucenie brutalnych, fundamentalistycznych interpretacji Jezusa jako niezasadnych – niechrześcijańskich czy niemuzułmańskich. Jednak niedostrzeganie głębokiego religijnego natchnienia ludzi, którzy wierzą w takie rzeczy, jest krokiem wstecz w walce z ekstremizmem. Nawet biorąc to pod uwagę – nikt nie ma wyłączności na interpretację i celebrację postaci Chrystusa – jest ich tyle, ilu jest w świecie chrześcijan i muzułmanów. I wśród wyznawców obu religii są świry, wierzące, że są prawdziwymi ziomkami Jezusa. Wierzą, że ich wyczekiwanie, cytowanie i cześć dla Jezusa są lepsze i prawdziwsze, niż u innych wierzących.