FYI.

This story is over 5 years old.

podróże

Polka w Trójkącie Bermudzkim

Dorota mieszka na Bermudach – raju podatkowym i tropikalnym, którego narodowe symbole to potwór trzymający w szponach statek oraz cebula. Ziemniaki są tam droższe od awokado, a chleb kosztuje tyle, co dwa słoiki masła orzechowego

Przed przeprowadzką wiedziałam tyle, że Bermudy to raj podatkowy i że wiele korporacji ma tu swoje siedziby. Teraz każdą część świata możesz zobaczyć przez Google Street View. Pochodziłam więc trochę niebieskim ludzikiem i okazało się, że w tamtejszym „city" nie ma w ogóle wieżowców. Biurowce są jak inne budynki w mieście – maksymalnie trzypiętrowe, nie wyróżniają się na tle kolonialnej zabudowy stolicy. Zdziwiło mnie, że poza miastem ulice były całkowicie wyludnione. Dziwnie wyglądali bezdomni w parku. Jakoś nie pasowali do wyobrażenia małej, rajskiej wyspy.

Reklama

Trójkąt bermudzki

Miałam świadomość huraganów nawiedzających wyspę średnio raz, dwa w roku. Tak się zdarzyło, że huragan był w dniu, w którym przeprowadzałam się z Polski i musiałam czekać dwa dni w Stanach, aż ustąpi. Na miejscu okazało się, że huragan nie jest taki straszny, jak pokazują w newsach. To raczej okazja do imprezowania ze znajomymi. Domy trzeba zabezpieczyć, okna zabić deskami, naładować telefon, kupić baterie do latarki, wyprowadzić psa, kupić dużo wina i czekać aż trąba przejdzie przez wyspę. Budynki łącznie z dachami zbudowano z kamienia i w środku jest bezpiecznie.

Zupełnie nie myślałam zupełnie o tych historiach z Trójkątem Bermudzkim. Zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam, jak dużo statków zatonęło, próbując dopłynąć na wyspy. Bermudy otacza 300 wraków, które zderzyły się z rafą. Groźnie wygląda flaga kraju – jest na niej czerwony potwór trzymający w szponach okręt. Może to Bermudczycy wymyślili tę historię z trójkątem? Oczywiście żartuję, ale czasami mam wrażenie, że chcą odstraszyć przyjezdnych. Wiele pięknych miejsc jest niedostępnych dla turystów albo są nieoznaczone. Nie ma też typowej infrastruktury turystycznej, tego całego festynu z kramikami i cymbergajami. Jest to duży plus, bo dzika rajska plaża nie jest skażona cywilizacją, ale gorzej jeśli chcesz kupić coś do picia lub jedzenia – w odległości kilometra nie znajdziesz żadnego sklepu lub baru.

Wyspiarskie obyczaje

Nieustannie się czemuś tutaj dziwię. Kultura wyspiarska wytwarza pewną lokalność, która kształtowana jest z jednej strony przez izolację, a z drugiej przez mechanizmy charakterystyczne dla małych miasteczek. Islandia nie byłaby Islandią, gdyby była lądem. To odseparowanie od reszty świata przekłada się na wszystko, począwszy od mody i kuchni, a skończywszy na mentalności. Mocno się zdziwiłam na widok liczby kościołów: średnio co dziesiąty budynek to kościół wyznawców jakiejś religii – na Bermudach są chyba wszystkie religie świata.


Reklama

Polska i świat dla Polaków. Polub nasz fanpage VICE Polska


Od początku czułam się tu swobodnie – to Bermudczycy muszą się przyzwyczajać do mnie. Gdy nie miałam jeszcze skutera, robiłam długie wycieczki na piechotę. Na Bermudach, podobnie jak w Stanach, nie ma chodników. Miałam wrażenie, że jestem jedyną osobą na wyspie, która porusza się na nogach. Panuje tu śmieszny zwyczaj, że gdy mijasz kogoś np. w sklepie, to nawet jeśli ta osoba jest metr od ciebie, należy się uśmiechnąć i przeprosić ją. Niezauważalnie weszło mi to w krew i sama zaczęłam się tak zachowywać. Musiałam też zmienić dietę. Ziemniaki są tu droższe od awokado, a chleb kosztuje tyle, co dwa słoiki masła orzechowego. Warto było zmienić przyzwyczajenia. Wychodzi z korzyścią dla zdrowia i portfela.

Dom, w którym mieszkam, pomalowano w bardzo ekstrawagancki kolor jak na Bermudy: jest po prostu biały. Nazywa się „Windrift", położony jest na wzgórzu, z którego roztacza się wspaniały widok na zatokę i latarnię morską. Ma wysokie sufity – co jest tutaj rzadkością. Mieszkam 15 minut skuterem od centrum. Wolałabym mieszkać bliżej, ale bardzo ciężko było znaleźć mieszkanie, gdzie można trzymać psa. Bermudczycy boją się psów i nie puszczają ich luzem nawet na plaży. Tutaj niestety znowu się nie dostosowałam i daję się wybiegać Bestii, mojemu psu. Raz nawet zaczepił mnie policjant. Byłam z Bestią na spacerze na takiej specjalnej spacerowej drodze, którą można też jeździć na rowerze. Policjant, który wjechał tam radiowozem (pomimo zakazu wjazdu samochodów), zapytał mnie, czy to mój pies, bo myślał, że to bezdomny. Bestia szła przy nodze, więc było to dość dziwne.

Reklama

Od kwietnia do listopada większość mężczyzn nosi słynne „bermudy". Jeśli chcą założyć krótkie spodenki do pracy, to tylko w zestawie z podkolanówkami. Fajne jest to, że mężczyźni są bardzo odważni, jeśli chodzi o kolory i ich zestawianie. Dobranie nieoczywistych kolorów i fajne ich skontrastowanie daje niesamowity efekt. Bardzo podobają mi się pastele, szczególnie jasny żółty w połączeniu ze skórzanymi dodatkami.


„Jak spędziłem trzy doby w norweskim areszcie"


Bermudczycy są bardzo związani z wyspą. Zresztą trudno się temu dziwić, bo zarobki są tu najwyższe na świecie i nie ma żadnych podatków. Bermudczycy na pewno nie są eko. Nie segregują śmieci, a w sklepie dostajesz jakieś niewyobrażalne ilości toreb jednorazowych. Jednak niesamowicie łatwo nawiązać z nimi kontakt. Chętnie podwożą na stopa, poznałam w ten sposób już kilka osób. Mam wrażenie, że są wyluzowani, lubią śpiewać przy codziennych czynnościach i w pracy.

Z drugiej strony są pewne ograniczenia, na które sami się zgadzają. Dotyczy to przede wszystkim zakazu włóczęgostwa, który oznacza zakaz stania w konkretnym miejscu. Dotyczy chyba całej wyspy, nawet w bardzo odludnych miejscach można go spotkać. Ustawia się też kolce na niskich parapetach wystawowych, jak na gołębie, tylko, że na ludzi, a drewniane niskie ogrodzenia montowane są w taki sposób, że deska ustawiona jest kantem do góry – wszystko po to, żeby nie dało się przesiadywać. Ma to uchronić miejsca publiczne przed bezdomnymi. Bezdomni rzeczywiście gromadzą się w „swoich" parkach, ale przez tę politykę miasto traci trochę uroku. Brak miejsc do siedzenia pewnie doskwiera osobom starszym i rodzicom z małymi dziećmi. W Polsce mówi się dużo o zmianie polityki miejskiej na bardziej przyjazną pieszym i rowerzystom. Mieszkańcy słusznie ubolewają nad małą ilością placów czy szerokością chodników. Na Bermudach nikt nawet nie podnosi głosu, że to wyspa dla samochodów, a nie ludzi – jakby nie wiedzieli, że może być inaczej.

Reklama

Jednak wbrew pozorom mieszkańcy bardzo dbają o społeczność. W każdy weekend organizowane są wyprzedaże. Mogą być sąsiedzkie, garażowe albo dzielnicowe, organizowane np. w kościołach. Ludzie sprzedają za symbolicznego dolara niepotrzebne rzeczy z domu, można kupić i zjeść na miejscu domowe przysmaki. Życie towarzyskie przybiera tu inną formę niż w Europie. Liczy się konkret – idziesz na mecz, na kręgle czy poskakać ze skał do morza. Papieroski, kawa i gadki o niczym to nie tutaj, na Bermudach nie ma nawet ogródków kawiarnianych.

Cebula, symbol narodowy

Jak na tak malutką wyspę, symboli narodowych jest tu naprawdę sporo. To zabawne, bo jednym z symboli Bermudów jest cebula, która była kiedyś jednym z towarów eksportowych. Bermudczycy zwani byli przez Amerykanów „cebulami", a Bermudy przechrzcili na „cebulą grzędę". Nie chwaliłam się im jeszcze, że Polacy to też cebulaki. Nie jestem pewna, jaki oni mają tutaj stosunek do cebul.


Przeczytaj, jak się żyje Polakom w Nowej Zelandii


Bermudzka jest oczywiście trawa, bardzo gruba i bardzo gęsta. Jest zawsze pięknie zielona, i to bez podlewania. Śpiewające żabki są też bardzo charakterystyczne. Ich głośny śpiew słychać od zmroku do świtu w ciepłych miesiącach roku. Żabki są kolorowe i malutkie jak paznokieć. Mieszkańcy je lubią i chętnie umieszczają ich wizerunek na pamiątkach. Nie wiem, co sądzą o nich turyści, bo śpiew żabek jest bardzo głośny i nieprzyzwyczajonym może uniemożliwić spanie.

Reklama

Konserwatyzm sobie, życie sobie

Nie znam stereotypów o Bermudczykach i myślę, że na świecie nie wie się dużo o Bermudach. Mówi się o konserwatyzmie mieszkańców. Myślę, że jest to stereotyp, który ma potwierdzenie w prawie, ale ludzie nie są aż tak konserwatywni, jeśli chodzi o obyczaje. Religia stanowi tu ważną część życia prywatnego i społecznego, wydaje mi się, że nie wprowadza aż tylu zakazów, co w Polsce, a może są po prostu inne. Z okazji Halloween i walentynek w Kościele organizowane są atrakcyjne wydarzenia, żeby przyciągnąć ludzi do świątyń. W Polsce jest odwrotnie, robi się wszystko, żeby uniemożliwić ludziom obchodzenie tych radosnych świąt.

Mam wrażenie, że konserwatywne prawo pamięta jeszcze czasy plantacji. Zakaz włóczęgostwa, czyli przesiadywania w miejscu publicznym, obowiązuje zgodnie z ustawą z 1926. Alkohol sprzedawany jest do 21 lat i zawsze w papierowej torbie. Zakazany jest też hazard, prostytucja i opalanie topless.

Większość Bermudczyków to potomkowie afrykańskich i karaibskich niewolników. Muzyka i taniec jest dla nich ważną częścią życia. Rozśpiewani Bermudczycy w swoich różowych domach nie przypominają typowych zatwardziałych konserwatystów. Konserwatyzm dotyczy prawa, ale życie idzie swoją drogą i jak będziesz chciał i będzie cię stać, to znajdziesz zarówno narkotyki z Jamajki, jak i płatny seks.

Bermudy to raj (który ma ciemne strony)

To tropikalny raj, i do tego z tanimi lotami do Nowego Jorku. Wspaniała pogoda, niesamowite, bardzo nasycone kolory i mnóstwo bujnej roślinności. Są gatunki roślin, które znałam, ale przybierają tutaj monstrualne rozmiary. Rosną jakby zmutowane i przypominają te baśniowe. Na Bermudach zresztą często towarzyszy mi uczucie odrealnienia. W grudniu zdarzały się krótkie i mocne opady. Pamiętam, że były tygodnie, kiedy codziennie widziałam kilka tęcz. Stojąc na brzegu, można obserwować kolorowe ryby, czasami żółwie, a w marcu przepływają tędy wieloryby. Jest to najbardziej zarybiony region na świecie: z tuńczykami, marlinami, makrelami, wahoo i im podobnymi.

Reklama

Bermudy także raj podatkowy. Oba te raje przekładają się na jeden z najwyższych PKB na świecie, ale i bardzo wysokie ceny. Jeśli nie masz pracy, a na utrzymaniu masz dzieci, to może być ci niezwykle ciężko. Czynsz za małe mieszkanie to 8 tys. zł. Brak darmowej edukacji wyższej, brak darmowych przedszkoli i żłobków, niska ściągalność alimentów – to wszystko powoduje, że wiele osób, szczególnie wiele młodych kobiet z dziećmi żyje w ubóstwie. Powstał nawet film dokumentalny Poverty in Paradise, opowiadający o tym problemie.

Daleko od Europy

Te 50 km2 okazuje się całkiem sporą powierzchnią. Nie mam wrażenia ciasnoty. Mam za to kilka ulubionych miejsc, oddalonych godzinę drogi skuterem, także jest gdzie jeździć w weekendy. Bermudy to wulkan na środku oceanu, a dokładnie połowa krateru – reszta jest głębiej zanurzona w wodzie, tworząc rafę okalającą wyspę od północy. Wyspa ma szerokość kilometra, a przez jej środek ciągnie się spore wzniesienie, także praktycznie z każdego miejsca widać ocean – to daje niesamowite poczucie przestrzeni i wolności. Jak najdalej temu do ciasnoty.


Przeczytaj, dlaczego powinna cię obchodzić sprawa raju podatkowego „Panama Papers"


Europejczycy w porównaniu do Bermudczyków wyglądają na zamknięte w sobie smutasy. Tutaj naprawdę możesz pogadać dosłownie z każdym i w każdym momencie, a ludzie zawsze są dla siebie z założenia mili. Używają klaksonu wyłącznie do pozdrowień, a że znają się prawie wszyscy, to na ulicach ciągle słychać klaksonowe przywitania. To dalece odbiega od polskiej kultury jazdy, gdzie słyszy się wyzwiska i poganiania. Nie celebruje się tutaj też posiłków. To przeciwieństwo Hiszpanii czy Włoch, gdzie kolacja nie jest, po to, żeby się najeść, ale raczej cieszyć się jedzeniem z ludźmi.

Ceny surowców są tutaj niewyobrażalnie wysokie, więc nie mogę już tutaj robić swoich lalek Szmacianek. Wymyśliłam coś nowego: obrazki z suszonych kwiatów – roślin mam tutaj pod dostatkiem cały rok. Turyści zaczną przyjeżdżać na wyspę w maju. Mam nadzieję, że spodobają im się takie pamiątki zrobione z lokalnych, często endemicznych gatunków roślin.